Pan Europoseł Czarnecki, z którego mamy zaszczyt gościć na naszej platformie (blogowej, nie obywatelskiej;) zaalarmował dziś o poranku Salon24, że już nie tylko niewiedzący nic Amerykanie czy Kanadyjczycy, ale Niemcy zaczęli pisać o „polskich obozach koncentracyjnych”. Mieli to zrobić w wydanej przez Bundeszentralle für politische Bildung (Federalną Centralę Szkolenia Politycznego) broszurze zatytułowanej „Jüdisches Leben in Deutschland” („Żydowskie życie w Niemczech”). „Rzeczpospolita”, z którą jestem związany rozpoczęła kilka lat temu wielką akcję walki z panoszącym się po różnych światowych mediach haniebnym sformułowaniem „polskie obozy śmierci” . Sam więc jestem tym problemem zainteresowany. Moja żona, germanistka też. Bogna rzuciła się więc do wskazanej przez Europosła niemieckiej broszury, dostępnej w sieci, przeczytała wskazaną stronę. A tam nic o „o polskich obozach koncentracyjnych”. W tekście jest jednoznacznie napisane, co to były za obozy, co się w nich działo, kto jest sprawcą oraz to, że obozy były na terenie Polski. Na terenie Polski to jednak nie „polskie obozy”. Sprawdziła to nie tylko Bogna ale kilku innych czujnych komentatorów, którzy przeczytali broszurę i zauważyli, że nie ma tam nic, o czym pisze Ryszard Czarnecki.
Hmmm.. Akcja walki z powtarzaniem sformułowania „polskie obozy śmierci” jest bardzo sluszna. Róbmy to, gdzie kto może. Ale najpierw sprawdzajmy.
Pan Europoseł zaalarmował już nie tylko użytkowników Salonu24 ale też polskiego ambasadora w Berlinie. Zanim zrobi to jeszcze w jakimś wieczornym programie publicystycznym, zanim zaczną mówić o tym niemieccy dziennikarze – uprzedzam, że to bzdura. Pan poseł nie przeczytało czym pisał, albo nie zrozumiał, co czyta.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka