Tydzień temu opisałem jeden z wyjątków przewidzianych w ustawie chroniącej życie dziecka w łonie matki. Chodziło o przypadek, gdy ciąża jest skutkiem gwałtu.
Dziś telewizje pokazały jak załatwia się na mocy tzw. mądrego kompromisu, osoby niepełnosprawne. W Polsce można je bezkarnie zabijać, dlatego że np. prócz stwierdzonego u nich zespołu Downa, nie zdążyły się urodzić ( mają np. 30 tygodni). Są bezbronne, więc umierają wyjęte z brzucha matki, odłożone na zimny, metalowy blat stołu. Parę innych sposobów, stosowanych w polskich szpitalach na mocy tzw. „warunków dopuszczalności przerywania ciąży” opisała mi kiedyś była położna, pani Maria. Jeden z nich to włożenie 28 tygodniowego żywego dziecka, do słoika z formaliną. Uzyskuje się w ten sposób perfekcyjnie prezentujący się eksponat. A wiadomo, pomoce naukowe dla studentów to cenna rzecz.
W dzieciństwie pamiętam widok dzieci z wodogłowiem , dzieci -„muminki” Opiekowały się nimi siostry Magdalenki w Częstochowie na ul św. Barbary. Dziś już nie spotykam ich na ulicy. Wiem, że postęp medycyny - szczepienia, profilaktyka itp. skutecznie zmniejszają ilość takich przypadków. O ile skuteczniej zmniejsza się ilość urodzeń takich dzieci przez badania prenatalne i likwidację?
A może by tak przypomnieć cos o mniejszościach, unijnym prawie dostosowania architektury, i wojnę z trzema schodami?
Inne tematy w dziale Polityka