„Kolejarz Jan Maletka, zamordowany przez Niemców 20 sierpnia 1942 roku za podanie wody Żydom transportowanym do obozu zagłady Treblinka II, został upamiętniony w ramach programu Instytutu Pileckiego „Zawołani po imieniu”. Sprawa wywołała oburzenie żydowskiej loży B’nai B’rith, która opublikowała w „Gazecie Wyborczej” agresywny list, w który stwierdzono, że „Polska polityka historyczna sięgnęła granic obrzydliwości”. Na te działania zdecydowanie zareagowali samorządowcy."
Kto jeszcze nie zna, a chciałby poznać szczegóły tej sprawy może zajrzeć na portal wpolityce.pl (skąd pochodzi cytat), oraz na porta gazety wyborczej (gdzie opublikowano protest loży).
Z polskiego punku widzenia postać 21-letniego Janka Maletki (o którym historia do tej pory milczała) ma charakter wielkiego symbolu i Polska powinna poczynić wszelkie starania, żeby Janek Maletka stał się znany całemu światu. Świat ciągle nie ma pojęcia o tym, że w Polsce można było być zabitym za samo podanie szklanki wody Żydowi. A to powinno być punktem wyjścia do wszelkiej dyskusji o zachowaniu się Polaków wobec Żydów podczas niemieckiej okupacji.
Czy członkowie loży B’nai B’rith dlatego nie chcą upamietnienia tego młodego Polaka? Że świat się dowie tej części prawdy? Czy Grabowski i Engelking podaliby szklankę wody? A przecież oni właśnie Jankowi Maletce robią krzywdę, nie wspominając o nim ani słowem podczas swoich seansów.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka