Ukazał się raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z obserwacji zgromadzeń 11 listopada sporządzony na podstawie bezpośrednich relacji 31 obserwatorów.
Głównym wnioskiem wydaje się umieszczona także we wstępie do raportu na stronie Fundacji zwrócenie uwagi "na różnicę w sposobie zabezpieczenia marszu Porozumienia 11 Listopada oraz Marszu Niepodległości. Pierwszy marsz – podobnie jak wiele innych zgromadzeń w ostatnim czasie w Warszawie, w tym przemarsz kibiców rosyjskich na Stadion Narodowy w czasie Euro 2012 – miał asystę kroczącą policji, podczas gdy Marsz Niepodległości jej nie miał."
W relacjach telewizyjnych podkreśla się jednak, że zdaniem Fundacji działania policji podczas tych wydarzeń "wydają się proporcjonalne do sytuacji". Czyli nie ma o czym mówić. Gdy się głębiej wczytać w raport znajdujemy jednak jeszcze taki oto fargment.:
"Obserwatorzy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka widzieli w tym samym czasie na prawym chodniku ul. Marszałkowskiej tuż przed ul. Żurawią grupę zamaskowanych (ubranych w kominiarki) mężczyzn. Nie byli oni w żaden sposób odgrodzeni od idącego marszu. W momencie, gdy skrzyżowanie minęły grupy rekonstrukcyjne, zamaskowani mężczyźni zaczęli rzucać w stronę zabezpieczających marsz policjantów przedmiotami, petardami oraz palącymi się racami.
Komentarz: Helsińska Fundacja Praw Człowieka opisuje w niniejszym raporcie i ustosunkowuje się tylko do faktów - wiedzy zdobytej i przekazanej przez obserwatorów, dlatego nie rozstrzyga o przynależności grupowej prowodyrów starć z policją. Obserwacja nie pozwala w żadnym razie ocenić, czy byli to uczestnicy marszu, czy osoby trzecie."
Jednak wiemy przynajmniej, że nie byli to "kibole" - nie ma wzmianki o szalikach i barwach klubowych (a w innym miejscu grupy kibiców są zidentyfikowane dzięki szalikom). Jeśli nie "kibole" to cóż to za zorganizowana grupa? Wiemy z telewizorni (i także z tego raportu), że były też zorganizowane grupy policji w kominiarkach. Czy zatem w stronę policjantów zaczęli rzucać policjanci czy jakaś inna zorganizowana grupa?
Gdy do tego dodać zaskakujący i bardzo niebezpieczny manerw policji: zamiast stosować asystę kroczącą (jak w innych marszach) zablokowała marsz w poprzek - to sprawa robi się poważna. To był niezwykle groźny manewr, który mógł mieć nieobliczalne konsekwencje. Podkreśłało to wielu komentatorów niezwiązanych i niesympatyzujących z PiS. (To ostatnie zaznaczam dla tych, którzy wszelkie opinie niezgodne ze swoją wiarą kwitują, że to powiedzielki "pisowcy" - i nie trzeba już myśleć. Wygodne. Warto tu wskazać na relację Kornela Morawieckiego, który w wielu innych sprawach ma zdanie do PiS przeciwne.)
Martwi mnie, że Fundację Helsińską w Polsce nie interesuje fakt, że mogliśmy mieć do czynienia, z dużym prawdopodobieństwiem, z policyjną prowokacją. (I dlatego właśnie nie było asysty kroczącącej?). Czy używanie zorganizowanych zamaskowanych oddziałów policyjnych podczas święta państwowego Fundacja Helsińska uważa za zgodne z demokratycznym standardem?
Stwierdzenie, że "obserwatorzy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oceniają" (...) "że w marszu udział wzięło kilkanaście tysięcy osób." (podczas gdy w telewizjach mówiono o więcej niż 50 tysięcach), może wskazywać, że obserwatorzy Fundacji mają ogólnie skłonności "prorządowe", co dla takiej Fundacji "pozarządowej" należy uznać za raczej kompromitujące.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka