jan mak jan mak
1990
BLOG

Kto ma rację w sporze rządu z Prezydentem o reformę sądownictwa.

jan mak jan mak Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 157

Jednym z plusów zawetowania przez Prezydenta ustaw o KRS i SN jest fakt, że w tej chwili toczy się na temat tych ustaw prawdziwa obywatelska debata. Ja spróbuję ustalić istotę tego sporu, odsiewając racje logiczne od argumentów demagogicznych, politycznych i propagandowych.

Z góry przyjmuję trzy założenia

1) że wymiar sprawiedliwości wymaga głębokiej reformy i odpolitycznienia,

2) że KRS konstytucyjne ciało stojące na straży niezawisłości i niezależności sędziów, a także jakości pracy sądów, powinno być wybierane przez obywateli (pośrednio lub bezpośrednio), a nie przez samo środowisko sędziowskie

3) że powinny powstać Izba Dyscyplinarna i inne możliwości pociągania sędziów do odpowiedzialności za złą pracę usytuowana poza środowiskiem samych sędziów.

Najpierw należy zdać sobie sprawę, że inne rozwiązanie można uznać za najlepsze w oderwaniu od aktualnej sytuacji politycznej, a inne -- biorąc pod uwagę aktualne realia i skutki polityczne.

W pierwszym przypadku naturalne i proste jest dobieranie członków do KRS metodą większościowego głosowania w sejmie, najlepiej tak, żeby kadencje kolejnych grup członków kończyły się w różnych latach. W ten sposób wyborcy, po każdych wyborach mogliby wymienić kilku członków KRS przy pomocy aktualnej większości sejmowej (żadne 3/5 nie jest wtedy potrzebne). Podobna rotacja powinna być w SN, a wiek emerytalny, w tym akurat gronie, wydaje się bardziej sensowny na poziomie 70 lat niż 65 lat. Można by też rozważyć dalej idące reformy polegające na bezpośrednich wyborach sędziów przez obywateli.

Aktualne realia polityczne wymagają jednak zmian szybkich. O wywracaniu do góry nogami całego systemu można pomyśleć dopiero w przyszłości.


*

Zasadnicza różnica pomiędzy projektami prezydenckimi i poselskim polega 1) na sposobie wyboru członków KRS, 2) na sposobie odnowienia składu SN, oraz 3) na wskazaniu osoby, która indywidualnie będzie miała największy wpływ na zmiany personalne w okresie przejściowym.

Prezydent chce uniknąć wrażenia, że wymiar sprawiedliwości zostaje upartyjniony i poddany kontroli jednej partii. Rząd natomiast chce mieć pewność, że zmiany personalne spowodują rzeczywiste uzdrawianie wymiaru sprawiedliwości, a nie przystosowanie się nowo wybranych członków KRS i SN do starej struktury.

Najmniej wątpliwości budzi chyba oddanie uprawnień tymczasowych przy reformie Prezydentowi zamiast Ministrowi Sprawiedliwości. Pomysł że Prokurator Generalny "mianuje" członków SN jest wizerunkowo fatalny. Pomysł, że to PiS wybierze nowych sędziów do KRS (nawet jeśli odpierany słusznym argumentem, że w środowisku sędziowskim nie ma żadnych sędziów pisowskich, więc to będą po prostu sędziowie trzymający się z dala od polityki) też jest wizerunkowo zły. Zła wizerunkowo jest wymiana całego składu SN.

A co nas obchodzi wizerunek! - powie zwolennik radykalnego działania. Chodzi o to, żeby skutecznie oczyścić wierchuszkę wymiaru sprawiedliwości z osób, które sprzeniewierzyły się misji sędziowskiej jawną działalnością polityczną i popieraniem jednej opcji politycznej, i nie tylko nie dają żadnej gwarancji na odnowę, ale raczej dają gwarancję tego, że nic się nie zmieni. Częściowa tylko wymiana, jak proponowane w ustawach prezydenckich, grozi tym, że część nowo wybranych przejdzie na stronę starego układu (tak się zdarzyło przecież w TK) i w rezultacie nic się nie zmieni.

Niestety, zły wizerunek, wbrew zwolennikom radykalniejszej zmiany, może mieć katastrofalne polityczne konsekwencje, za granicą i na ulicy, takie nawet, że PiS straci władzę i cała reforma ulegnie odwróceniu. Powróci to, co było, tym razem na dobre.

Problem jest więc taki: czy podjąć radykalniejszą wersję zmian z ryzykiem wzmożonego ataku ze strony zagranicy i ulicy (z udziałem młodzieży, do której przemówi wizja poddania wymiaru sprawiedliwości kontroli jednej partii), a w konsekwencji, nawet z ryzykiem utraty władzy, czy też zaryzykować zmianę bardziej umiarkowaną, kompromisową, z nadzieją, że wpuszczenie do ciał zarządzających dużo świeżej krwi wystarczy na uruchomienie procesu odnowy i oczyszczania się wymiaru sprawiedliwości. 

Ryzyko jest w obu wersjach.

Jest jeszcze jedno ryzyko: że Prezes nie ustąpi i Prezydent nie ustąpi, dojdzie do rozbicia obozu patriotycznego i ŻADNEJ zmiany wymiaru sprawiedliwości nie będzie. To jest najgorszy scenariusz, a wina spadnie na obie strony – okaże się po prostu, że obóz patriotyczny w swych zaciekłościach i ambicyjkach nie jest zdolny do skutecznego rządzenia na dłuższą metę. Może być i tak.


Wiele wyjaśni to, czy totalnej opozycji uda się zorganizować protesty na ulicy o podobnej skali, jak przy ogłoszeniu projektów rządowych. Różnica: teraz jesteśmy po prawdziwej debacie społecznej. Jeśli to wystarczy, żeby znacznie ograniczyć skalę protestów, to będziemy mogli rzec, że ruch Prezydenta był słuszny, chociażby tylko z tego powodu.

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (157)

Inne tematy w dziale Polityka