Polski rząd popełnił masę błędów, emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Za brak rozeznania w unijnych układach, za ten brak kompetencji i rząd i PiS i Polska zapłaciła i będzie płacić wysoką cenę. Rozumiem powody, dla których Jarosław Kaczyński nie chciał poprzeć Donalda Tuska. Nie mam o to pretensji, ale mam wielkie pretensje o fatalne wykonanie. Politykę ocenia się miarą skuteczności. Ta akcja państwu polskiemu przyniosła wyłącznie straty.
Nie mam też wcale przekonania, że PiS zyskał coś w polityce wewnętrznej. Czytając wpisy zwolenników partii rządzącej - także tu w Salonie24 (Ufka, Grzegorz Wszołek) – nie mam wrażenia, by elektorat był szczególnie dumny ze swoich przedstawicieli. Najtwardsza grupa wyborców zapewne tak, ale ten i tak by pozostał przy swoich. Ja nie oczekuję od rządu, by pięknie umierał, ale by zwyciężał, a tam gdzie się nie da wygrywać - eliminował straty. Nie odwracajmy kota ogonem, nie wypisujmy bzdur o tym, że babcia mówiła, że trzeba żyć tylko pięknie godnie i godnie. Nie dam się też namówić mojemu ulubionemu autorowski z Salonu24 Janowi Makowi, by przejść nad tym do porządku dziennego. Jeśli popełniono błędy, a popełniono, to nie mówmy: "Polacy nic się nie stało". Błędy trzeba nazwać i wyciągnać z nich wnioski.
I trzeba żyć dalej. Unia Europejska dalej istnieje, Polska dalej jest ważnym elementem na unijnej mapie a stoimy przed bardzo trudną rozmową o przyszłości. Decyzje, które zapadną w najbliższym czasie będą mieć poważny wpływ na przyszłość Polski.
Rząd PiS przez długi czas niewiele robił na unijnej arenie, ale w pewnym momencie zaczął aktywnie przedstawiać alternatywną wersje rozwoju UE. Zaczął o tym rozmawiać na forum państw środkowoeuropejskich, rozpoczął – pod długim czasie – dialog z Niemcami. Wydawało się, ze coś się ruszyło i powoli nabieramy wiatru w żagle. Trudna sytuacja na całym kontynencie – generalnie niekorzystna dla wszystkich – powodowała jednak, że głos Europy Środkowej, umiejętnie zarządzanej, mógł nabierać wagi. Tymczasem jednak wykonaliśmy spektakularny krok, który cofnął nas znacznie i spowodował, ze znów jesteśmy w punkcie wyjścia – mało rozumianego przez innych państwa. Szkoda, wielki błąd. Nie można ukrywać, że jest inaczej.
Mam nadzieję, że - nawet publiczne mówiąc co innego - Jarosław Kaczyński wyciągnie wnioski z tego, co się stało i rząd wróci do aktywnych rozmów na temat przyszłości Unii. Ani Niemcy ani Węgry ani inne państwa Europy Środkowej nie chcą izolacji Polski, bo to nie jest w ich interesie. Niemcy dziś potrzebują Polski, chcą rozmawiać o przyszłości Unii. Jeśli w Wersalu zbiera się kilka państw i zapowiada tworzenie Unii różnych prędkości, musimy na to aktywnie odpowiadać. Jest trudno, ale trzeba być w środku tej rozmowy nie dać się z niej wypchnąć. Skoro już narobiliśmy zamieszania, przystąpmy zaraz do kontrofensywy. Wyciagnijmy wszystkie ręce na pokład. Nie do gardłowania o tym, że Tusk jest Niemcem, tylko do dyplomatycznych działań. Jeśli udało się pozyskać Jacka Saryusz-Wolskiego, który może już wprost wspierać polski rząd, należy go wykorzystać, choć jego sytuacja też dziś nie jest łatwa.
Jarosław Kaczyński musi na nowo zastanowić jak poukładać polską politykę zagraniczną. Potrzebny jest solidny wstrząs, również personalny. Nie udawajmy, że nic się nie stało. Porażka była, wyciągnijmy z niej wnioski, ale historia się nie skończyła. Trzeba działać. Współpracując z innymi a nie odcinając się od wszystkich. Prowadząc politykę pozytywną a nie negatywną, jak sugeruje dziś Witold Waszczykowski. Nie brnijmy w to dalej.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka