czyli
"Ci którzy liczycie na efekt opinii Komisji Weneckiej porzućcie wszelką nadzieję."
Wkrótce rozegra się kolejny akt spektaklu pt. „Spór o Trybunał Konstytucyjny”. Nazewnictwo teatralne jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ polityka w znacznej mierze to teatr. A mamy tu do czynienia z czystą polityką. Scenariusz jest już napisany. Ujawniła go „Wyborcza”. Tak zwana „Komisja Wenecka” stanie całkowicie po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Jeśli ktoś się łudził, że zgromadzeni w niej międzynarodowi eksperci wzniosą się ponad podziały polityczne i ustosunkują się wyłącznie do prawnego aspektu sporu, to się mocno zawiedzie. Komisja zupełnie zignoruje fakt, że spór rozpoczęły niekonstytucyjne działania poprzedniego układu rządzącego, i że Trybunał w Polsce dał się wciągnąć w polityczną grę, ulegając całkowitemu upolitycznieniu. Komisja uzna się za władną do wydania zaleceń polskiemu parlamentowi i polskiemu prezydentowi, co mają zrobić, żeby było „tak jak było”.
Rzecz oczywiście w tym, że sama Komisja jest organem europejskiej organizacji, w której (póki co) znacząca przewagę zdobyły siły liberalno-lewicowe. Komisja akceptuje zmiany dokonywane przez partie liberalne, nawet gdy te gwałcą w oczywisty sposób standardy demokracji (tak jak w III RP), natomiast nie toleruje zmian dokonywanych przez partie prawicowe i konserwatywne. W istocie rzeczy w całej Europie przechył lewicowo-liberalny w mediach i w strukturach politycznych sprawia, że demokracja w Europie zaczyna stać pod znakiem zapytania. Na szczęście w Europie wieje już wiatr zmian.
Na szczęście też, w całej grze o Trybunał kardynalny błąd na początku popełniła Platforma Obywatelska. Gdyby nie była tak zachłanna i ograniczyła się do wyboru 3 nowych sędziów, to i tak miałby decydująca przewagę w TK, a PiSowi bardzo trudno byłoby wówczas zakwestionować legalność działań Trybunału. Dziś widać, że TK zablokowałby podstawowe ustawy PiS o służbie cywilnej, o mediach publicznych, o prokuraturze, i może nawet o 500+. Sparaliżowałby władzę PiS, co w krótkim czasie mogłoby doprowadzić do kryzysu i nowych wyborów. Dzięki błędowi PO, to PiSowi udało się skutecznie sparaliżować działalność TK, i pójść do przodu z rzeczywistymi zmianami.
Powiedzmy sobie otwarcie. Teatr teatrem, a gra idzie o to, czy Polska będzie nadal państwem postkomunistycznej oligarchii, która przebrała się w lewicowo-liberalne szatki i znalazła sobie mocnych sojuszników za granicą (którym nie przeszkadza jej postkomunistyczny niemoralny rodowód), czy też stanie się państwem bardziej suwerennym, realizującym przede wszystkim wolę większości swoich obywateli, szanującym polskie tradycje i wartości.
Co ma zrobić polski rząd po oficjalnym przedstawieniu opinii przez Komisję Wenecką? Moim zdaniem, skoro rząd wdał się już w ten niefortunny dialog z Komisją, powinien kontynuować ten teatr. Po uważnym rozważeniu, rząd powinien zgodzić się zasadniczo z opinią Komisji i zapowiedzieć realizację jej zaleceń. Rzecz jasna taka realizacja wymaga rozwagi, przygotowania i czasu. Pośpiech nie jest wskazany, a próby popędzania mogą być przyjmowane z odpowiednią dezaprobatą. Nie sądzę, żeby udało się w pełni zrealizować zalecenia Komisji Weneckiej przed następnymi wyborami. Prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby cokolwiek udało się z tych zaleceń zrealizować. A Europa będzie miała teraz poważniejsze problemy.
Oczywiście, komentatorzy polityczni nie muszą brać udziału w tym teatrze i powinni merytorycznie oceniać postępowanie i dokumenty Komisji. I już oceniają. Warto, na przykład, zapoznać z opinią prof. Czaputowicza w „Rzeczpospolitej”.
http://www.rp.pl/Publicystyka/303029896-Czaputowicz-Komisja-Wenecka-rozczarowala.html#ap-1
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka