„Te panieńki, które same z siebie nie umieją nic sensownego powiedzieć, te marketingowe lalki - Szydło jest lepiej ulepiona– które na temat polityki zagrnicznej bełkotały jak dzieci z przedszkola udowodniły raz jeszcze, że Polską rządzi klasa ćwierćinteligentów, która utopi nasz kraj jeżeli jej Naród nie przegna.”
Ten wpis blogera Piotra Piętaka jak w soczewce pokazuje kilka cech besserwisserów salonowych – pychę, pogardę, wyższość, i "mądrość inaczej” – przede wszystkim brak zrozumienia tematów, o których się gardłuje. Pan Piętak miał na tyle odwagi (tej o której się mówi: „czy to odwaga, czy szaleństwoi”), że po prostu ujawnił te cechy bez owijania w bawełnę. Inni trochę kluczą: pychę, pogardę i brak zrozumienia tematu, ukrywają za maską rzekomej „chłodnej oceny”.
A więc, że debata była żenująca, na wyjątkowo niskim poziomie, niemerytoryczna, źle zorganizowana, nudna, i o niczym nie przesądziła. Można zrozumieć, że w takie oceny uciekają politycy PO: czymś trzeba przykryć dotkliwą porażkę. Twierdzenie, że debata była nieudana, daje jakąś nadzieję, że może coś się jeszcze odwróci, może to nie jest już definitywny koniec. Polityków PO rozumiem. Ale rzekomi mędrcy? Analitycy? Oceniacze.
Czy naprawdę nie wiedzą, że debata była skierowana nie do ich wysublimowanych umysłów, ich merytorycznej głębi, a do tzw. „niezdecydowanych wyborców”? Że w całym demokratycznym świecie sensem takiej debaty jest „zrobić dobre wrażenie”, przekonać emocjonalnie tych niezdecydowanych, a nie odnosić się merytorycznie do nudnych zagadnień? Że podstawowa techniką jest „uciekanie od pytań”, przerzucanie mostów na wygodne dla siebie pola, mówienie w sposób płynny, mieszczenie się w czasie, odpowiednia gestykulacja, etc., etc.
Ja osobiście jestem zaskoczony jak znakomicie wypadła w konwencji takiej debaty Beata Szydło (czego nie przyzna żaden zacietrzewiony zwolennik PO), i jak zaskakująco dobrze radziła sobie premier Kopacz (czego nie przyzna upojony zwycięstwem sympatyk PiS-u). Premier Kopacz przegrała, bo miała dwa, trzy słabsze momenty w poetyce takiego pojedynku (a także fatalny występ po debacie - ale to wina sztabu), a przede wszystkim dlatego, że miała znacznie trudniejsze zadanie: odwrócić trend. Nie odwróciła. Można się więc spodziewać pogłębienia tego trendu, dalszego rozjazdu w sondażach, i zwiększenia się szans na przejęcie samodzielnych rządów przez PiS.
Można też mieć nadzieję, ze skoro Beata Szydło poradziła sobie z takim naprawdę trudnym zadaniem (już widzę na jej miejscu dukających salonowych mędrków), to wykaże również talent w praktyce rzetelnego rządzenia. Bo to zupełnie inna sprawa, i zapewniam panów oceniaczy, że Beata Szydło o tym doskonale wie.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka