Właśnie przyleciał do Waszyngtonu premier Izraela Bibi Netanjahu, by przemawiać przed połączonymi izbami parlamentu. Standardem jest, że gość takiej klasy witany jest na lotnisku przez wysokiego przedstawiciela Białego Domu. A tu nic. Swojego premiera odebrał ambasador Izraela i zawiózł go do hotelu.
To dziwne i nietypowe zachowanie.
Bałagan, nerwica, histeria i nieład w USA są niesamowite. Najpierw nieudany zamach na byłego prezydenta plus kandydata na ponownego prezydenta Donalda Trumpa - do tej chwili pełen wątpliwości i niejasności, co do sprawców i przebiegu zdarzenia.
Czy fakt, że prezydent Trump jednak nie został zabity, spowodował totalne zamieszanie na szczycie USA? Demokratyczne patałachy i wspierające ich środowiska nie zaplanowały Planu B, na wypadek przeżycia Trumpa i teraz biegają w koło jak kurczaki z obciętą głową?
Obecnie godzina po godzinie coś nowego się dzieje na szczycie światowego hegemona.
Wczoraj media pokazały dokument, gdzie prezydent Biden, żegna się z narodem i rezygnuje z kandydowania w jesiennych wyborach na kolejną kadencję. Nawet zgrabnie to było napisane.
Nie minęło wiele godzin, a już cała Ameryka huczy i się podnieca, bo wygląda na to, że JOE BIDEN, bez własnej woli (i zapewne bez wiedzy) został nielegalnie usunięty z kandydatury, pod zdrowotnym pretekstem.
Całość miała zorganizować Nancy Pelosi, emerytowana, była spikerka kongresu, dosyć wredna kobieta, która m.in. również Bidena nienawidziła.
No to siadam sobie wygodnie i poczekam co dalej za Atlantykiem będzie się działo.
Inne tematy w dziale Polityka