Janusz E kamiński
Janusz E kamiński
Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński
380
BLOG

BURZE, ULEWY I HURAGANY BO WIATRAKI KRADNĄ POWIETRZU ENERGIĘ I ŁAD

Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński Rozmaitości Obserwuj notkę 23
Próbuję trzeci raz opublikować mój tekst. Redakcja S24 dwukrotnie usunęła mój wpis. Nie wiem dlaczego. Nikt nic mi nie powiedział. A TO WAŻNA SPRAWA. KTO WIE, CZY TO NIE NAJWIĘKSZY SZWINDEL EUROPY

Wielu z nas zapewne w ostatnich dniach doświadczyło potężnych burz z wichurami, niespotykanymi ulewami, czy gradobiciem.

Też tego doświadczyłem. I powiem, że widziałem dziesiątki tropikalnych deszczy, dziesiątki sztormów silniejszych niż 10 w skali Beauforta, lecz to co zobaczyłem na właśnie oczy w Trójmieście, a co także pokazano w mediach w innych naszych miastach, jest szokujące. Takie zjawiska przecież tutaj się nie działy. W takiej skali, w takim natężeniu i w takiej częstotliwości.

Jednakże doniesienia z innych państw Europy – z Włoch, Szwajcarii, czy Wielkiej Brytanii są jeszcze gorsze.

Czy to przez ocieplenie klimatu spowodowane przez ludzi? Bzdura w pewnym sensie. To zaburzenia pogody, czy nawet klimatu, spowodowane przez jakieś nowe czynniki. Ciekawe przez co, gdy właśnie intensywnie obniża się ilość gazów cieplarnianych, zamyka się kopalnie węgla, samochody spalinowe zastępuje się elektrycznymi, itd. Przecież pogoda powinna się raczej poprawiać, normalizować i uspokajać. A tu takie katastrofy. Istne plagi.

Czy może się mylę, lecz to wszystko zaczęło się, tu u nas w Europie, gdy intensywnie zaczęto pokrywać nasz kontynent turbinami wiatrowymi – na ziemi i morzu, a także hektarami ogniw fotowoltaicznych.

* * * * *

Te następujące po sobie fenomeny atmosferyczne atakujące nas właśnie tutaj w Europie stały się moją obsesją.

Był taki czas, prawie cały rok, że przewoziliśmy niemieckim kontenerowcem towar z Europy do Stanów Zjednoczonych. To było prawie 40 lat temu. Nie było wtedy jeszcze nowoczesnej elektroniki, Internetu, czy łączy satelitarnych. Wychodząc z kanału La Manche należało wybrać i zdecydować, jakim kursem będziemy płynąć: czy popłyniemy najbardziej popularnym, północnym wielkim kołem, niemalże zahaczając o Islandię i Grenlandię, czy raczej popłyniemy drogą południową, tu z kolei ocierając się o Azory, wyspy niemalże na środku Atlantyku. Wybór kursu zależał głównie od jaka i gdzie będzie sztorm, wichury, wielometrowe fale i lodowce na dodatek..

Proszę sobie wyobrazić, że ja wtedy, z londyńskiego centrum pogodowego, odbierałem prognozy pogody codziennie, alfabetem Morse'a w postaci grup cyfrowych, które następnie przekształcałem w punkty na mapie nawigacyjnej Atlantyku, by w końcu, uzyskać pełną mapę pogodową, z wszystkimi izobarami, informacją gdzie wyż, gdzie niż, z lokalizacjami frontów różnego rodzaju, plus dodatkowe meteorologiczne duperele. W sumie dobre dwie godziny żmudnej roboty. Ale przecież musieliśmy wiedzieć, gdzie są sztormy, jak wysokie są fale i jak wieją wiatry.

Ten epizod w moim życiu spowodował, że na poważnie zacząłem się interesować meteorologią i zjawiskami na świecie związanymi z atmosferą Ziemi.

Ówczesna meteo, to była w dużym stopniu zgadywanka, oraz opieraniu się na latach obserwacji i zapisów. Można było trafić... albo nie. Prawdziwy toto-lotek.

Wtedy właśnie – przypominam – nie było internetu, google, czy najnowszego dziecka, AI; więc wtedy natrafiłem na prace genialnego, amerykańskiego profesora z MIT, Edwarda Lorenza, matematyka zajmującego się pogodą, meteorologią, klimatami i prognozowaniem.

I dowiedziałem się, że już w roku 1963 dokonał on wprost kopernikańskiego przewrotu nie tylko w dziedzinach meteo, tylko, jak to się dzisiaj potwierdza, cały świat, cała natura, a może nawet cały Wszechświat, działają zgodnie z prawami chaosu deterministycznego i dynamiki nieliniowej.

To wtedy świat, początkowo tylko naukowy, wzburzyły jego odkrycia: i te słynne i przemawiające do wyobraźni słowa:

"... niewielka zmiana w jednym z punktów atmosfery może być przyczyną wielkich zmian w innym jej obszarze. Stwierdził wtedy, że nawet ruch skrzydeł motyla w Singapurze może wywołać burzę nad Karoliną Północną w USA. Od tamtego czasu fakt, że niezwykle małe zaburzenia mogą prowadzić w rezultacie do rewolucyjnych zmian w różnych dziedzinach nauki, zwykło się nazywać „efektem motyla(link is external)”. " [1]

https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Lorenz_(matematyk(link is external))(link is external)

* * * *

No i sobie wymyśliłem, co się z tą pogodą dzisiaj dzieje w tej Europie.

To oczywiście wyłącznie hipoteza. A wielkie środowiska biznesowe – z niemieckimi na czele – będą się z tego wyśmiewać, a naukowa brać w togach i wszechwiedzą w głowach, która chodzi na pasku przeróżnych koncernów, bo to one płacą im wszelkie apanaże, więc "muszą szczekać, jak im pan każe", spojrzy z pogardą i parsknie szyderczo.

Gdy firmy produkujące wszelkiego rodzaju chłodnie, lodówki, zamrażarki, klimatyzacje, miały już nowy pomysł, że trzeba cały ten sprzęt chłodniczy powyrzucać i kupć nowy, to "naukowcy" gremialnie ogłosili, że natychmiast należy zaprzestać używania freonu – gazu używanego we wszystkich chłodniach – bo niszczy on atmosferę Ziemi, i przez niego powstaje ogromna dziura ozonowa, przez którą wniknie potężne promieniowanie UV, które pozabija wszystko na ziemi. Pamiętajcie ten humbug? Tak właśnie koncerny i nauka, zarabiając grubą kasę, robi idiotów ze społeczeństwa.

Jeżeli machający skrzydełkami motylek, w innym, oddalonym punkcie na świecie może spowodować tornado, to co mogą spowodować nagle zainstalowane w całej Europie turbiny wiatrowe, których już jest dziesiątki tysięcy? Nie będą one miały wpływu na zmiany pogodowe? Spokojnie się kręcą wiatraki, wiatr wieje jak zawsze, tu tradycyjny wyż, a tam, niż; chmurki spokojnie płyną na niebie, więc mamy słoneczko, albo deszczyk. Tak już niestety było. Dzisiaj burza goni burzę, niespotykane ulewy zalewają miasta, a wichury przewalają drzewa, zrywają dachy, a samochody rozwalają gdzie się da.

Dobre trzysta lat temu – coś niesamowitego w tamtych czasach – kobieta – naukowiec, intelektualistka, Émilie du Châtelet(link is external) , odkryła zasadę zachowania energii – fundamentalne prawo fizyki, szczególnie w stosunku do wszystkiego, co się rusza.

Brzmi to prawo prosto i jasno:

... energia w układzie izolowanym nie może być ani utworzona, ani zniszczona, mogą jedynie zachodzić przemiany z jednych form energii w inne.

Teraz proszę, pomyślmy – i nie jest to żadna bzdura, głupia ściema, tylko fakt tysiąckrotnie udowodniony matematycznie, lecz skrzętnie przemilczany przez tych spasionych miliarderów i ich naukowych pachołków za garść srebrników: - ile energii oddaje powietrzu motylek machając skrzydełkami, jeżeli z naszym Świecie Chaosu, spowoduje on tornado w oddalonej o tysiące mil Karolinie Północnej USA?

Zapytajmy więc idąc tym kursem – ile enrgii zabiera powietrzu – bodajże nawet stu metrowej wysokości turbina wiatrowa, gdzie każda z trzech łopatek ma długość 40 do 60 metrów? Ile energii w takim momencie powietrze, atmosfera traci, bo jej ją odebrano, zamieniając ją na prąd elektryczny?

Taka turbina obecnie ma nawet moc większą niż 10 MW (Siemens Gamesa SG 4.5-145: Moc nominalna 4,5 MW, używana zarówno onshore, jak i offshore.)

Przybliżę nieco tą elektryczność, bez której, dzięki Nikola Tesli już raczej żyć nie potrafimy. Twoje ukochane mieszkanie, czy domek, oba powyżej 100 mtr kwadratowych, do normalnego funkcjonowania potrzebuje 10 kW (kilowatów).

Czyli jeden wiatrak z kategorii "duży", jak wieje odpowiedni wiaterek i wszystko co trzeba się kręci, daje wspomniane 10MW, czyli 10 000 kW. Co oznacza, że jest on w stanie dostarczyć dosyć prądu do tysiąca wspomnianych apartamentów, czy domów.

Trzeba przypomnieć poważny problem – pogoda, jak i wiatr, są kapryśne. Raz jest kompletnie bezwietrznie (wiatrak stoi), co żeglarze nazywają flautą, bo żagle też wtedy smętnie zwisają; a innym razem jest wichura – wiatr zrywa nam czapki z głów, a drzewa się pochylają. Tu trzeba też wiatrak zatrzymać, by nie połamać konstrukcji.

To nie jest fajnie, gdy w domu, ba – w fabryce, raz mamy prąd, a za chwilę nie mamy. Jeszcze nie nauczyliśmy się poważnie magazynować energii elektrycznej. Te wielkie banki akumulatorów, powiedzmy na lotnisku we Frankfurcie, zapewnią zastępstwo na parę godzin zaledwie.

No dobrze... jeden stumetrowy wiatraczek na wzgórzu i tysiąc chałup ma prąd (raz ma, a raz nie ma). Ale Europa jest wielka. Ostatnio wielka i głupia. Więc w dziedzinie korzystania z tego, że stany pogodowe zawierają jakieś bezużyteczne wiatry, już nie chodzi o przeciętne megawaty, tylko o setki gigawatów. Przypomnę:

1 MW to 1000 kW (ty i ja codziennie potrzebujemy 10 kW). Ale GW to już 1 000 000 kW.

Więc w Europie się dzieje, bo chciwi cwaniacy i idioci u władzy już tyle się narobili:

[Mamy dzisiaj jk] 272 GW mocy zainstalowanej, z czego 87% przypada na lądowe farmy wiatrowe, a 13% na morskie – to obecne europejskie moce wiatrowe, jak wynika z raportu „Wind energy in Europe(1)”, cyklicznej publikacji WindEurope. Widoczne przyrosty roczne w 2023 r. to 14,5 GW nowych mocy w onshore i 3,8 GW nowych mocy w offshore. Statystyki obejmują całą Europę w roku 2023 (wliczając Wielką Brytanię czy Turcję). [ChatGPT]

A jakie państwa europejskie wygrywają wyścig głupoty:

Jak podkreśla raport, dwie trzecie parków wiatrowych(link is external) działa w jedynie sześciu krajach. Prym wiodą: Niemcy (70 GW mocy zainstalowanych), Hiszpania (30,6 GW), Wielka Brytania (29,6 GW), Francja (22,8 GW), Szwecja (16,4 GW) i wspomniana już Turcja (12,3 GW). Krajami, które przekroczyły pułap 10 GW, są jeszcze Włochy (12,3 GW) i Holandia (11,5 GW). Polska(link is external), z raportowanymi 9,4 GW, plasuje się zaraz za Holandią, mieszcząc się w pierwszej dziesiątce.

[2] https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/ile-mocy-zainstalowanych-w-energetyce-wiatrowej-ma-europa-raport-wind-europe-14711.html(link is external)

Jeszcze dobrych parę lat, a europejskie wiatraki osiągną moc niszczycielską, jaką w ułamku sekundy uwalnia dobra bomba atomowa.

Igranie z energią, zapominanie o fundamentalnym prawie zachowania energii, o efektach przemiany jednej energii w drugą, o drugim prawie termodynamiki, jest oznaką bezdennej głupoty. To igranie z ogniem.

Tak czy inaczej, dzisiaj nauce nie można wiernie wierzyć.

Dlatego śmiem twierdzić, że gwałtowne nasycanie terytorium – niewielkiej przecież Europy, dziesiątkami tysięcy energożernych turbin wiatrowych i kilometrami kwadratowymi paneli fotowoltaiczych, spowodowały nie istniejące w takim natężeniu anomalie pogodowe, które to przyczyny ukryto sprytnie pod wątpliwą teorię ocieplenia klimatycznego, spowodowanego przez działalność – szczególnie przemysłową – człowieka.

Tu mogę się zgodzić wyłącznie w jednym, wprost kryminalnym działaniu, i to nie jakiegoś człowieka, tylko tych pazernych korporacji i skorumpowanych władz. To wycinanie lasów tropikalnych. To powinno być natychmiast na całym świecie wstrzymane. Bo faktycznie człowiek na tym padole nie jest sam. I już żyje w symbiozie z odmiennymi organizmami. A z drzewami zawsze się przyjaźnił.

Usiłowałem uzyskać informację o konflikcie farm wiatrowych z lokalnym stanem pogody, Zadawałem takie pytanie:

Czy w procesie projektowania, a potem realizacji pokrycia kontynentu europejskiego gęstą siecią turbin wiatrowych analizowano bardzo prawdopodobny wpływ na lokalną pogodę w różnych miejscach kontynentu po uruchomieniu większości turbin?

Potwierdzono, że owszem – analizowano wpływy farm wiatraków na pogodę:

Projektowanie i realizacja sieci turbin wiatrowych na dużą skalę, obejmujących cały kontynent europejski, wymaga dokładnych analiz i oceny wpływu na środowisko. Rzeczywiście, istnieje wiele badań i analiz dotyczących wpływu farm wiatrowych na lokalną pogodę i klimat.

Tylko, że już dalej w dyskusji było klasyczne mataczenie, uniki i robienie z pytającego wariata, bo niewątpliwie jest on głupi i wszystko łyknie.

Najbardziej mądrzył się IPCC – Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu. To kolejna "mądra" komórka ONZ. A ja mam do niej zaufanie takie samo, jak do WHO Światowej Organizacji Zdrowia, która pokazała co potrafi w trakcie pandemii COVID-19. Po prostu te organizacje są niewiarygodne i skorumpowane w znacznym stopni, o czym się przekonaliśmy, jak odkryto, że WHO chodzi na smyczy Chin.

Klimatem i jego problemami również w pewnym stopniu zajmują się także NASA (szczególnie wpływ Słońca i kosmosu na atmosferę i klimat Ziemi), także NOAA - National Oceanic and Atmospheric Administration (raczej bardziej interesują się oceanami i morzami).

Tak więc, gdy zasięgałem informacji traktowano mnie z góry. Bo po prawdzie – kim ja jestem? Chwalili się jakich to wspaniałych komputerów używają; jakie wyrafinowane algorytmy stosują i jacy geniusze nauki przy tym pracują.

W nauce, używanie takich argumentów, by zademonstrować wiarygodność, graniczącą z pewnością, to dla tego, co się interesuje badaniami, ostrzeżenie, że tu jest jakieś oszustwo i zmowa. Dla mnie po prostu zmyślają i niczego nie są pewni.

Trochę jednak w gacie popuszczali, bo niedawnych pogodowych fenomenów już ukryć i zlekceważyć nie można i coś tam w sposób mądrali i jego zawiłości powiedzieli.

Pierwsze to pogodę i klimat podzielili na kawałki terytoriów co do wielkości obszaru i wysączyli:

Wpływ na Mikroklimat

Zmiana lokalnych warunków wiatrowych: Turbiny wiatrowe mogą wpływać na lokalne prędkości wiatru, zmniejszając je za turbiną (efekt cienia wiatrowego) i zmieniając przepływ powietrza.

Temperatura i wilgotność: Turbiny wiatrowe mogą wpływać na lokalne temperatury i wilgotność poprzez mieszanie warstw atmosfery. W nocy mogą zwiększać temperatury przy powierzchni ziemi, mieszając cieplejsze powietrze z wyższych warstw atmosfery.

Wpływ na Mezoklimat

Efekty regionalne: Na większych obszarach, z dużą ilością turbin, możliwe jest zauważenie zmian w mezoklimacie, takich jak zmiany w opadach deszczu, cyrkulacji powietrza i wzorcach wiatru. Te efekty są jednak trudne do dokładnego przewidzenia i wymagają zaawansowanych modeli klimatycznych.

Małe wyjaśnienie – mezoklimat to więcej niż mikroklimat. Np. pogoda w Kudowie Zdroju, czy Zakopanem to mikroklimat, a pogoda w Trójmieście i obrzeżach – to już obszar o wspólnej pogodzie, o wymiarach między 10 a 100 km, To właśnie mezoklimat.

Zauważcie, że te "naukowe eksperty" lubują się w czymś takim, a jednocześnie są ostrożni, więc używają słów mogą wpływać, czy możliwe jest. Taka właśnie dzisiaj jest wiarygodność nauki, władz i mediów. Gdy my stykamy się już wielokrotnie z cudami pogody, będąc naocznymi świadkami, oni ciągle mówią – no cóż... to może się zdarzyć.

Jest w tym momencie środa 10 lipca 2024, godzina 17-45 i za jedną lub dwie godziny ponownie zobaczę, jaki to kataklizm się nad nami rozpęta. Kolejna furiacka burza (o – właśnie nadchodzi front przedburzowy, opróżniam taras i zamykam wszystkie okna. Zrobiło się ciemno).

Ten kawałek dopisuję już rano, 11 lipca o godz. piątej rano. Ta ulewa wczoraj wieczorem trwała 20 minut. To nie była zwykła ulewa – to coś jest nazywanetorrential rain, a my nazywany to oberwanie chmury. Na szczęście tym razem nie było tych przyziemnych huraganów (windburst). Nadal deszcz pada, a o 14:00 można się spodziewać kolejnej burzy. Dodam, że przed burzą temperatura miała około 28 stopni, a po pół godzinie ulewy spadła do 19-stu. To również niesamowite.

Co nieco udało się jednak wyłuskać z ich naukowych przekomarzań.

Na przykład takie jedno zdanie

",,, Komórki burzowe i inne niebezpieczne zjawiska pogodowe powstają w wyniku złożonych interakcji atmosferycznych, obejmujących wilgotność, niestabilność atmosferyczną i mechanizmy unoszenia powietrza."

Podkreśliłem, a oni milczą i omijają dużym łukiem to, czym jest niestabilność klimatyczna. Ciekawe dlaczego?

Otóż już pisałem, że klimat jest układem dynamicznym. I aby taki układ dobrze funkcjonował musi być stabilny. A jak jest niestabilny, to nie wiadomo co się będzie działo.

Przykład – w laboratorium na politechnice badaliśmy silnik samochodowy ze zmiennym obciążeniem silnikiem elektrycznym w Układzie Ward – Leonarda z wahliwym stojanem. Gdy nagle spalinowy motor zerwał się ze smyczy i zaczynał wariować, to nam nie pozostawało nic innego, tylko spieprzać i kryć się za grubym murem. Zanim wybuchnie, rozerwie się i kawałki jak pociski polecą w każdą stronę.

* * * *

Jestem przekonany, że ci wszyscy macherzy od ocieplenia klimatu, od Zielonego Ładu, od Fit for 55, dobrze wiedzą o ryzyku wystąpienia drastycznych zjawisk pogodowych spowodowanych zakłóceniem lokalnych klimatów przez nasycenie obszaru wielkimi turbinami wiatrowymi, zakłócającymi naturalny ruch powietrza, temperatury i wilgotność. Ale to biznes typu gangsterskiego, więc nikt nie przejmuje się stratami setek tysięcy rodzin w Europie. Muszą kłamać, że to właśnie magiczne ocieplenie klimatu wywołane przez ludzi i ich przemysł, a oni – dobrodzieje – właśnie walczą ze wszystkich sił, by nie dopuścić – jak to te zakręcone, pustogłowe dziunie, nauczone przez biedną, chorą Gretę Tundberg, wołają – Ziemia spłonie, jak nie będą wyłącznie wiatraki i panele słoneczne! Precz z węglem! Precz z ropą! Precz z gazem! Precz z atomem! Precz z krowami, bo pierdzą metanem!

Czy w historii ludzkości był okres takiego zidiocenia, takich kłamstw bezczelnych i oszustw? Nie wiem...

Powiem na koniec jedno: jesteśmy elementem natury i przyrody na planecie Ziemia. Jesteśmy jedynym ogniwem ze świadomością działania. Robimy wiele błędów. Świadomie i nieświadomie. Wszyscy pragniemy dbać, by przyroda – cała fauna i flora była przez nas zaopiekowania i przyjazna. Dzisiaj naszym potwornym działaniem jest spowodowane chciwością wycinanie lasów tropikalnych. To jest coś co ma spory wpływ na zmianę klimatu. A czy polowania, tak ulubione, jak się dowiedzieliśmy, przez komisarzy i urzędników Unii Europejskiej i sędziów TSUE, to nie paskudne okrucieństwo? Coś wyłącznie dla przyjemności – takie brawado, by pokazać, że nie ma się małego fiuta.

Spokój i stabilność jest tylko wtedy, gdy mamy harmonię. Właściwie proporcje między ludźmi, przyrodą i atmosferą. Tak tylko należy działać.

Zakłócanie stabilności w jakimkolwiek punkcie prowadzi tylko do katastrofy.

PS Czy może Niemcy, z tym swoim pruskim sprytem i chciwością, przypadkiem nie oferują nam tych używanych wiatraków Siemensa, bo już poufnie wiedzą, że to katastrofa?

-----------------------------------

jazgdyni na nasze blogi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Rozmaitości