Prywatne konto prezydenta USA Donalda Trumpa na Twitterze zostało na stałe zablokowane. Twitter tłumaczy decyzję "ryzykiem podżegania do przemocy":
"Po dokładnym przeanalizowaniu ostatnich tweetów z konta @realDonaldTrump i otaczającego ich kontekstu — w szczególności sposobu, w jaki są one odbierane i interpretowane na Twitterze i poza nim — trwale zawiesiliśmy konto z powodu ryzyka dalszego podżegania do przemocy" — czytamy w komunikacie Twittera.
Jeśli ktoś nie widzi w tym zapowiedzi "wspaniałego nowego świata Orwella", jeśli komuś nie zapala się w tym momencie czerwona lampka ostrzegawcza, to znaczy, że już jest ofiarą lewicowej propagandy i "żywym trupem" w procesie postępującej lewicowej rewolucji.
Nas w Polsce szczególne doświadczenie realnego komunizmu, które przerabialiśmy na własnych plecach, czyni bardziej sceptycznymi i bardziej wrażliwymi na lewicowe idee i eksperymenty. Stąd nasz naturalny opór przeciwko kierunkowi, w którym zdaje się podążać ślepo Unia Europejska. Przepraszam! Tak by było, gdyby większość z nas posługiwała się rozumem i umiała uczyć się na znanych błędach. Tymczasem połowa wyborców jakby zapomniała o naszych doświadczeniach (zapewne nigdy ich nie przetrawiła intelektualnie) i pcha się w nowy lewicowy eksperyment z entuzjazmem i ślepotą wczesnych zetempowców.
Owszem, miał rację Stanisław Lem, twierdząc, że dopiero internet pokazał, jak wielu jest na świecie idiotów. Uważam więcej, że internet jest narzędziem globalnego ogłupienia — znacznie groźniejszego i bardziej namacalnego zjawiska niż "globalne ocieplenie". Bez internetu tak wiele idiotycznych poglądów, teorii spiskowych i kretynizmów nie miałoby szans zaistnieć i opanować umysły tłumów. Co gorsza mamy też do czynienia ze zjawiskiem wypierania rozsądnych wypowiedzi i komentarzy w internecie przez demonstracje głupoty, prostactwa i wulgarności.
Jednak, podobnie jak demokracją w opinii Churchilla, mimo że pełna swoboda wypowiedzi w internecie to nie jest dobre rozwiązanie w kwestii zapewnienia wolności słowa, lepszego na razie nie wymyślono. Zablokowanie Trumpa to może być początek końca wolności.
Przed nami dwa scenariusze. Albo te ostatnie ruchy Twittera i Facebooka zapoczątkują coraz większa cenzurę w internecie, która skończy się lewicową dyktaturą w internecie — co przełoży się oczywiście na lewicową dyktaturę w realu. Albo — miejmy nadzieje — jest to początek końca wielkich internetowych korporacji monopolizujących internetową komunikację, bo ludzie powiedzą tym korporacjom "dość!". Problem w tym, czy ludzie już dostatecznie zgłupieli czy jeszcze nie.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura