Igor Janke Igor Janke
1723
BLOG

Donald Trump przynosi wielką niepewność. Ale zmiana może być dla Polski szansą

Igor Janke Igor Janke USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

Powiedzmy sobie jasno: z polskiego punktu widzenia inauguracyjna mowa Donalda Trumpa nie brzmiała optymistycznie.  Powtarzanie „America first!”, zapowiedź izolacjonizmu i bardzo jasne słowa na temat kosztów utrzymania wojsk amerykańskich za granicami kraju w dniach, kiedy pierwsi żołnierze z USA dojechali do Żagania – to wszystko nie napawa otuchą.

Czy wynika z tego, że mamy wpadać w panikę? Nie. Tak samo jak nie ma co wpadać w entuzjazm z powodu obsadzenia Białego Domu przez innego niż Hillary Clinton. Musimy przyjąć tę sytuację na chłodno i wyciągać z tego wnioski.

Słuchałem przemówienia Donalda Trumpa w towarzystwie kilkudziesięciu ekspertów, polityków i biznesmenów w Ambasadzie USA. Kiedy zaprzysiężony prezydent wypowiadał słowa o wojskach amerykańskich za granicą cisza zrobiła się dojmujący. Stojący przede mną Bardzo Ważny Członek polskiego rządu zamarł na moment i wyglądał na mocno niepocieszonego. Oczywiście potem wszyscy dalej zapewniali się nawzajem, że to był właściwie kampanijne przemówienie skierowane do swoich wyborców, nasz gospodarz – Ambasador USA – przekonywał, że będziemy dalej budować znakomite relacje. My też wyrażaliśmy taką nadzieję. Ale tak naprawdę nikt nie wiedział i nie wie nadal, co będzie.  

Sytuacja nie jest dobra. Europa nie kwapi się do wydawania pieniędzy na obronność. Nie chcą tego robić obecne - wywodzące się z ducha 68 roku - elity większości zachodnich państw.  Natomiast rosnące radykalne ugrupowania, jak Front Narodowy we Francji, które mogą obecne elity wymienić – sprzyjają Putinowi. Postbrexitowa Unia staje się coraz słabsza. Stoi na rozdrożu. NATO, które jakoś zaczęło się wzmacniać teraz będzie musiało się mierzyć z nową – ciągle nieznaną nam polityką  najpotężniejszego członka Sojuszu.

Nie dziwię się Amerykanom, że mają dość utrzymywania bezpieczeństwa w świecie niemal wyłącznie za swoje pieniądze. Trump nie jest pierwszym, który o tym mówił. Już mało kto pamięta, ale mniej więcej to samo – choć innym językiem – mówił Barack Obama na początku swej prezydentury. Europa jest zadufana w sobie i leniwa i jeśli ostre słowa nowego prezydenta obudzą zachodnioeuropejskie elity i skłonią je do realizacji zobowiązań, wydawania odpowiednich kwot na obronność – będzie to dobry skutek zmiany w Waszyngtonie.   Obłuda i lenistwo liderów obecnej zachodniej części Europy mierzi mnie bardziej niż prostactwo niektórych zachowań nowego prezydenta USA.

Co więc powinniśmy robić w tej sytuacji? Kiedy jest zamieszanie, kryzys, zmiana, trzeba myśleć, czy możemy cos na niej ugrać.  W przeciwieństwie do Francji, Włoch czy Hiszpanii Polska wydaje na zbrojenia tyle, ile się zobowiązała. Musimy to robić dalej, modernizować armię, zrobić porządek z państwowym przemysłem zbrojeniowym, rozwijać mocno tę gałąź gospodarki i głośno o tym mówić partnerom.

Człowiek odpowiadający za bezpieczeństwo w nowej administracji – James Mattis – robi na mnie jak najlepsze wrażeni. Jeśli Trump będzie go słuchał i akceptował jego decyzje nie wydaje się, by Europa Środkowa została osamotniona.  Pierwszym testem będzie reakcja Waszyngtonu – lub jej brak – do wzmocnienie militarne Kaliningradu przez Putina.

Jeśli chcemy liczyć na wsparcie zza oceanu warunkiem jest, że będziemy się solidnie dokładać do europejskiej i światowej obronności. Musimy być się tylko konsumentem - ale twórcą obronności, jak to niedawno mówił minister Waszczykowski. To bardzo ważne, bo obecna ekipa rządowa w Polsce jest niestety mocno „wsobna”. Musimy być gotowi uczestniczyć w międzynarodowych operacjach, tak jak musimy być ofensywnymi uczestnikami gry o przyszłość Unii Europejskiej.

Jeśli chcemy, by Ameryka nas broniła, musimy pamiętać, że nie będzie tego robić, bo jest to jej moralnym obowiązkiem ale dlatego, że uznaje iż jest to w jej interesie. Niestety obecna polityka będzie mniej polityką wartości a bardziej polityka transakcyjną, ale my możemy się w to nieźle wpasować. Będąc solidnym uczestnikiem i twórcą systemu obronności w tej części świata, który nie histeryzuje i nie wpada w rozpacza z powodu słów, grzywki i zbyt długiego  krawata  gospodarza Białego Domu, możemy stać się poważniejszym partnerem Ameryki niż byliśmy do tej pory. Waszyngton chętnie będzie miał na Starym Kontynencie inną nogę, na której będzie mógł się oprzeć niż tylko tandem Paryż-Berlin. A ponieważ w Paryżu dzieją się dziwne rzeczy,  a po wyborach prezydenckich może być jeszcze ciekawiej, noga środkowoeuropejsko-niemiecka może być dla nowej administracji naprawdę atrakcyjna.

Wymaga to  bardzo aktywnej i skoordynowanej polityki naszego MSZ, MON i Prezydenta i wobec Waszyngtonu i wobec Berlina.  Jednocześnie musimy jednak starać się zmniejszyć napięcia między europejskimi instytucjami a Polską.  

W sytuacji, kiedy lewicowe elity całego świata potępiają nowego prezydenta USA nasza dyplomacja powinna być szczególnie aktywna w zabieganiu o ułożeniu polsko-amerykańskich relacji jak najlepiej się da, bez żadnych uprzedzeń.

 

 

Igor Janke
O mnie Igor Janke

Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Polityka