Nie ma jeszcze wyników wyborów (do PKW przez 25 lat nie dotarła jeszcze informatyzacja), ale można wskazać pewien trend, które po ogłoszeniu oficjalnych wyników okaże się jedynie mocniejszy lub słabszy — ale już go wyraźnie widać: Dobra zmiana obejmuje coraz większe obszary kraju.
Ci którzy spodziewali się (na podstawie czego?), że w wyborach samorządowych obóz patriotyczny zmiecie obóz kosmopolityczny (dawniej: postkomunistyczny) — mocno się rozczarowali. PO/N utrzymała władzę w większości wielkich miast (tak jak przewidywałem: tutaj), ale wszędzie straciła w procentach! Straciła władzę w kilku sejmikach, ale w większości ją jeszcze utrzymała. I chociaż procentowo straciła prawdopodobnie także w Warszawie, to zwycięstwo Trzaskowskiego w pierwszej rundzie było na tyle spektakularne, że przesłoniło kryjące się za tym procenty: zarówno to, że w sensie utrzymania pewnej części elektoratu rzecz była całkowicie do przewidzenia, jak i to, że ten elektorat stopniał.
(Czynnikiem, który przesłonił te fakty, jest też to, że procenty odbiegły od sondaży na skutek wyjątkowej mobilizacji kosmopolitycznego elektoratu — i tu swoją rolę odegrały trąby bojowe z TSUE, które nie przypadkiem zabrzmiały na dzień przed ciszą wyborczą --wyjątkowo brzydki przykład mieszania się instytucji unijnej w wewnętrzne wybory. A fe!)
Niestety, zmiany na dobre dokonują się zwykle powoli. Powoli obejmują coraz większy obszar. I powoli następuję również naprawa w szeregach PiS — bo nikt nie zaprzeczy, że i tutaj jest wiele do ulepszenia. Nadmierne oczekiwania zwolenników obozu patriotycznego przesłoniły należną mu radość ze stałego postępu na drodze ku lepszej Polsce.
*
A teraz do inteligencji. Nie wiem czy jest jeszcze sens mówić o takiej warstwie społecznej w roku AD 2018. Trzeba raczej mówić o tych, których określa się mianem "wykształconych, z wielkich miast". Mówiło się też o "młodych", ale młodzi jakoś głosują bardziej patriotycznie niż starsi, więc ten przymiotnik odrzucę. Chodzi mi o raczej niemłodych, wykształconych z wielkich miast, a nawet starych. Bo to przede wszystkim starzy wykształceni z wielkich miast, pamiętający dobrze czasy komuny i zajmowane w tamtym systemie stanowiska, stanowią dziś wzorce dla tych młodszych (choć już nienajmłodszych). Oni to sprawili, że PO/N utrzymała władzę w wielkich miastach (mimo strat procentowych). Oni sprawili, że w większości miast nie nastąpiła żadna zmiana i u władzy utrzymali się ci sami prezydenci i burmistrzowie sprawujący swoją władzę w pocie czoła od 3, 4, czy nawet 7 kadencji, czyli prawie od czasów komuny. Im, tym niemłodym wykształconym z wielkich miast, nie przeszkadza wyrok sądowy, cwaniactwo, kombinowanie, zwykłe złodziejstwo w biały dzień, a nawet sex-afery. Przetrwała w nich, obecna w wyznawanych wzorcach, postkomunistyczna mentalność i postkomunistyczne kompleksy wobec Zachodu. Z jednej strony powołują się na zachodnie wzorce, biją czołem przed Zachodem i oczekują poprowadzenia za rączkę, a z drugiej strony tkwią w nich postkomunistyczne standardy i wystają jak słoma z butów.
Nie ma się co obrażać. To jest też elektorat. Można nawet powiedzieć, że to nie ich wina, że nie mieli się od kogo nauczyć patriotyzmu i dumy narodowej. Nie mieli takich dziadków i rodziców jak większość moich czytelników. Ale w tym elektoracie też następuje postęp, chociaż może powoli. Trzeba się do nich nauczyć mówić, bez nienawiści i bez piętnowania. A za jakiś czas już prawie nikomu nie przyjdzie do głowy, że osobę skazaną prawomocnym wyrokiem, albo zamieszaną w przestępczą działalność, albo mającą zbyt dużo niejasnych powiązań, albo mówiącą nienawistnym językiem, można wybrać na prezydenta miasta. Cierpliwości.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka