W mojej poprzedniej notce "Pejzaż przedwyborczy — chłodnym okiem", analizując sondaże przewidywałem wynik 42-30 (taki rezultat wychodził mi ze średniej znormalizowanej ostatnich sondaży przedwyborczych uznanych firm). Okazuje się zatem, że jak się umie czytać sondaże, to są one obecnie dość precyzyjnym narzędziem pomiaru. A powszechna w Polsce deklaracja: "ja tam nie wierzę w sondaże" to objaw nieracjonalności i braku rozeznania.
Obecnie grozi nam kilka wyskoków w stylu "sensacyjny sondaż!", ale na tydzień przed wyborami sondaże znanych firm powinny się ustabilizować i wskazywać ten sam wynik. Chodzi o to, że powoli zaczyna działać mechanizm, iż firma, która manipuluje sondażami, która się myli w wizerunkowych dla firmy sondażach politycznych, traci zlecenia na inne badania komercyjne. Myślę, że po wyborach warto zacząć nagłaśniać fakt, które firmy potrafią uzyskiwać poprawne wyniki, a które nie. Żeby wyeliminować manipulantów z rynku.
Wcześniejsze sondaże przewidujące walkę łeb w łeb w drugiej turze są o tyle mało wiarygodne, że były robione w zupełnie innej sytuacji, niż obecna. Aktualny rezultat wyborów i ewentualne debaty mogą zmienić nastawienie bardzo wielu wyborców. Nie wyklucza to, że nowe sondaże dalej będą pokazywały równowagę, ale na dziś bardziej przydatna jest analiza możliwych przepływów wśród ujawnionych elektoratów.
Otóż analizując na kogo zagłosują wyborcy Hołowni, a na kogo wyborcy Bosaka, ilu z nich zostanie w domu, a ilu pojawi się nowych wyborców, należy przede wszystkim stwierdzić, że nie ma w przyrodzie takiego zjawiska, jak przepływ całego elektoratu kandydata na innego kandydata. Z wielkim prawdopodobieństwem większość wyborców Hołowni zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego, ale prawie na pewno część wyborców Hołowni zostanie w domu, a część zagłosuje na Andrzeja Dudę. Rzecz w tym, że większość wyborców głosuje zupełnie nieracjonalnie i w wyborach znacznie bardziej kieruje się emocjami i chwilowymi wrażeniami niż rozumem. Trudno przewidywać, jak się ułożą te procenty (ile procent wyborców Hołowni zagłosuje na Dudę), ale można zbudować model, który pokazuje, jakie to muszą być liczby), żeby wynik był inny niż zwycięstwo obecnego Prezydenta.
Otóż model pokazuje rzeczy oczywiste, że czym więcej wyborców innych kandydatów zostanie w domu, tym trudniej będzie Trzaskowskiemu dociągnąć do 50%. W skrajnym przypadku, gdyby wszyscy zostali w domu, oprócz wyborców PAD i RT, to ten pierwszy wygrywa 59:41. Gdyby wszyscy poszli na drugą turę i zagłosowali na RT, to ten wygrałby 57:43. Tak jednak na pewno nie będzie.
Jeśli co najmniej 10% wyborców innych kandydatów nie będzie głosować (zostanie w domu lub odda głos nieważny) — w szczególności wyborców Hołowni — to Andrzejowi Dudzie do zwycięstwa wystarczy połowa głosów od wyborców Bosaka (z tych, którzy ponownie stawią się przy urnie), 10% głosów od wyborców Hołowni, i 15 procent głosów od wyborców Kamysza i Biedronia. (W przypadku podziału głosów na pół nie ma większego znaczenia jak wielki procent wyborców Bosaka zostanie w domu.)
Jeśli większy procent wyborców Hołowni pozostanie w domu, to warunki zwycięstwa Dudy stają coraz mniej wymagające. Jeśli jednak zdecydowana większość wyborców Hołowni pofatyguje się do urn ponownie, powiedzmy 95%, to Trzaskowskiemu do zwycięstwa wystarczy połowa głosów wyborców Bosaka (tych, którzy pójdą do II tury), 90% głosów wyborców Hołowni i 85% głosów wyborców Biedronia i Kamysza. To są warunki brzegowe: nieuzyskanie któregoś z nich daje zwycięstwo Dudzie.
Z modelu można wyczytać zależność wyników wyborów od zachowania się elektoratów Hołowni i Bosaka. Przyjmijmy najbardziej niekorzystne dla Andrzej Dudy założenia, że prawie wszyscy, 98 proc. wyborców wszystkich kandydatów uda się ponownie do urn, oraz że z elektoratu Kamysza Duda otrzyma tylko 10%, a z Biedronia 0%. Jeśli do tego wszyscy wyborcy Hołowni zagłosują na RT, to Dudzie potrzeba będzie 85% głosów wyborców Bosaka, żeby mimo tego wygrać. Każdy procent uzyskany z elektoratu Hołowni, zmniejsza o 2% liczbę głosów potrzebnych od Bosaka. Więc zamiast 85% lektoratu Bosaka, wystarczy 10% Hołowni i 65% Bosaka.
Ten model jest przy założeniu, że większość wyborców PAD i RT pójdzie do drugiej tury i zagłosuje tak samo. Ale nie jest wykluczone, że część wyborców PAD zagłosuje na RT (nieracjonalność), a jeszcze bardziej prawdopodobne, że część wyborców RT zagłosuje teraz na PAD (dołączenie do zwycięzcy). Nie jest wykluczone, że pojawią się nowi wyborcy, którzy nie poszli na pierwszą turę z różnych powodów. Nie wydaje się jednak, żeby te czynniki miały znaczący wpływ na wynik, bo nie widać żeby, któryś z tych czynników miał zadziałać wyraźnie na korzyść jednego z kandydatów.
Jeden z wniosków jest taki, że jeśli elektorat Hołowni okaże się prawie w 100% elektoratem anty-PiS, to wszystko zależy od postawy wyborców Bosaka. Jeśli nie zagłosują zdecydowanie na Dudę, to wygra Trzaskowski.
Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka