Dramatyczny list polskiego przedsiębiorcy opublikowany w niedzielę w Salonie24 wzbudził duże zainteresowanie. I u nas, i na Twitterze. Trudno osądzić, czy przedsiębiorca, który opuścił Polskę popełnił błędy w prowadzeniu swojego biznesu, czy nie. Nie znamy szczegółów. Faktem jest, że takie sytuacje zdarzyły się wielu drobnym przedsiębiorcom. Wiele biznesów popada w kłopoty i wielu ludzi wyjeżdża. Inne firmy, jak LPP, by nie przegrać z zachodnią konkurencją, wyprowadzają swoje biznesy poza Polskę.
Jedno wiadomo na pewno: polski system nie jest przyjazny polskim przedsiębiorcom, zwłaszcza drobnym. Choć nie tylko drobnym. Każdy, kto prowadzi biznes w Polsce musi płacić podatek dochodowy – zwykle liniowy na poziomie 19 procent. Mógłby być niższy, ale rozumiem, że trudno jest dziś państwu zrezygnować z części dochodów. Powiedzmy sobie szczerze – może by dużo gorzej niż 19 procent.
Tymczasem niemal wszystkie międzynarodowe firmy, które działają w Polsce, płacą podatki dochodowe dużo niższe a najczęściej nie płacą ich wcale. Znam bardzo wiele firm, rozmawiałem z prezesami różnych przedsiębiorstw i instytucji i potwierdzają to wszyscy: zagraniczne firmy mają możliwości - jak to się ładnie nazywa - optymalizacji podatkowej. To znaczy konkretnie – zagraniczne centrale obciążają polskie oddziały takimi kosztami, by te nie wykazywały żadnych zysków. Znam ludzi odpowiadających za finanse w polskich oddziałach zachodnich firm, którzy dostawali jasny nakaz: masz zrobić wszystko, by nasza firma nie wykazała w Polsce żadnego zysku.
Co to oznacza? Po pierwsze, że te – najczęściej wielkie – firmy nie płacą podatków w Polsce, więc budżet Polski traci bardzo poważne kwoty. Po drugie, polskie firmy stoją wobec firm zagranicznych na dzień dobry na straconej pozycji. Ich koszty działania są na starcie o kilkanaście procent wyższe od zagranicznych. Dlatego, że sa polskie, że nie mają zagranicznych central!
Zbudowaliśmy więc sobie system, w którym krajowe firmy maja dużo gorsze warunki do rozwoju. I jak tu się dziwić, że LPP wyprowadza się na Cypr? Jak tu się dziwić, ze bardzo dużo polskich firm, zwłaszcza notowanych na giełdzie, zarejestrowanych jest w miejscach, gdzie płaci się znacznie mniejsze podatki? Nie pochwalam tego, ale trudno się dziwić, ze próbują walczyć o swoją sytuację.
Sytuacja jest naprawdę chora. Potężne koncerny płacą 1-2 procent podatku (jeśli zachcą, bo moga zero) a człowiek prowadzący małąpolska firmę, co najmniej 19 procent. A jeśli nie płaci jest natychmiast przyskrzyniony przez Urząd Skarbowy. Nie mam pretensji do urzędników US – taka ich praca, trudno by skarbówka zrezygnowała ze ściągania podatków. Ale ewidentnie system jest chory i działa skrajnie na niekorzyść polskich przedsiębiorców.
To musi się zmienić. Zaczyna się za chwile kampanii do europarlamentu, po nich seria kolejnych wyborów. Warto, by ten problem stał się jednym z głównych tematów kampanii. Co należy zmienić, by odwrócić tę sytuację? Co należy zrobić, by to polskie a nie zagraniczne firmy były preferowane? Co należy zrobić, by mali gracze byli wspierani a nie spychani przez państwo? Zacznijmy w tej sprawie debatę w Salonie24. Dramatyczny list przedsiębiorcy, który uciekł do Anglii jest dobrym do tego powodem. Poodbnie jak kontrowersyjna decyzja odnoszącej sukcesy firmy LPP. Napiszcie o znanych Wam problemach polskich firm wynikających z tego, że mają konkurencje działającą na uprzywilejowanych zasadach. I o pomysłach na recepty. Może politycy sie odezwą?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka