Niestety bukmacherzy nie przyjmują zakładów dotyczących składu przyszłego rządu, prawdopodobnie wyłącznie z tej technicznej przyczyny, że nie wiadomo kiedy on powstanie. Jedna sprawa zgadnąć, jaki skład ten będzie, a inna sprawa, to powiedzieć, jaki chciałoby się żeby był. Otóż obawiam się mocno, że nie będzie taki, jaki chciałbym, żeby był. Sęk w tym, że różni ludzie, i różne środowiska mają tu niestety bardzo różne życzenia, i to co się w tej chwili dzieje, to przeciąganie liny pomiędzy tym, czego chciałby Jarosław Kaczyński, a różnymi grupami i środowiskami, na których opiera się jego władza w partii. Kaczyński, niestety, nie ma tu zupełnej swobody. Mówię niestety, bo akurat do Jarosława Kaczyńskiego mam zaufanie, i wiem, że jego wizja byłaby bliska temu, co mi samemu, skromnemu wyborcy, się marzy.
Sądząc po publikacjach, wypowiedziach polityków, i plotkach z „kręgów zbliżonych”, są co najmniej trzy wektory skierowane w różne strony. Pierwsza koncepcja to „rząd fachowców” w rozsądnym rozumieniu. Oczywiste jest, że cały rząd nie może składać się z bezpartyjnych fachowców, że część ministerialnych stanowisk muszą obsadzić politycy, ale w części resortów, szczególnie tych związanych z gospodarką i rozwojem państwa, można by kierować się przede wszystkim kryterium fachowości. Przed wyborami słyszałem o koncepcji „pół-na-pół”: połowa polityków, połowa bezpartyjnych fachowców. Taki rząd nie tylko pokazałby, że PiS traktuje państwo zupełnie inaczej, niż PO-PSL, ale dawałby szanse na spełnienie ekonomicznych obietnic, przede wszystkim wyrwanie Polski z pułapki średniego rozwoju – co zapewne byłoby priorytetem takiego rządu. Już potem słyszałem, że nie ma szans, na „pół-na-pół”, nacisk polityków na objęcie głównych stanowisk, jest zbyt silny: więc mowa była o koncepcji: „przynajmniej jedna trzecia, to bezpartyjni fachowcy”.
Jednak z tzw. „propisowskich” mediów rozlega się już gromkie wołanie: „żadnych bezpartyjnych fachowców!” I to wołanie łączy dwie pozostałe frakcje: TKM czyli „Teraz, Ku.wa, My” oraz Radykałów, którzy uważają, że powstały wreszcie warunki do przeprowadzenia rewolucji, bez oglądania się na obietnice wyborcze, lamenty w mainstreamowych mediach i głosy Europy. Mamy większość, możemy robić co chcemy (czyż nie taka była filozofia PO-PSL?).
Frakcja TKM chce w gruncie rzeczy kontynuowania polityki PO-PSL tylko ze swoimi ludźmi na stanowiskach rządowych, samorządowych i w spółkach skarbu państwa. Jej kandydaci na ministrów, to zasłużeni działacze, którzy nie po to grzali ławy przez 8 lat w sejmie, żeby teraz ustępować miejsca jakimś fachowcom. Oni są tacy sami dobrzy fachowcy jak przyjaciółki pani Kopacz czy niedobitki Tuska. Wszystko to skończy się po czterech czy 8 latach jakimiś podsłuchami w jakieś knajpie, ale właśnie na tym, i tylko na tym, zdaniem tych „polityków” polega polityka.
Radykałowie uważają, że przyszedł czas na całkowite i bezkompromisowe naprawienie wszystkich sfer państwa. Tu z pewnością są różne pomysły na każdą sferę, ale ich wspólną cechą jest usunięcie ze stanowisk i odsunięcie od wpływów wszystkich ludzi skompromitowanych i splamionych współpracą z dotychczasowymi postkomunistycznymi układami. Oczywiście, słowa Jarosława Kaczyńskiego, że nie będzie odwetu i nie będzie żadnego odgrywania się, to był tylko taki żart, dla zmylenia przeciwnika.
Przyznam, że gdyby to było wykonalne w praktyce, to sam bym optował za takim radykalnym działaniem. Jednak ja widzę zasadniczą przeszkodę, jaką jest niechęć większości społeczeństwa do radykalizmu i niedoceniana przez radykałów siła tej milczącej większości, zdolna do zakończenia rządów radykałów tak szybko jak się tylko zaczną. Z tą większością należy się liczyć, i z wszelkimi potencjalnymi, ciągle silnymi przeciwnikami należy się liczyć. Złe jest doświadczenie wszelkich rewolucji, gdzie radykalizm zawsze kończył się klęską radykałów, którzy po prostu nie są w stanie realnie oceniać sytuacji.
Przykładem ślepego zacietrzewienia jest „bój” portalu „wpolityce” o niedopuszczenie do rządu bezpartyjnego fachowca Mateusza Morawieckiego. Człowieka, który z jednej strony jest bez wątpienia wybitnym fachowcem od finansów i gospodarki (o czym świadczy jego błyskotliwa kariera i silna pozycja w zagranicznym banku), a z drugiej strony, dzieli z nami wartości patriotyczne i rodzinne, oraz dobra wspólnego (o czym świadczy jego życiorys, a zaświadczają jego przyjaciele). Według radykałów i przedstawicieli frakcji TKM – dla takiego człowieka nie ma miejsca w naszych szeregach. No to bawcie się tak dalej panowie.
Ja czekam, i jeszcze mam nadzieję, na rząd z jedną trzecią bezpartyjnych fachowców. Czekam na to, że skład rządu odzwierciedli jego absolutny priorytet: gospodarka i rozwój państwa. W kwestii stanowisk politycznych, powiem tylko krótko: Macierewicz – tak, Ziobro – nie. Jeśli w rządzie nie znajdzie się miejsce dla bezpartyjnych fachowców, moje nadzieje na „dobrą zmianę” przygasną…
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka