Przez Salon24 przelała się fala tekstów na temat kryzysu. Chciałbym dołączyć jeszcze jeden ciekawy głos - Rafała Ziemkiewicza z najnowszego „Uważam Rze“ na temat recept, jakie proponują nam europejscy politycy. Mam podobny problem, co mój zacny kolega. Nie bardzo wiem, dalczego mam wierzyć w jeden scenariusz wypadków na wypadek krachu euro.
Ziemkiewicz pisze: „Po raz kolejny europejskie ideolo wygrywa z rozumem. Wzorem zeskleroziałego Fidela Castro z jego „socialismo o muerte!” eurokracja zacięła się w uporze. Na problemy spowodowane integracją jedynym dopuszczalnym sposobem ma być zacieśnienie integracji. Na problemy spowodowane nadmiernym zróżnicowaniem strefy euro – powiązanie z obszarem wspólnej waluty krajów, które, jak Polska, jeszcze kryteriów zbieżności nie spełniły. W ten chór chętnie włączyły się nasze elity. Nie siląc się zresztą na jakiekolwiek rzeczowe analizy czy argumenty: skoro mądrzejsi tak ustalili, nam wypada powtarzać za nimi, aby nie wypaść z „głównego nurtu”. Dalsza, głębsza integracja albo śmierć!
Gdy nie ma argumentów merytorycznych, pozostają emocjonalne. Europejskie – także polskie – media zasypywane są czarnymi wizjami nieszczęść, które pociągnąłby za sobą upadek wspólnej waluty. Szeroko i ochoczo rozkolportowano prognozę przygotowaną przez jeden z banków, żywotnie zainteresowanych wyciśnięciem z europejskich podatników pieniędzy na doraźny wykup zagrożonych obligacji spoczywających w ich skarbcach. Wedle tej prognozy rozpad wspólnej waluty spowoduje spadek europejskiego PKB o 9, a polskiego o 6 proc. Skąd wzięły się te liczby? Żaden poważny ekonomista, zwłaszcza proszony o wypowiedź pod nazwiskiem, nie potrafi tego wyjaśnić. Metodologia prognozy jest niejasna, a wyliczanie skutków przewidywanego upadku euro stanowi równanie z tyloma niewiadomymi, że wszelkie liczby to ich zdaniem zwykłe wróżenie z fusów. Oczywiście upadek wspólnej waluty, jak każdy kryzys finansowy, przełoży się na sferę gospodarki realnej i spowoduje recesję. Ale próba uczciwego przewidywania sytuacji, nie tylko stworzenia „faktu prasowego” na użytek propagandy, wymaga zanalizowania możliwych wariantów. Nie bez znaczenia będzie, jak i na ile podmiotów podzieli się strefa euro, jakie waluty ją zastąpią. Trzeba też spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle istnieją narzędzia, które mogą eurowalutę trwale uratować, a nie tylko przedłużyć śmiertelne konwulsje. No i przede wszystkim trzeba też rozważyć wariant przeciwny: co może się stać w przypadku nieskutecznego podtrzymywania walutowego eksperymentu? Może lepiej pogodzić się z nieuchronnym, niż pchać w czarną dziurę kolejne miliardy, potęgując skutki odwlekanego krachu? Wielu ekonomistów wskazuje tu przykład Argentyny, która po bolesnym dla wszystkich bankructwie stosunkowo szybko, dzięki oczyszczeniu się z nietrafionych pomysłów, weszła na ścieżkę szybszego niż wcześniej rozwoju“. Całośc tekstu jest tutaj.
Przytoczyłem ten fragment, bo mnie też szlag trafia, że nigdzie nie usłyszałem/ nie przyczytałem poważnego alternatywnego raportu na temat skuków rozpadu euro. Prognozy ekonomistó czytam jak prognozy pogody. Sprawdzą się albo nie. Ale wszyscy każą nam dziś wierzyć w tę jedną prognozę. Chętnie posłucham innej. Może ktoś zna?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka