Staram się nie uczestniczyć w wojnach pomiędzy obiema stronami publicznego sporu. Choć bliżej mi zdecydowanie do jednej z nich, szanuję ludzi mających inne poglądy, chętnie ich słucham i dyskutuję. Należymy wszak do tej samej wspólnoty. Niemniej kiedy przekraczane są granice przyzwoitości, zwłaszcza przez ludzi, których znam, czuję się w obowiązku zabrać głos.
Kilka lat temu dostałem mail od wykładającego wówczas we Florencji profesora Wojciecha Sadurskiego z pytaniem czy mógłby założyć blog w Salon24. Z chęcią zaprosiłem go do współpracy. Swoimi tekstami wzbogacał nasz portal. Pisał w Salonie24 teksty, z którymi zwykle się nie zgadzałem ale lubiłem je czytać. Często ostro, barwnie i błyskotliwie polemizował a czasem naigrywał się z polskiej prawicy. Niemniej trzymał klasę a przede wszystkim błyszczał inteligencją. Poznaliśmy się potem osobiście, wiele razy spotykaliśmy. Bardzo go polubiłem. Politycznie się nie zgadzaliśmy, dyskutowaliśmy o polityce dziesiątki razy, ciekawi nawzajem siebie i swoich poglądów.
W pewnym momencie napisał mi, że czuje się coraz gorzej w Salonie24, że to nie jego polityczny świat, że trudno mu wytłumaczyć w swoim środowisku dlaczego ciągle tu jest. Nie miałem o to pretensji. Potem zaczął pisać w natemat.pl. W nowym miejscu poglądy zaczął wyrażać w sposób coraz bardziej kontrowersyjny. Kilka razy czytałem rzeczy, które przyprawiały mnie o ból głowy. Niebezpiecznie zbliżał się do retoryki Stefana Niesiołowskiego. Zwracałem mu na to uwagę w prywatnych rozmowach, cały czas uważając, że z racji na dawną znajomość powinno to zostać między nami.
Dziś jednak przekroczył granicę. Wojciech Sadurski, opublikował w natemat.pl (nie będę linkował, nie jest tego wart) tekst poświęcony Piotrowi Zarembie pt. „Czas łajdaków: studium przypadku”. Użył w nim haniebnych, niegodnych powtarzania inwektyw. Poza wszystkim – tekst jest na żałosnym poziomie, godnym .. eh, nie napiszę więcej.
Piotr Zaremba jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej uczciwych, również intelektualnie uczciwych polskich dziennikarzy. Jest publicystą o dość wyrazistych poglądach ale całkowicie niezależnym. Nigdy nie miał problemu, by publicznie krytykować polityków, których cenił, lubił, z którymi się znał. Jest jednym z niewielu uczestników debaty, który umie przyznać rację przeciwnikowi, dojrzeć rację drugiej strony i opisywać świat w jego skomplikowaniu.
Opisując publicystę, z którym się nie zgadza w tak podły sposób, Wojciech Sadurski zszedł bardzo nisko. Przekroczył granicę, za którą trudno mi dalej utrzymywać dawny szacunek i sympatię.
Wojtku, jest mi bardzo przykro. Dzieli nas dziś przepaść. I nie jest to przepaść polityczna.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka