Wielu osobom przyznanie Orderu Orła Białego Bronkowi Wildsteinowi wydało się kontrowersyjne. Mnie zaskoczyło, bo wobec miałkości drogowskazów, jakie państwo stawiało przez ostatnie 27 lat, ten drogowskaz jest bardzo wyrazisty. Ale zupełnie nie zbulwersowało. Wręcz przeciwnie. Uważam przyznanie najwyższego polskiego odznaczenia Wildsteinowi za znakomitą decyzję.
Po co państwo przyznaje ordery? Po to, by docenić osobę i jej dokonania, to oczywiste. Ale też po to, by pokazać, co jest ważne, jakie wybory są ważne, jakie drogi życiowe, jakie zachowania i jakie postawy zasługują na wyróżnienie; jakie postawy, zachowania państwo chce promować. Ordery i odznaczone nimi postaci to drogowskazy, jakie stawia państwo.
Czy Wildstein jest drogowskazem? A jeśli tak, to jakim? Jego poglądy ewoluowały, ale pewna postawa wobec świata – nie. Kiedyś był liberałem, teraz stał się konserwatystą. Żyd z pochodzenia, dziś mierzy się z katolicyzmem.
Od kiedy go poznałem, a stało się to w redakcji Życia Warszawy, bodajże w 1993 roku, Bronek jest właściwie taki sam: zawadiacki, szalony, bardzo niepokorny, twardy i pryncypialny w kwestiach ważnych dla Polski. Zawsze niezależny w myśleniu i niezależny w działaniu. Nie liczący się z ryzykiem. Był na pewno tym, któremu naprawdę „nigdy nie było wszystko jedno”.
Niezależnie od tego, czy próbował dochodzić prawdy o swym zamordowanym przyjacielu Staszku Pyjasie; odkryć haniebną prawdę o innym swym przyjacielu – Lesławie Maleszce; zmieniać świat uczestnicząc w masonerii, którą później porzucił; czy kiedy walczył o lustrację, wynosząc z IPN słynną „listę Wildsteina”; czy kiedy pisał o braku dekomunizacji w 1994, czy o Tusku, w którego potencjał krótko wierzył po aferze Rywina; czy kiedy wspierał Kaczyńskiego, zmieniał TVP za rządów PiS; czy kiedy nie uginał się pod naciskami tegoż Kaczyńskiego i wyleciał za to z tejże TVP – zawsze wynikało to z jego osobistego oglądu sytuacji i głębokich przekonań. Zawsze robił to po coś, zawsze był w coś zaangażowany.
Nigdy nie był letni. Jak kiedyś powiedział Darek Karłowicz na 50. urodzinach Bronka, Wildstein to „wild” – człowiek dziki i „stein” – twardy jak skała.
Dziki, nie podlegający żadnym naciskom, swobodny, wolny. Twardy – nigdy nie ulegał, za swoje wybory był potępiany, obrażany, odsuwany na margines. Wiele razy przez swą „dzikość” tracił pracę, niezależnie - czy o pozbawieniu go pracy decydował Grzegorz Gauden czy Jarosław Kaczyński. Ten drugi zresztą chyba zawsze go cenił i ceni do dziś.
Bo Bronek jest prawdziwym polskim patriotą; człowiekiem, który kocha życie i je smakuje, ale który wie, że ma wobec wspólnoty obowiązki. Wiedział to, kiedy jako dwudziestoparolatek w 1977 roku tworzył w Krakowie SKS, antykomunistyczny ruch studencki, kiedy włączał się antykomunistyczną działalność emigracyjną, kiedy walczy z nieprawościami w wolnej już Polsce.
Czy Bronkowi należy się order za to, jakim jest dziennikarzem czy pisarzem? Czy dziennikarz powinien za swoją działalność zawodową otrzymać order państwowy? Za pisanie książek przyznaje się inne nagrody. A za dziennikarstwo? Bronek nigdy nie był i nie jest klasycznym dziennikarzem. Miałem z tym problem, nawet kiedy stawałem w jego obronie i sam traciłem z tego powodu pracę. Dla Bronka – jak ja rozumiem - dziennikarstwo było i jest tylko narzędziem. Narzędziem do walki o sprawę. Bronek nie jest dla mnie dziennikarzem. Jest Bojownikiem przez duże B. Jest człowiekiem, któremu o coś w życiu chodzi, poza własną przyjemnością, która też nie przecież nigdy nie była mu obca.
Dlatego Bronisław Wildstein słusznie dostał Order Orła Białego. Za życiową postawę. Nawet, jeśli część czytelników tego tekstu nie zgadza się zwykle z Wildsteinem (do czego ma prawo), to warto – niezależnie od poglądów – szanować taką postawę. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach dominacji indywidualnych karier nad obowiązkami wobec wspólnoty.
Bronku – szacun. Zasłużyłeś na tę piękną blachę!
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka