Nie zgadzam się z naszym znakomitym komentatorem spraw wschodnich Witoldem Juraszem, że piątkowe porozumienie było pułapką dla Majdanu. Ani z posłem Zbigniewem Kuźmiukiem, że było to porozumienie „o jeden most za blisko”. Po pierwsze, Majdan zachowuje się niezwykle odpowiedzialnie i jak na razie chroni siedzibę prezydenta, a nie na nią napada. Ukraińcy zachowują nie tylko bohatersko, ale i dojrzale. W ciągu trzech miesięcy stworzyli obywatelskie państwo na Majdanie, na którym wszystko funkcjonuje „nie jak na Ukrainie”. Majdan przestał był być skorumpowaną, sowiecką przestrzenią, a stał się dobrze zorganizowanym wolnym państwem, o który obywatele Ukrainy zaczęli się troszczyć, w którym poczuli się gospodarzami. To nie jest prymitywna, żądna krwi sfora, ale wolne państwo, którego obywatele walczą o niepodległość.
Mogli użyć ostrej broni, ale nie użyli. Mogli dokonywać samosądów, ale tego nie robią. Nie ufają politykom, bo maja ku temu dobre powody. Ale wiedzą, że jeśli oni spowodują rozlew krwi, w tedy druga strona, wsparta przez Putina, będzie mogła wjechać czołgami. I nie robią tego. Chce obalenia Janukowycza legalnie. Chcą posadzić go do więzienia i ukarać go tak bardzo, jak to możliwe, ale chcą to zrobić praworządnie. Zdają sobie sprawę, że tylko wtedy będą mieli poparcie Zachodu.
Porozumienie wynegocjowane przez Sikorskiego i Steinmaiera odegrało wielką rolę. Zatrzymało masakrę i okazało się punktem przełomowym. Więcej w tej godzinie nie można było uzyskać. A to, że nie będzie ono dotrzymane, to nie ma już dziś znaczenia. Oby nie zostało do końca dotrzymane, oby Janukowycz został obalony jak najprędzej, oby miał jak najmniej czasu na ratowanie się i oby nowe wybory odbyły się w kwietniu czy w maju. Bez akcji dyplomatycznej moim zdaniem to wszystko nie byłoby możliwe.
Bardzo niezręczne słowa wypowiedziane przez Sikorskiego tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Było ogromne napięcie. Nie wykluczam, że w tych rozmowach padały po wszystkich stronach dużo mocniejsze słowa. To była gra o wszystko i zakończyła się dobrze. Jak na razie oczywiście. Rolą dyplomatów nie jest bycie trybunem ludowym, ale bycie skutecznym. Wiele razy krytykowałem Sikorskiego, ale ta misja została przeprowadzona znakomicie. Po kompromitujących andronach pani Ashton Unia Europejska odzyskała trochę honoru i pokazała jakąś skuteczność.
Teraz absolutnie kluczowe jest, byśmy nie stracili tej szansy. My Polska, bo sprawa Ukrainy to sprawa polska. I my Europa też. Ukraińcy sami mogą sobie nie poradzić mając za ścianą Putina. To nie jest tak, że też wszystko jest w ich rękach.
Toczy się strategiczna walka o przyszłość tej części Europy. Unia i USA muszą rozpocząć teraz wielką ofensywę. Ukraina jest w dramatycznej sytuacji gospodarczej. Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła notę Ukrainy do CCC - to oznacza skraj bankructwa. Ukraina musi w tym roku spłacić 13 mld kredytu, a jeśli nie dostanie pieniędzy od Rosji, a zapewne nie dostanie, wtedy stanie się niewypłacalna. Ten kto dowiezie Ukrainie stabilizację finansową i da szansę na rozwój gospodarczy, ten wygra walkę o ten kraj.
Konieczne jest przygotowanie w błyskawicznym tempie czegoś na kształt Planu Marshalla. Mówi o tym od jakiegoś czasu Paweł Kowal. Teraz Sikorski i Tusk muszą przekonać Merkel, Hollanda i Obamę, żeby to przeprowadzić. Musimy pójść za ciosem. Dobrym pomysłem jest zwołanie wielkiej międzynarodowej konferencji w Warszawie nt. pomocy dla Ukrainy. W tempie błyskawicznym. To jest zadanie dla polskiego rządu. Ważne, by opozycja, Prawo i Sprawiedliwość, PSL i SLD, partia Gowina wsparły te działania. Tworzy się historia, ale nic nie jest jeszcze przesądzone.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka