Telewizja publiczna, konkretnie TVP2 wyemitowała wczoraj kuriozalny reportaż, dokument o Węgrzech i Viktorze Orbánie. Musze przyznać, że to dzieło niebywałe. Propagandowy, prymitywny produkcyjniak, przypominający najgorszy styl telewizji z czasów Jerzego Urbana i gorszych - z lat 50. Manipulacja goniła w nim manipulację. Wypowiadali się niemal wyłącznie przedstawiciele jednej strony, wśród których jednym z dwóch głównych komentatorów był skompromitowany kłamca, były socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsany.
W filmie podano wiele nieprawdziwych informacji, manipulowano obrazem, np. często mówiono o bardzo kontrowersyjnych działaniach Jobbiku, pokazując przy tym Orbána (który z Jobbikiem nie ma nic wspólnego) a jako przykład prawicy występował przez dużą część filmu, zwolennik Jobbiku, antysemita-taksówkarz . Przykładów manipulacji tekstem i obrazem mógłbym podać bardzo wiele.
Takich rzeczy nie robiono nawet w telewizji Roberta Kwiatkowskiego. Ten film powinien być pokazywany w szkołach dziennikarskich jako wzór tego, jak można manipulować i fałszować rzeczywistość. Szokujące jest to, że tak nierzetelny, jednostronny film emitowała TVP2 – telewizja publiczna. Oczekuję, że stanowisko w tej sprawie zajmie Rada Etyki Mediów a kierownictwo TVP2 odpowie, dlaczego taki materiał został wyemitowany i kto personalnie o tym zdecydował.
Smutne jest też to, że film powstał w austriackiej telewizji publicznej ORF. Okazuje się, że tam jest jeszcze gorzej. Co prawda nie powinienem się tak dziwić, bo kiedyś miałem okazję rozmawiać z redaktorem naczelnym ORF na temat polskiego kościoła i muszę przyznać, ze poziom jego agresji, brak wiedzy i złe nastawienie, bardzo mnie wtedy zaszokował. Ten pan opowiadał mi o tym, jak bardzo polski kościół jest antysemicki i nie przyjmował żadnych informacji o faktach. Myślałem wtedy, że to przypadek, że trafił się słaby redaktor, miał słaby dzień i temat, o którym ktoś mu naopowiadał nieprawd. Ale ten film świadczy, że to był standard w austriackiej telewizji publicznej.
Nie pociesza mnie to, ze u Austriaków jest gorzej niż u nas za Kwiatkowskiego. To kompromitacja obu publicznych telewizji.
P.S. Dwa dni temu pisałem bardzo krytycznie o energetycznej współpracy rządu Viktora Orbána z Rosją. Zdania nie zmieniłem, ale zabawne jest ile przeczytałem komentarzy – i tu i na twitterze i na innych portalach, które cytowały mój tekst – jak bardzo myliłem się wcześniej w ocenie premiera Węgier. To zabawne, ponieważ nigdzie nie wycofałem się z mojej oceny całego dorobku i politycznej postawyOrbána. W Polsce - podobnie zresztą ja na Węgrzech – możliwe jest wyłącznie albo bałwochwalstwo albo oszalały atak. Krytyczne, niezależne myślenie nie jest w cenie, ale ja szczęśliwie mam ten komfort, że ciągle mogę sobie na to pozwolić. I nie zamierzam z tego rezygnować.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka