"Gazeta Wyborcza doniosła, że prokuratura ostatecznie wykluczyła wybuch na pokładzie tupolewa".
"Cytowany przez „Wyborczą” szef komisji badania wypadków lotniczych Maciej Lasek mówi: to nie eksplozja byłą przyczyną katastrofy; doszło do niej ponieważ samolot leciał za szybko i za nisko"
"Ten wynik to „pułapka na Macierewicza”, dowód uniewinniający generała jest zarazem dowodem że nie było wybuchów (chodzi o brak we krwi ofiar tlenku węgla) "
A dalej RAZ sugeruje, że w ramach tej pułapki rząd teraz zmieni narrację i nawet "odnajdzie" nagarania chorążego Musia"
"Być może zapisała się na niej także sekwencja dźwięków, o której mówił śp. chorąży Muś: huk upadku, a potem wybuchy. Jeśli tak, to Macierewicz będzie miał, delikatnie mówiąc, poważny problem, a rządowy agit-prop potężny argument."
Panu Rafałowi też nie przeszkadza, że w jednym tekście forsuje dwie wykluczające się możllwości.
Logika każe natomiast postawić następujące pytanie: To był wybuch, czy nie było wybuchu? Kto ma rację: prokuratura czy Lasek? Były ciała spalone czy nie? Był tlenek węgla we krwi czy nie? Czy też może prokuraturze chodzi o to, że nie było "wybuchu Maciarewicza", ale była "eksplozja Laska"?
To że GW posługuje się co najwyżej tzw. "logiką dialektyczną", to wiedzieliśmy, ale że sprzeczności logiczne nie przeszkadzają tak wytrawnym komentatorom jak Skwieciński czy Ziemkiewicz, to nowość. Może pisać trochę wolniej?