Macie dziś siły pomyśleć, o tym, co będzie po 9 października? Nie o tym, kto wygra, ale o ty, co jest do zrobienia. Pisze dzisiaj o tym w najnowszym „Uważam Rze” Marek Magierowski.
„W zależności od tego, gdzie ucho przyłożyć, na czym oko zawiesić i jaką gazetę przeczytać, Polska wczesną jesienią 2011 r. jest krajem:
A. Dynamicznego rozwoju, niskiej inflacji, niewielkiego długu publicznego, niezbyt wysokiego bezrobocia, przedsiębiorczej, pełnej wigoru młodzieży. Krajem pod każdym względem bezpiecznym, zakotwiczonym w NATO i Unii Europejskiej, cieszącym się estymą na arenie międzynarodowej. Rządzonym przez pięknych i mądrych Europejczyków, którzy z całych sił dążą do pojednania z sąsiadami, a szczególnie z jednym sąsiadem. Polska jest krajem przeżywającym swoje najlepsze lata od czasów – bez mała – oblężenia Pskowa przez Stefana Batorego.
Lub...
B. Krajem nad przepaścią, sponiewieranym przez kryzys, zdemoralizowanym, upokarzanym i gnębionym przez partnerów z Unii Europejskiej, rządzonym przez klikę zdrajców nasłanych przez Moskwę, w dodatku prostaków i nieudaczników. Krajem o ogromnych obszarach biedy i beznadziei, w którym młodzi ludzie nie mają szans na godną płacę za godną pracę. Oplecionym siecią ciemnych interesów byłych ubeków, ich tajnych współpracowników oraz oficerów WSI. Krajem, w którym nie ma wolności słowa, za to jest coraz więcej więźniów sumienia: takich jak cierpiący za milijony „Staruch”.”
I przytomnie twierdzi, że Polska nie jest krajem ani zupełnie w wersji A ani w całkowicie wersji B. Choć część opisu jest prawdziwa.
Problemy mamy poważne i w przyszłym roku będą najprawdopodobniej dużo poważniejsze. Pisze o nich Magierowski. Niezależnie od tego czy wygra PiS czy Platforma, rządzący staną przed gigantycznymi problemami, o których dziś nikt nie chce mówić. Staną przed koniecznością podjęcia radykalnych decyzji. Już za miesiąc dwa usłyszymy, ze nauczyciele nie mają co liczyć na podwyżki, a czeka na kolejne zamrożenie płac budżetówki i być może podnoszenie podatków.
Następny rząd - jakikolwiek on nie będzie - będzie rządem słabym, nie mającym silnej większości w Sejmie. Trudno będzie więc tym kryzysem zarządzać. A jeszcze trudniej podejmować bolesne decyzje.
Dziś wydaje się to niemożliwe, ale w tej sytuacji, być może lepiej jest (to moja teaza, nie Magierowskiego) powołać rząd ekspertów, na rok-dwa, którzy przeprowadzi te bolesne reformy, które trzeba przeprowadzić, a potem ogłosić nowe wybory i zacząć od nowa? Moim zdaniem taki scenariusz jest w interesie PiS, choć tak naprawdę – długofalowo - także i Platformy. Z tym, ze Platforma na to się nie zdecyduje, jestem niemal pewien. Moim zdaniem taki rząd, wspierany z tyłu oczywiście przez jakąś koalicję (może to być koalicja całkiem egzotyczna) byłby dziś najlepszym rozwiązaniem dla Polski. Bo tylko taki byłby wstanie odpowiedzieć na wzywanie, o których pisze Marek Magierowski w „Uważam Rze”. Dlaczego tak myślę? Bo ministrowie, premier, nie kierowaliby się interesem swoich partii, a także partiom byłoby łatwiej go wspierać z dystansu, nie biorąc za to pełnej politycznej odpowiedzialności.
A co Wy o tym sądzicie?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka