Nie wiem co mnie podkusiło, żeby spróbować skomentować merytorycznie ostatnią notkę posła Libickiego. Spotkały mnie wyzwiska, wulgarne słowa, a komentatorzy o zacięciu, powiedzmy, intelektualnym, wyzywali mnie na równi z pospolitymi żulami.
Notkę skomentowałem na podstawie zamieszczonego na stronie TK tekstu wystąpienia prof. Morawskiego na konferencji w Oxfordzie. Tekst jest zwarty i jasny. Przedstawia tezę, że spór w Polsce o Trybunał Konstytucyjny oraz o interpretację przepisów konstytucji ma charakter polityczny, a nie prawny. Że do czynienia mamy z próbami reinterpretacji konstytucji —jedną w duchu konserwatywnym, a druga w duchu lewicowo-liberalnym. Że zasadniczym źródłem tego sporu jest bardzo źle, niejasno i sprzecznie, napisana w 1997 roku konstytucja. Tego, jak należy interpretować ogólnikowo i niejasno napisany przepis nie rozstrzygną argumenty prawne — to jest kwestia rozstrzygnięć politycznych.
Tekst Morawskiego nadaje się do merytorycznej dyskusji. Od ludzi inteligentnych i oczytanych oczekiwałbym zrozumienia faktu, że są różne interpretacje społeczno-politycznych zjawisk, i oceniając cokolwiek należy zapoznać się przynajmniej z dominującymi interpretacjami, i próbować zrozumieć oponenta. Bez tego nie ma żadnego zrozumienia świata — jest tylko ideologia i demagogia.
Uderzył mnie fakt, ze bloger Libicki referuje wystąpienie Morawskiego przypisując mu stwierdzenie, “że ma liczne dowody na korupcję sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego.” Niczego takiego w tekście wystąpienia nie znalazłem, więc przyjąłem domniemanie, że bloger Libicki posiłkuje się wiedzą z drugiej ręki (najpewniej z TVN) i komentuje wystąpienia, których nie czytał. Komentatorzy, pośród wyzwisk pod moim adresem, uświadomili mi, że istnieje zapis video wystąpienia prof. Morawskiego, i że czegoś co prawda nie napisał, ale powiedział. Normalnie nie tracę czasu na wysłuchiwanie referatów czy debat, gdy mam do dyspozycji tekst referatu, w którym referent z pewnością dokładniej, ściślej i jaśniej, wyraża to co chciałby powiedzieć. Ale rozumiejąc, że chodzi nie o to, co referent miał na myśli, ale o to co mu się wypsnęło w trakcie dyskusji, zadałem sobie trud przesłuchania tego raczej nużącego nagrania.
Generalnie, prof. Morawski czyta swój referat, wtrącając czasami zdania rozwijające niektóre stwierdzenia. W szczególności, w nagraniu w okolicach 46 minuty prof. Morawski, twierdzi, że nie sposób zrozumieć wsparcia dla polskiego rządu i uznania jego działań za moralnie uzasadnione ze strony większości Polaków, bez wzięcia pod uwagę faktu, że wysiłki rządu skierowane są na zwalczanie wszechogarniającej korupcji, rujnującej kraj, obejmującej czołowych polityków, czołowych prawników, sędziów, nawet sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. “Może te słowa są bardzo mocne — mówi Morawski — ale można przytoczyć bezdyskusyjne dowody odnoszące się do tego stwierdzenia.” Tyle.
Faktem jest że w tekście referatu zdania na ten temat są bardziej wyważone, jednak pewne zwiększenie emocjonalnego tonu w żywej wypowiedzi daje się usprawiedliwić. Te słowa media antyrządowe przerobiły na owe “mam liczne dowody na korupcję sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego” i na podstawie takiego fake newsa bloger Libicki snuje swoje rozważania. Nie pierwszy raz media antyrządowe posługują się techniką wyrwania słów z kontekstu, podkolorowania wypowiedzi tak, żeby zmieniła sens, i rzucenia jej na żer blogerom i dziennikarzom, i wszystkim tym którzy nie odróżniają propagandy od informacji.
Sprawa tej manipulacji i faktu, że ulega jej bloger Libicki (bez sprawdzania źródeł) jest jasna. Niestety przesłuchanie owego nużącego nagrania spowodowało, iż muszę przyznać, że prof. Morawski wypadł w tym wystąpieniu dużo gorzej, niż jego tekst. Nie to, że raczej słabo posługuje się angielskim (znaczna część ludzi w jego wieku, kształconych w komunie, gdzie angielski był językiem “chińskim” - równie wówczas przydatnym - słabo mówi po angielsku lub w ogóle). Rzecz w tym, że mimo tej słabości, odważył się wystąpić w debacie, gdzie miał do czynienia z tzw. hostile audience. I chociaż młodzi prawnicy powtarzali jedynie banały propagandowe dotyczące sporu konstytucyjnego, robili to dużo swobodniej w języku angielskim, i prof. Morawski (z retorycznego punktu widzenia) był na przegranej pozycji. Z tego powinien zdawać sobie sprawę. (Gdyby mówił przeciwko rządowi PiS na pewno wybaczono by mu kłopoty językowe).
Prof. Morawski w tej niekomfortowej sytuacji popełnił dwa kardynalne błędy ("tylko" czy "aż" dwa?). Palnął, że rząd polski “jest przeciwko homoseksualistom” (najwyraźniej brakowało mu słów, żeby wyrazić precyzyjniej stosunek polskiego rządu do tej sprawy). Uważam, że ktoś z taką znajomością języka takiej subtelnej sprawy na forum publicznym w ogóle nie powinien był poruszać. I drugi, dotyczący tego, że mimo, iż wiadomo, że nie ma sędziów apolitycznych, bez poglądów, to jest jednak pewien standard zachowania oczekiwany od sędziego TK, że będzie się starał nie utożsamiać w jawny sposób z jednym obozem politycznym (to że wcześniej robił to prezes TK Andrzej Rzepliński nie jest usprawiedliwieniem). Sądzę, że w tym punkcie zabrakło prof. Morawskiemu odpowiedniego dystansu i klasy — a może to znów problem z językiem angielskim?
W trakcie rozważań na ten temat, i nieudanej próby dyskusji pod notką blogera Libickiego, uświadomiłem sobie, że najgorsza w tym wszystkim jest jednak inna sprawa. W sformułowaniu Libickiego “Skąd oni ich wszystkich biorą?”, i dalej “skąd oni te wszystkie egzemplarze biorą?” przebija niezmierna …pogarda. I ta pogarda rozwinęła się dalej w komentarzach. Na to, że jest to pogarda zaciemniająca rozum, dobrze wskazuje fakt, iż gardzący Morawskim i innymi wymienionymi z nazwiska “egzemplarzami” nie widzą, iż “starzy” sędziowie TK w niczym nie przewyższają intelektualnie prof. Morawskiego, i jeśli już się zadumać nad tym poziomem, to trzeba by raczej zadać pytanie “Skąd my ich wszystkich wzięliśmy?” — skąd oni się wzięli? No, skąd? — (tu bym wdał się nawet w częściową obronę naszych nieszczęsnych profesorów prawa, ale to inny temat).
Bloger Libicki nie pierwszy raz objawia swoją pogardę, i trzeba powiedzieć, że w jego przypadku, osoby reprezentującej niepełnosprawnych, jest to szczególnie zasmucające. Swoją pogardę do konkretnych ludzi objawiają pod notką Libickiego komentatorzy o zacięciu intelektualnym (o niepełnosprawnych mentalnie komentatorach rzucających ordynarnymi wyzwiskami nie warto nawet wspominać). Tak to zamiast merytorycznej dyskusji górę w nas biorą uczucia pogardy i nienawiści. Tym, którzy potrafią i chcą to w sobie powściągnąć, dedykuję tę nieśmiertelną modlitwę Jacka Kaczmarskiego:
https://www.youtube.com/watch?v=xC16umYvmjE (Proszę sobie puścić przed napisaniem komentarza).
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka