Raczej wszyscy zgadzają się, że podczas ostatnich wyborów do sejmików doszło do rzeczy niezwykłej; 20% głosów nieważnych i cudowny przyrost głosów tylko dla jednej partii w stosunku do badań exit poll. Rzecz da się wytłumaczyć zasadniczo na dwa sposoby.
HIPOTEZA 1) Wyjątkowo wielki odsetek wyborców w Polsce to kretyni: stawiali krzyżyk na liscie PSL, a wychodząc z lokalu twierdzili, że oddali głos na PiS. Tę hipotezę, między wierszami, forsują telewizyjni komentatorzy i eksperci. Szczególnie, że wedle tej hipotezy tymi kretynami są prawie wyłącznie wyborcy PiS (trochę niedobrze, że kretyni przeważają w Wielkopolsce i na zachodniej ścianie).
HIPOTEZA 2) W Polsce przetrwały PRL-owskie zwyczaje kombinowania przy wyborach. Zawsze się fałszowało to i dziś się fałszuje. (Zbiera się wójt z rodziną i kumami, i sprawa załatwiona. Wiadomo jak się robi wybory.) PRL-owskie standardy kombinowania (zawsze i wszędzie) przetrwały i przeszły z ojców na synów. III RP to bardziej PRL-bis niż nam się wydaje. Nie działają główne instytucje państwa, kompromitująco nieudolnie działa PKW, to dlaczego miałyby działać prawidłowo komitety wyborcze niższych szczebli?
Krótko mówiąc Polska w stosunku do Zachodu wyróżnia się albo wyjątkowym odsetkiem kretynów albo wyjątkowym odsetkiem cwaniaków i kombinatorów. Co jest bardziej prawdopodobne?
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka