Dyskusja na temat związków partnerskich, jak każda tzw. debata publiczna, przykrojona jest do poziomu uboższych umysłowo. Dominują argumenty demagogiczne, płytkie, emocjonalne. Taki jest urok demokracji. Prymitywny chwyt retoryczny przysparza sympatii milionów wyborców. Argument racjonalny nie tylko działa na znacznie mniejszą grupę wyborców, ale (jako zbyt skomplikowany) nawet zniechęca wielu posiadaczy kartki wyborczej. To jest fakt, chociaż głośno się o nim nie mówi. Nie wypada.
Zwrócę uwagę na kilka punktów, które można rozwijać i uzasadniać racjonalne, a które rozumnemu człowiekowi każą być przeciwko instytucji związków partnerskich. Z argumentami tymi można dyskutować, mogą być nie w pełni zasadne, ale nie można ich pomijać w rozumnej debacie.
1. Związki partnerskie to tylko kolejny krok w wielkim rewolucyjnym projekcie całkowitej zmiany społecznej obyczajowości i moralności. We Francji, gdzie związki partnerskie wprowadzono już dawno, walka idzie już o kolejny krok: możliwość adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Chodzi o ostateczne zniszczenie starego modelu rodziny i zastąpienie go nowym (z szeroko pojętą wolnością w sferze seksualnej). Ponieważ społeczeństwa się opierają, rewolucja dokonuje się metodą salami.
2. Twierdzenie, że powinniśmy podążać za cywilizowanymi krajami, świadczy nie tylko o kompleksie prowincji, o skłonności do stadnych zachowań, ale także braku rozeznania w procesach cywilizacyjnych. Europa karleje, kurczy się. Przy rosnących populacjach krajów muzułmańskich, azjatyckich i afrykańskich, zaczyna przypominać upadające Imperium Rzymskie. Hipotezy, że być może jesteśmy w stadium upadku, degeneracji, słabnięcia duchowego, i że zginiemy pod naporem zdrowszych duchowo barbarzyńców nie można lekceważyć.
3. My jeden lewicowy projekt inżynierii społecznej mamy już za sobą. Zachód nie odrobił praktycznie lekcji komunizmu, nie przyjął do wiadomości, że był to system co najmniej równie zbrodniczy, co faszyzm, i być może dlatego tak bezrozumnie pcha się w nowy lewicowy eksperyment. My zamiast mieć własne zdanie, uzasadnione własnymi doświadczeniami, jak barany ciągniemy za stadem, w nadziei, że tylko oni mogą wiedzieć, gdzie jest świetlana przyszłość. Wyjątkowy brak wiary we własny rozum. I prowincjonalizm.
4. Głupota jest silna tylko w tłumie. Głupota pozująca na mądrość musi niszczyć indywidualizm w myśleniu. Stąd zjawisko poprawności politycznej, blokujące dyskusję w wielu sprawach, stąd rozstrzyganie o naturze homoseksualizmu przez głosowanie, ideologia globalnego ocieplenia w nauce, i inne tego typu zjawiska. Tak się dziwnie składa, że najwybitniejsi intelektualiści mają poglądy konserwatywne. Ponieważ tzw. "lewicowi intelektualiści" nie są w stanie dyskutować z tymi pierwszymi na poziomie racjonalnych argumentów, próbują im zakneblować usta zbiorowymi akcjami politycznej poprawności.
Marnie to wygląda. Pozostaje wierzyć, że zdrowy rozsądek zwykłych ludzi odrzuci, jak zwykle, prędzej czy później, lewicowe majaki. Oby prędzej.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka