jan mak jan mak
759
BLOG

CZY TA KOALICJA JEST NIEMOŻLIWA?

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 27

(Z logicznego punktu widzenia: )

Ostatnio zarówno na S24 jak i w innych mediach mamy wysyp dyskusji o możliwych koalicjach. Wniosek pierwszy: perspektywa wzięcia całej władzy przez PO została odesłana do lamusa. Rozważane są praktycznie wszystkie koalicje (przez różnych komentatorów). Wniosek drugi: PiS odzyskał zdolność koalicyjną. Mnóstwo komentarzy, wskazuje na to, że dana koalicja jest NIEMOŻLIWA, i zazwyczaj jest to poparte olbrzymią emocjonalną niechęcią komentatora do jednej z partii. Wniosek trzeci: zamiast analizować dajemy się ponosić emocjom.

Wszelkie głosy typu: „to czy tamto – NIGDY” są głosami emocji, a nie rozsądku, więc jako takie w analizie sytuacji zupełnie bezwartościowe. Tymczasem na S24 takie właśnie głosy dominują. Gdybyśmy to tylko MY mieli decydować o powstaniu tej czy innej koalicji, to zgodzę się – nie powstałaby żadna. Czekalibyśmy na „wzięcie pełnej władzy”, czyli do „US” (jeśli mogę sobie pozwolić na taki skrót). MY na S24 nie wybaczymy niczego. Zbyt emocjonalnie jesteśmy w politykę zaangażowani.

Ale reszta elektoratu? Proszę Państwa! Reszta elektoratu przejawia emocje incydentalnie, a tak na co dzień to im... jakby to ująć bardziej elegancko – nie bardzo zależy. Reszta elektoratu, przytłaczająca większość, zaakceptuje każdą koalicję, a szczególnie taką, która obieca spokój. Jak to ujął niezbyt oryginalnie jeden z autorów S24 – ludzie chcą przede wszystkim świętego spokoju. (To wcale nie kłóci się z faktem, że najchętniej oglądają te programy, gdzie politycy obrzucają się wyzwiskami. Chodzi o to, żeby był spokój, ale żeby czasami można sobie było włączyć jakąś „nawalankę.”)

W polityce nie chodzi o zadowolenia NAS, elektoratu mającego jakieś rozeznanie, starającego się analizować, a jednocześnie poddającego się emocjom – stanowimy tylko margines! Nasze emocje nie zapobiegną powstaniu tej czy innej koalicji. Polityka jest sztuką kompromisów i osiągania możliwych celów. Stąd w systemach demokratycznych pojawiają się nawet najbardziej egzotyczne koalicje. W szczególności, argument, że „PiS zawarł koalicję z Samobroną” (i dlatego „z PiS-em nigdy”) jest czysto emocjonalny, bo populizm Samoobrony i ich maniery to „mały pikuś” w porównaniu z prawdziwymi politycznymi problemami. (Inna sprawa to ocena, czy kompromis ten nie okazał się błędem, i czy wart był osiągniętych politycznych zysków).

Argument, że jakaś koalicja jest niemożliwa, bo politycy po obu stronach za bardzo sobie już „nawrzucali”, też jest brakiem zrozumienia polityki. A co to ma do rzeczy, gdy rysuje się możliwość osiągnięcia ważnego politycznego celu? W przypadku polityka-pragmatyka rzecz jest oczywista. Przełknięcie tego, co mu „nawrzucano” to tylko kwestia jego elastyczności, zdolności do zrobienia wielkiego zwrotu. Oczywiście, taki zwrot może spowodować pewne starty w najbardziej emocjonalnie nastawionej części elektoratu, ale reszta uzna to za przejaw wielkości. W przypadku polityka-ideowca tym bardziej należy się spodziewać, że dla możliwości realizacji ważnej ideowej sprawy, nie będzie baczył na osobiste urazy.

A teraz spójrzmy na możliwą przyszłą koalicję z punktu widzenia, nie interesu tej czy tamtej partii, ale interesu kraju, nas wszystkich. Zakładając, że w obecnej sytuacji pilnie potrzeba nam kilku lat spokoju politycznego, zgody i przeprowadzenia ważnych reform, zapobieżenia skutkom grożącego nam kryzysu ekonomicznego – najlepsza byłaby tzw. „wielka koalicja”, w naszym przypadku: PO-PiS. (Czekanie aż PO skompromituje się do reszty razem z SLD jest może korzystniejsze dla PiS-u, ale nie dla Polski).

Największą przeszkodą dla takiej koalicji wydaje się premier Tusk, który nie jest chyba zdolny do żadnego wielkiego zwrotu. Jego odejście wraz z grupą współpracowników byłoby wystarczającym pretekstem do zasypania politycznych rowów (i zwalenia na Tuska politycznej porażki związanej z katastrofą smoleńską). Odejście Kaczyńskiego jest o tyle niemożliwe, że bez Kaczyńskiego nie ma PiS-u (każdy ma taką partię, na jaką zasłużył). Oczywiście, to też jest pewien scenariusz – odejście Kaczyńskiego i rozpad PiS-u – ale mniej realistyczny i chyba nie tak korzystny (ktoś musi wytłumaczyć konieczność zaciskania pasa elektoratowi patriotycznemu i dać gwarancję, że nie jest tak, że jedni pasa zaciskają, a inni na tym zarabiają).

Podobno taki scenariusz (POPiS bez Tuska) przedstawiła już gdzieś prof. Staniszkis. Ja sobie to wymyśliłem sam – ale wzmacnia to moje przekonanie, że to jest właśnie kierunek propaństwowy. Czy taka koalicja powstanie? To zależy od wyników wyborów (sprzyjałby temu rozwiązaniu mniej więcej jednakowy wynik PO i PiS, i trudności w utworzeniu innej koalicji). Z pewnością koalicję taka przyjęłoby z ulgą polskie społeczeństwo (poza rozemocjonowanymi zwolennikami jedynych słusznych partii i jedynych słusznych linii). Nie postawię jednak na to kokosów przeciwko orzechom. Przewidywalność sytuacji na polskiej scenie politycznej jest bardzo ograniczona, i żadnego scenariusza (żadnej koalicji) nie da się wykluczyć (dla każdej mogą zaistnieć akurat wyjątkowo sprzyjające warunki).

 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka