Zaszliśmy za daleko. Przekraczane są kolejne granice. Określenie "opozycja totalna" jest prawdziwe. Dziś opozycja kontestuje wszystko. Wzywa siły z zewnątrz do wsparcia ich ataku. Działanie na szkodę własnego państwa za jego granicami, wzywanie zagranicznych sił do interweniowania we własnym kraju jest czymś, co kiedyś nazywane było bardzo prostymi słowami.
Opozycja używa dziś określeń, które tracą swoje znaczenie, ostrzejsze trudno już znaleźć. Reżim? Dyktatura? Stracili pamięć historyczną. Zapowiadają więzienia i odwet. Prowokują przywódcę obozu rządzącego, by za wszelką cenę wyprowadzić go z równowagi. Poruszanie najczulszej nuty emocji po zmarłej najbliższej osobie jest czymś, co nie mieści się w moim pojmowaniu przyzwoitości, co nie mieści się w kulturze chrześcijańskiej.
Nie usprawiedliwiam jednak słów Jarosława Kaczyńskiego, bo one nie powinny paść z ust tak ważnego polityka, choć po ludzku dobrze rozumiem jego bardzo ludzkie emocje. Wyobraźcie sobie, że ktoś publicznie atakuje Was, używając do tego Waszych zmarłych najbliższych.
Nie zmienia to jednak faktu, że wśród protestujących tłumów są dziś przede wszystkim normalni ludzie. Tacy sami – choć nie ci sami - jak ci, którzy chodzili na Marsze Niepodległości. Nie żadni zadymiarze, ale obywatele, którzy wyrażają swój zdecydowany pogląd. Wielu moich znajomych, co do których uczciwości nie mam cienia wątpliwości, którzy są takimi samymi patriotami jak ja, którzy nie byli „podpięci pod poprzedni system” i nie są „oderwani od koryta”, byli pod pałacem prezydenckim w Warszawie i na manifestacjach w innych miastach. Radykalnie nie zgadzam się z nimi w wielu sprawach, ale nie można mówić o nich, że to „komuniści, zdrajcy, esbecy i łotry”.
Rząd PiS wprowadził wiele dobrych zmian w ciągu półtora roku. Polsce potrzebny był wstrząs, pozytywne pchnięcie, głębokie zmiany na wielu polach. Nie jest tak, że Polska była w ruinie, ale nie wykorzystywała swoich wielu szans. Wiele było niesprawiedliwości, konserwatywna część społeczeństwa, organizacji pozarządowych, mediów była traktowana znacznie gorzej, możliwości rozwoju wielu środowisk były blokowane. Był mainstream, a ci, którzy nie godzili się z mainstreamem byli odrzucani. Są na to tysiące przykładów.
Poprzedni układ gnił i wyczerpał się. Zmiana była potrzebna. I przynosi ona już wielu miejscach dobre efekty. Popatrzcie, co dzieje się w ministerstwach rozwoju, nauki i szkolnictwa wyższego, pracy i rodziny czy cyfryzacji. Tam następuje prawdziwa modernizacja kraju. Jest też wiele błędów, niestety. Ale nie ma rządów idealnych. Są ministerstwa słabe i średnie.
Zmiany były też potrzebne w aparacie sprawiedliwości. Moje zdanie na temat dużej części sędziów jest takie, jak większości ich krytyków. Nie będę powtarzał tych wszystkich argumentów. Padały one wielokrotnie. Brak dekomunizacji, brak szybkiej przebudowy aparatu sprawiedliwości na początku lat 90. skutkuje do dzisiaj. Zastosowano jednak metodę leczenia, która jest jak leczenie dżumy cholerą.
Nie wierzę, że jakość pracy sędziów poprawi się po ich prostej wymianie. Nie godzę się z tym, by byli wskazywani przez polityka - ministra sprawiedliwości. Ale przede wszystkim nie mogę zgodzić się, by zmiany zachodziły w taki sposób. Witold Waszczykowski mówił, że dokonujemy zmiany ustrojowej, zmieniamy ustrój państwa. Czy zmiany ustrojowej dokonuje się z dnia na dzień, bez żadnego uzgadniania z nikim, wprowadzając przez grupę posłów? To nie ma nic wspólnego z porządnym budowaniem państwa. Tak nie działają konserwatyści. Tak działają rewolucjoniści. Nikt ze mną jako wyborcą się na to nie umawiał.
Jestem za poważnym rozważeniem napisania nowej konstytucji. Prezydent zaproponował referendum, które wiązałoby się z długą publiczną debatą. To ma sens. To jest sposób na wprowadzanie zmian ustrojowych. Rewolucyjną zmianą wprowadzoną na łapu capu, bez żadnej dyskusji ani kontroli nie zbudujemy silnego państwa. Ani porządnych sądów, ani żadnej innej instytucji. Tak się nie robi. Otwarte zostały drzwi do kolejnych harców. Kiedyś przyjdzie inna władza i będzie mogła wszystko odwrócić do góry nogami. Ludzie są ważni, ale ważniejsze są instytucje i procedury. Nie mam zresztą żadnej pewności, że obecnie wszyscy członkowie Sądu Najwyższego są źli. a za nich wejdzie tu armia aniołów. Mam pewność taką, że następna władza wstawi swoje anioły. To jest rozmontowanie zamka do drzwi. Bardzo niebezpieczne.
Dziś napięcie rośnie w sposób szalony po obu stronach. W ten sposób ani rządząca większość nie wzmocni państwa. ani obecna opozycja nie zbuduje swojej siły. Mój znajomy sympatyk Ruchu Narodowego skomentował wczoraj: „My siedzimy i patrzymy. jak nam rośnie”. Tak, oni mogą być politycznymi beneficjentami. Jeśli nie oni, to inni radykałowie. Nie PiS, nie PO, ani nie Nowoczesna. A na pewno nie państwo polskie.
Musimy wziąć głęboki oddech i zastanowić się. W państwie jest miejsce dla wszystkich. Obywatelami Polski są i ci, którzy głosują na PiS i ci, którzy wybierają PO, Nowoczesną czy Ruch Narodowy. Różnimy się i będziemy się różnić, ale jeśli pójdziemy kilka kroków dalej, zaczną się dziać rzeczy dramatyczne. Historia dobrze zna przypadki, kiedy skłócone, podzielone państwo było atakowane z zewnątrz. Dramatycznie słabło i znikało. Nie idźmy tą drogą. Apeluję do tych, którzy mają narzędzia w ręku. I do moich kolegów dziennikarzy, do liderów opinii, ale przede wszystkim do polityków. Do opozycji także. Przede wszystkim jednak apeluję dziś do dwóch polityków, którzy trzymają klucze do rozwiązania tej sytuacji. Do prezydenta Dudy i prezesa Kaczyńskiego. Zatrzymajmy się. W imię przyszłego sukcesu politycznego i w imię budowy silnego państwa dla wszystkich Polaków.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka