Czy elektroniczne podręczniki mają szanse? Czy to dobry pomysł? Chcemy o tym porozmawiać w Tek24.pl, portalu, który otworzyliśmy kilka tygodni temu, a który przechodzi teraz metamorfozę. Nowy prowadzący Marek Jerzy Minakowski jest niezwykłym człowiekiem o bardzo wielu bardzo różnych zainteresowaniach (stworzył m.in. pierwszy elektroniczny serwis genealogiczny). Jedną z jego pasji są nowe technologie. Nie wątpimy, że nada serwisowi nowe tempo i trochę zmieni jego formułę.
Oto co pisze Minakowski:
„Znowu wszyscy mówią o e-podręcznikach, których nie trzeba dźwigać do szkoły. Mówi min. Hall (projektując rozporządzenie nakazujące wydawcom ich tworzenie równolegle z papierowymi), pisze Wyborcza w dzisiejszym wywiadzie z Jarosławem Lipszycem. A to przecież fikcja: elektroniczne podręczniki wyprą papierowe dopiero po śmierci ostatniego nauczyciela.
Wszyscy, którzy zdawali egzamin magisterski (zwany szumnie "obroną") lub bronili doktorat (albo byli obecni na publicznej obronie pracy doktorskiej) znają ten relikt średniowiecznych debat. Relikt wciąż żywy, choć zupełnie oderwany od korzeni. To doskonały przykład, który pokaże nam, gdzie szukać przyszłości dla elektronicznych (komputerowych, internetowych itd.) form nauczania w przyszłości.”
I dalej:
„Podręcznik to brat-bliźniak lekcji czyli wykładu. W czasach, gdy tworzyło się współczesne szkolnictwo (tj. w średniowieczu) podręcznik był jeden i miał go wykładający magister. Uczniowie (studenci) nie mieli do niego dostępu, więc musieli pokornie słuchać, co wykładowca/nauczyciel ma im do powiedzenia.Kiedy druk się pojawił, a potem drastycznie potaniał, podręczniki się rozmnożyły i dzisiaj każdy uczeń ma dostęp do tych samych materiałów, do których ma dostęp nauczyciel.
I czy cokolwiek się zmieniło w prowadzeniu lekcji? Nie. A jeśli zmieniło się, to na gorsze. Średniowieczne wykłady odbywały się w małym gronie i często były rozmową osobistą. Dzisiaj, gdy podręczniki są standardowe, a w klasach 20-30 uczniów, ta forma nauczania jest parodią formy oryginalnej: nie dość, że nauczyciel przestał być potrzebny (bo podręczniki mają już wszyscy), to w dodatku jemu nie wolno stać się potrzebnym (bo musi nauczać tego, co jest w podręcznikach zatwierdzonych przez władze oświatowe). Tak więc gdybyśmy mieli naprawdę dobre podręczniki, wszystkich nauczycieli należałoby zwolnić. A lobby nauczycielskie na to nie pozwoli.
Zatem podręczniki będą nadal trwać w swojej tradycyjnej formie, bo tylko wtedy nauczyciele są choć trochę potrzebni”.
Zajrzyjcie proszę do Tek24.pl – przeczytajcie cały tekst, który jest przewrotną polemiką z panią minister Hall i z tym, co mówi np. Jarosław Lipszyc.
Załóżcie w Tek24.pl swoje konto i napiszcie proszę, co sądzicie o pomyśle elektronicznych podręczników. Czy są w stanie zastąpić podręczniki tradycyjne? Tę notkę publikuję jednocześnie na moim blogu w Tek24.pl i tam zapraszam do komentowania. Tu – wyjątkowo wyłączam komentowanie – chcę Was zachęcić do spróbowania Tek24.pl (można się tam logować z tym samym loginem i hasłem co w Salon24.pl).
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie