Macierewicz i gang kelnerów

czyli wyszło Szydło z worka. Jeśli ktoś nie widzi związku trzydniowej ogólnopolskiej debaty o tym, co Macierewicz powiedział w salce przyprafialnej w Chicago z publikacja „Newsweeka” na temat afery podsłuchowej, to jest idiotą większym niż sądzi o ludziach sam Lis. Każdy głupi przecież jest w stanie połączyć te sprawy i wyciągnąć wniosek, że gangiem kelnerów kierował nie kto inny jak Antoni Macierewicz. Przedstawiciele Platformy jeszcze wczoraj twierdzili, że sprawa podsłuchów jest zbyt skomplikowana, żeby mógł wykonać to zwykły gang kelnerów, bo polskie służby specjalne, po rozwiązaniu WSI przez Macierewicza, są zbyt profesjonalne, żeby nie odróżnić wśród uchodźców terrorystów od emigrantów ekonomicznych. A ponieważ jak poinformował opinię publiczną Tusk, cała sprawa pisana była cyrylicą, to tak się składa, że Antoni Macierewicz uczył się w szkole podstawowej języka rosyjskiego. I wszystko jest jasne.

Ponoć nieznany ekspert, na którego poufny raport powołuje się “Newsweek”, mecenas G., stwierdził, że, cytuję: “Jeśli myślicie że Lis jest taki głupi, to się mylicie. Lis jest jeszcze głupszy.” Chytry redaktorek rozważał ponoć na poważnie hasło reklamowe, “Newsweek – tylko dla idiotów". Nawet bardzo podobało się niemieckim właścicielom, ale bali się, że MediaMarkt pozwie ich o plagiat. Jeśli Lis jest rzeczywiście głupszy, niż sam myśli, jego ostatnie rewelacje przyniosą łatwo przewidywalny skutek: zniechęcą ostatnich rozsądnych ludzi do głosowania na Lisa, Giertycha, Kamińskiego i całą tę platformę ścigających się w coraz głupszych pomysłach. Ostaną się jedynie idioci. Do rozstrzygnicia pozostaje tylko problem, czy idiotów w Polsce jest tylu, ilu to wydaje się Lisowi i niemieckim właścicielom, czy też PiS zdobędzie wreszcie samodzielną większość.