Dopiero teraz przeczytałem błyskotliwy esej Piotra Semki z najnowszego „Uważam Rze”. O królu Stasiu, o fascynacji nim kolejnych pokoleń, o lekkomyślności i odmienności pokolenia legionów Piłsudskiego. A wszystko w kontekście obecnej sytuacji politycznej w Europie i propozycji Radosława Sikorskiego, choć jego nazwisko w tekście chyba nawet nie pada.
Historia jest najlepszą nauczycielką historii. Warto przeczytać cały tekst Semki. Nawet jeśli znajdujemy w obecnej polityce zagranicznej rządu pewne racjonalne przesłanki, warto spojrzeć na to, co dziś się dzieje z perspektywy historycznej. Warto zastanowić się nad tym, jaka cenę warto płacić za co.
Przytoczę jeden z końcowych fragmentów jego tekstu:
„Kiedyś już pisałem o nieco dziwnej i niepokojącej niechęci Polaków do zastanawiania się nad przyczynami niemocy XVIII w. O niezwykle rzadkich dywagacjach nad przyczynami demoralizacji wcześniejszych zwycięzców spod Wiednia, którzy bezradnie obserwowali, jak armie rosyjskich władców panoszą się po terytorium Rzeczypospolitej. Te lęki przed jakąś dziwną polityczną śpiączką, w której Polacy nie zauważają zdominowania przez sąsiadów, są u nas tradycyjnie wyśmiewane jako przeczulenie. A jednak w trakcie ostatniego exposé Donalda Tuska padły brutalne słowa ostrzegające, że jedne kraje stają się europejskimi konsumentami, a inne trafiają na listę dań. Ten język brutalnego darwinizmu politycznego jest w warunkach polskiej retoryki politycznej stosowany wymiennie z bardzo idealistycznymi wizjami Europy jako wspólnej wartości i wspólnego politycznego braterstwa. Czy można jednak uciec od wielu analogii z epoką stanisławowską? Epoką, gdy rojenia o oświeceniowym rządzie rozumu tak bardzo kontrastowały z brutalizmem praktycznej polityki. Epoki, gdy tak popularny intelektualista jak Wolter błogosławił rozbiorowi Polski, uzasadniając go kategoriami dobra wspólnego, rozsądku i słusznie rozumianego interesu europejskiego.
Kolejna analogia to lęk przed zachowaniem swoich wielkich włości, który sprowadzał magnatów z rodów zdobywających Moskwę czy zwyciężających pod murami Wiednia, do roli nędznych pensjonariuszy rosyjskiej ambasady.
Czy nie można z tego politycznego przypadku wyciągnąć wniosków, jak krótkowzroczny jest postulat dogmatu, że utrzymanie poziomu dobrobytu jest postulatem niemal absolutnym? Że w imię obrony poziomu życia można zastanawiać się nad nawet daleko idącymi ograniczeniami suwerenności?”. Całość tekstu – tutaj.
Te pytanie zadawane bardzo niemodnym dziś językiem warto sobie stawiać. Jaką Wy dalibyście na nie odpowiedź?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka