Unukalhai napisał wczoraj pod moim tekstem o debacie na temat mediów publicznych organizowanej przez Instytut Wolności (przypominam - czwartek, 28 II godz 18), że „niezależne media dawno nie pełnią swojej roli”. Zgoda. Nie pełnią. Media po obu stronach są zaangażowane w promowanie własnych projektów politycznych albo atakowanie projektów przeciwnych. Problemem jest i to, że media (niemal wszystkie) są mocno zaangażowane, dziennikarze pełnia rolę nie tych, którzy objaśniają i weryfikują, ale tych , którzy wpływają, są stroną w konflikcie. Problemem jest też to, że – przynajmniej w mediach elektronicznych - nie ma równowagi, jedna strona wyraźnie dominuje. I to nie dlatego, że druga jest bardziej sprawna.
Wielkim problemem jest to, że TVP jest molochem, którego nikt nie odważa się porządnie wstrząsnąć, wysadzić część jednostek w powietrze i zbudować czegoś porządnego. Od zawsze było to miejsce, gdzie pieniądze wylewały się na lewo i prawo, gdzie zaspokajało się interesy kolegów, znajomych firm i koalicjantów. I tak wielka stacja, przez lata najbardziej wpływowa w Polsce, rozszarpywana przez wszystkich polityków po kolei, stanęła na skraju bankructwa. Jest oczywiście silna pokusa, by wysadzić to wszystko w powietrze.
Ale wtedy pozostaniemy skazani jedynie na papkę telewizji prywatnych, tabloidy i jeszcze większa papkę produkowana przez wielkie portale. Niewiele instytucji mogłoby mieć ma taką szansę dobrego wpływu na politykę, jak media publiczne. Po warunkiem wszakże, że ich koronnym znakiem wypełniania misji nie byłoby produkowanie przez zdegenerowane gwiazdy show-biznesu, bo już nie dziennikarstwa, rozrywkowych produkcji nazywanych jeszcze z rozpędu publicystyką.
Prasa drukowana upada w dużej mierze dzięki temu, że wydawcy nie umieli się przystosować do gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości społecznej i biznesowej. Nie nadążyli za rewolucją reklamową google’a i mediami społecznościowymi. Telewizje czeka podobny proces. Ale może tym bardziej warto podjąć próbę odbudowy porządnej telewizji, bazującej na jakości, nie zmuszonej do zarabiania na reklamach, ale tworzonej z publicznych pieniędzy? Uważam, że mimo wszystko warto. Oczywiście musiałaby by to być zupełnie instytucja od tej, którą mamy dziś. Ale dlaczego musimy rezygnować z tworzenia ambitnych planów? Zawsze warto próbować.
Zapraszam na do publicznej dyskusji na ten temat. Debatę organizuje Instytut Wolności. Będą tam ludzie, który rządzili telewizją za czasów PiS, SLD i PO. Warszawa, w czwartek, 28 lutego, godz. 18. Szczegóły podałem w poprzednim poście. Zajrzyjcie tutaj. Kto chciałby przyjść na debatę – proszę by wysłał miał pod adres biuro@instytutwolnosci.pl Odeślemy potwierdzenie i adres.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka