Przechodzę na poziom nieco ogólniejszej refleksji, bo komentowanie histerii upadających elit chwilowo mnie znużyło. Podejrzewam, że ten codzienny spektakl kieszonkowych Rejtanów wkrótce znuży też większość społeczeństwa. A ponieważ PiS będzie nadal robił swoje, ludzie zaczną taktować tę histerię jako objaw zupelnej bezradności opozycji – bo niby co konkretnego chcą tym cyrkiem osiagnąć?
A więc, o sprawach ogólniejszych. Przypadkiem, niedawny mój wykład dla studentów dziennikarstwa w ramach kursu krytycznego myślenia poświęcony był, między innymi, fałszywemu schematowi argumentacji znanemu w angielskiej literaturze pod nazwą straw man. W polskiej Wikipedii występuje on pod uczoną, ale niezbyt trafną nazwą sofizmat rozszerzenia. Znacznie celniej nazwany jest także atakowaniem chochoła.
Istotą tego zabiegu w dyskusji jest przedstawienie wypowiedzi czy poglądu adwersarza w wypaczony sposób i atakowanie argumentami takiej wypaczonej, łatwej do obalenia lub ośmieszenia wersji, z którą atakowany ma w rzeczywistości niewiele wspólnego. Wielu ludzi można w ten sposób nabrać stwarzając wrażenie, że obaliliśmy tezy adwersarza i odnieśliśmy zwycięstwo w dyskusji. Atakujemy więc – nie prawdziwe poglądy przeciwnika, ale – stworzonego przez nas chochoła.
Cechą charakterystyczną amerykańskich podręczników krytycznego myślenia jest ilustrowanie zagadnień przykładami wziętymi z aktualnej debaty społeczno-politycznej. Nie mogłem więc nie wskazać studentom przy tej okazji jaskrawego przykładu, jakim jest niedawne wypaczenie słów Jarosława Kaczyńskiego o „gorszym sorcie Polaków”. Kaczyński mówił o ciągnącej się przez wieki niechlubnej tradycji zdrady narodowej i szukania wsparcia u obcych, mówił o tych Polakach (niestety ciągle są tacy), którzy w imię obrony własnych interesów gotowi są dopuścić się wszelkiej nikczemności i zdrady – jest taki gorszy sort Polaków. Tymczasem w mediach słychać, że Kaczyński mówił tak o uczestnikach sobotniej demonstracji lub w innej wersji o wyborcach PO. To już nawet nie jest „atakowanie chochoła” ale „walenie chochoła cepem”.
Ten chwyt erystyczny jest nieakceptowalny w uczciwej dyskusji, rzuca złe światło na tego, który takiego chwytu świadomie się dopuszcza. Ale jest szczególnie godzien potępienia, gdy stosowany jest w debacie publicznej, na masową skalę, a jego oczywistym efektem jest szerzenie nienawiści. To pokazuje, że mamy do czynienia z poważną chorobą mediów. Że nasza demokracja jest kaleka. I oczywiście, szczególnie powinni być na to uczuleni przyszli dziennikarze.
Sympatykom logiki chciałbym polecić tekst Andrzej Potockiego, który w odpowiedzi na pojawiające się po prawej stronie wątpliwości co do słuszności linii obranej przez PiS, podaje dobre argumenty na to, że jest to linia prawidłowa i najbardziej logiczna.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka