Niedawno minęły trzy lata prezydentury Bronisława Komorowskiego. Pojawiło się wiele ocen, ale pominięto w nich jeden wątek, który wydaje mi się bardzo istotny. Żeby było jasne – uważam początek jego prezydentury za bardzo słaby, sprawa zamieszania z krzyżem przyniosła fatalne skutki, z wieloma działaniami – jak choćby w sprawie referendów samorządowych - nie zgadzam się. Ale uczciwie też trzeba wspomnieć o pozytywnych sprawach, zwłaszcza - z mojego punktu widzenia - jednej. Bardzo ważnej. Większość komentatorów pominęła fakt zainicjowania przez Bronisława Komorowskiego programu budowy polskiej tarczy antyrakietowej. Polskie media poświęcają temu tematowi bardzo mało miejsca, bo nie zwykły zajmować się na poważnie takimi sprawami jak obronność, które są nieco bardziej trudne, ale strategicznie ważne.
Pamiętam, delikatnie mówiąc, oderwane od rzeczywistości wypowiedzi prezydenckiego doradcy, profesora Romana Kuźniara, który przekonywał, że Polsce przez najbliższe 30 lat nic nie grozi. Pamiętam również wiele jego radykalnie antyamerykańskich wystąpień, sprzecznych w moim przekonaniu, z polską racją stanu. Nie rozumiem, dlaczego Komorowski dobrał sobie takiego doradcę, bo jednocześnie sam jest coraz bardziej ostentacyjnie zwolennikiem wzmacniania relacji transatlantyckich i wzmacniania polskiej obronności.
Bronisław Komorowski rozpoczął debatę na temat potrzeby budowy polskiej tarczy antyrakietowej. Zrobił to niedługo potem, kiedy Amerykanie zrezygnowali z czwartej fazy budowy swojej tarczy, co było bardzo złą decyzją z polskiego punktu widzenia. Początkowo pomysł polskiego prezydenta odebrano jako próbę zastąpienia amerykańskiego projektu, ale była to błędna interpretacja.
Polska tarcza ma nas bronić przed rakietami krótkiego zasięgu, o zasięgu do 1000 km, więc nie tymi, które mogą lecieć z Iranu, ale z terenów, które są położone w tej odległości od Polski. To dosyć proste – Polska tarcza ma nas bronić przed rakietami, które mogą być wystrzeliwane z Rosji. Tarcza ta ma być elementem wspólnej tarczy krajów NATO. Ma być z nią kompatybilna, a nie zastępować ją.
Ten projekt jest – moim zdaniem – jedną z najważniejszych politycznych decyzji ostatnich dwóch lat, choć tak niewiele się o tym mówi w ogłupiałych polskich mediach. To decyzja strategiczna, pokazująca, że czasem myślimy poważnie o Polsce i świecie i zdajemy sobie sprawę, że bez zdolności do obrony własnego terytorium nie będziemy się politycznie liczyć, zwłaszcza przy tak niekorzystnych trendach w geopolityce.
Oczywiście, czy projekt zostanie zrealizowany do końca, przekonamy się dopiero, kiedy słowo stanie się – albo nie – ciałem, ale tymczasem trwa już walka wielkich firm zbrojeniowych o to, kto ten projekt będzie mógł realizować. Oczywiście tarcza nie rozwiąże wszystkich naszych problemów, ale jest krokiem w dobrym kierunku.
Ważne jest bardzo, że w tej sprawie jest pełna zgoda z ministrem obronnym Tomaszem Siemoniakiem i równie ważne – że projekt popiera także partia, która ma szanse przejąć za dwa lata władzę w Polsce, czyli Prawo i Sprawiedliwość. Mówił o tym wprost poseł Marek Opioła z PiS na debacie, którą organizowałem jako Instytut Wolności w maju tego roku. Tu można przeczytać i obejrzeć relację z tej debaty.
Projekt budowy polskiej tarczy antyrakietowej uważam za fundamentalnie ważny. Uruchomienie rozmów, a potem działań w tej sprawie jest zasługą Bronisława Komorowskiego. Trzeba to uczciwie przyznać.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka