Wyłączyłem się ostatnio z komentowania i znakomicie mi to zrobiło. Polska polityka kipi emocjami i pustką, pustką, pustką. Czy cokolwiek wyniknęło z awantury o związki partnerskie, o Nowicką i Grodzką? Czy jakakolwiek sprawa została posunięta do przodu? Czy wobec kryzysu gospodarczego polski parlament zajął się jakąś sprawą, która pomoże nam wyjść bardziej zdrowymi z kryzysu? Nie zauważyłem.
Dzisiaj w Brukseli zapadają ważne decyzje dotyczące pieniędzy. Oczywiście tego nie można bagatelizować. Jeśli dostaniemy 300 miliardów na spójność plus dodatkowe pieniądze na rolnictwo - to świetnie. Dużo lepiej niż się spodziewałem. Mogło nie być nic, mogło być prowizorium, mogły być znacznie większe redukcje. W kryzysie to naprawdę duże pieniądze i możemy być zadowoleni. To daje oddech na najbliższe lata.
Obawiam się tylko, że te pieniądze nie zostaną dobrze wydane, że świadomość ich posiadania, czy zapowiedź ich wpłynięcia do kasy kompletnie uśpi rządzących. Rząd znowu będzie mógł liczyć na to, że ta kasa napędzi wzrost i dalej będzie mógł niewiele robić, by rozruszać porządnie gospodarkę. A te pieniądze tez się kiedyś skończą. I już więcej takich prezentów nie będzie.
Jeśli dziś nie zainwestujemy w naukę i edukację, w uwolnienie gospodarki, w likwidacje barier dla młodych ludzi, w radykalne uporządkowanie finansów, to za kilka lat i tak obudzimy się z ręką w nocniku. I wtedy będzie już naprawdę źle.
Boję się, że rząd upojony sukcesem, za którym zapewne pójdzie skok w sondażach będzie mógł dalej spokojnie spać. Naród będzie się emocjonować prawami gejów, dyskusją o marihuanie, krzyżu w Sejmie, in vitro i innych sprawach, które są używane do tego, by o nich gadać i się nimi emocjonować.
Jeśli dzisiejsze negocjacje zakończą się tak dobrze, jak się zapowiadać, to należy negocjatorom pogratulować. I bardzo mocno zacząć naciskać, by wzięli się za poważne reformy.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka