Jerzy Jachowicz napisał w „Uważam Rze” świetny tekst o obecności ludzi SB w ostatnich 22 latach. Jachowicz ma do tego kompetencję jak mało kto. Zajmował się tymi ludźmi od dawna i ponosił tego dramatyczne konsekwencje. I jest wybitnym dziennikarzem.
Wielu ludzi uważa, że doszukiwanie się wszędzie aktywności służb jest obsesją. Oczywiście, bywa to obsesją. Znam nawet kilka osób z ciężką obsesją na tym punkcie. Ale dużo bardziej groźne jest lekceważenie tego problemu. Niedawny bardzo dobry film „Uwikłanie” pokazał jak tamte układy dziś są żywe.
Jachowicz pokazuje, że dawni esbecy to armia ludzi, którzy nie zaprzestali wzajemnego wspierania się i wpływania na rzeczywistość. Znam dobrze Jurka i wiem, że jest to dziennikarz, któremu udaje się nie wpadać w żadne obsesje i nie przesadzać w opisie rzeczywistości. Bo z takimi tematami jak służby łatwo ich nie doceniać i łatwo je przecenić. Ponieważ czegoś nie widać, to można to kompletnie ignorować – bo ich nie widać, albo też widzieć ich macki wszędzie – to wyobraźnia łatwo przy takich tematach uwalnia się.
Jachowicz stawia mocne tezy: „Byli esbecy przeniknęli w wolnej Polsce do najważniejszych sfer życia społecznego. Partii politycznych, strategicznych firm, banków, organów bezpieczeństwa, uczelni, prokuratury, sądownictwa, dyplomacji, mediów. I struktur władzy. Wszędzie zapuścili głębokie korzenie i stworzyli tak rozległą sieć, że nie ma już najmniejszych szans, aby pozbawić ich zdobytych wcześniej wpływów. Tam, gdzie nie zagnieździli się osobiście, swoje wpływy rozciągają często poprzez dawnych agentów, w tym także mafiosów stosujących – gdy zachodzi potrzeba – przemoc i zbrodnię. Vide – zabójstwo gen. Marka Papały”.
Jachowicz pisze: „Dziś już rzeczą bezdyskusyjną jest to, że grzechem pierworodnym pierwszych dni polskiej demokracji była „gruba kreska” Tadeusza Mazowieckiego”.
To prawda. Pytanie tylko, czy dało się temu wszystkiemu zapobiec. Czy nie jest tak, że tak naprawdę jest to cena, jaką musieliśmy zapłacić? Żyjemy w kraju, w którym dwa miliony ludzi było w PZPR a setki tysięcy zwianych mniej lub bardziej ze służbami.
Zapewne można było zrobić więcej. Gdyby w pierwszej połowie lat 90. przeprowadzono dekomunizację, gdyby dokonano wymiany kadr w administracji, pewnie Polska wyglądała dziś trochę lepiej. Tylko, czy realnie było to możliwe? Co sądzicie?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka