Gdyby opozycja w Polsce była demokratyczna i propaństwowa, czyli taka jak w każdym normalnym demokratycznym kraju, to Polska byłaby jednym z najsilniejszych krajów w Europie i miałaby znaczny wpływ na kierunek rozwoju UE.
Gdyby opozycja była demokratyczna, to by uznała, że o kierunku rozwoju Polski decydują wyborcy i zabiegałaby o poparcie dla swojego programu i swojej wizji przy pomocy mediów (które akurat w większości jej sprzyjają). A jeśli mimo tego wyborcy wskazaliby konkurentów, to opozycja uznałaby ten wybór i próbowała uzyskać przychylność wyborców na następną kadencję. Tak działa normalna demokracja.
Gdyby opozycja była propaństwowa, to nie tylko nie zabiegałby poza granicami Polski o pomoc w dojściu w Polsce do władzy, ale oburzyłaby się próby dyktowania polskiemu demokratycznie wyłonionemu rządowi, co ma robić, i traktowania Polski przez PE i KE jak kraju drugiej kategorii. Czy można sobie wyobrazić, żeby PE podejmował rezolucje skierowane przeciwko rządowi niemieckiemu lub nawet hiszpańskiemu czy holenderskiemu i dyktował tym rządom co mają robić, co im wolno a czego nie? Czy można sobie wyobrazić, żeby komisarze KE grozili Francuzom lub Belgom?
Największą słabością państwa polskiego jest dzisiaj niedemokratyczna i antypaństwowa opozycja. Rzecz niby oczywista dla każdego myślącego, ale czasami warto jest nazwać rzeczy po imieniu.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka