Dwa ciekawe teksty w najnowszym „Uważam Rze” sprowokowały mnie, by porozmawiać o tym, jak dziś uczy się, jak powinno uczyć się religii w szkołach. Teksty z tygodnika są badaniach, jakie nad życiem Jezusa Chrystusa prowadzą rozmaici naukowcy i pseudonaukowcy.
Piotr Zychowicz z pisze o odkryciach archeologicznych związanych z życiem z Jezusa. O tym, jak wielkie wywołuje to emocje.
Piotr Semka z kolei przypomina rozmaite pseudonaukowe odkrycia związane z życiem Jezusa. Pisze o popularności książek Dona Browna, czy i rzekomo wielkich wydarzeniach jak „Ewangelia Judasza”.
Kończy tak: „W społeczeństwach Zachodu coraz rzadsze jest uczęszczani na lekcje religii w szkołach. A bez takiej choćby podstawowej wiedzy o Biblii i jej symbolice łatwo przyjąć niekiedy bardzo efektowne tezy pseudonaukowych negacjonistów boskiego zbawienia. Co więcej współczesna kultura coraz bardziej zachęca, by zaakceptować happy end o małżeństwie Chrystusa z Marią Magdaleną, zamiast wgłębiać się w niełatwa prawdę o męce Pańskiej i odkupieniu ludzkości. Z kolei teksty typu Ewangelia Judasza wpisują się w coraz mocniejszy trend rozgrzeszania ludzi Zachodu z jakichkolwiek słabości ducha”.
Tezy Semki są moim zdaniem prawdziwe. Coraz mniej wiemy, coraz mniej się uczymy, coraz częściej szukamy intrygujących rozwiązań dających łatwiejsze odpowiedzi. Rozmaite pociągające tezy stawiane przez zachodnich pseudonaukowców, chętnie kolportowane przez show-biznes na pewno mają duży wpływ na myślenie społeczeństw zachodnich. Ale także co raz bardziej i naszego.
Czy u nas jest dużo lepiej? Czy coraz bardziej popularnie opowiadana religia w szkołach, coraz bardziej kiczowate obrazki w sklepach z dewocjonaliami, gigantyczne pomniki, cudaczne miejsca kultu, do których jeździ się oglądając prezentację garnków nie powodują, że coraz więcej ludzi myśli o religii jako o czymś magicznym?
Ja sam mam bardzo dobre doświadczenia z nauką religii. W szkole, do której chodzą moje dzieci jest wspaniała, mądra i wrażliwa pani katechetka. Przygotowała naszych chłopców do Pierwszej Komunii Świętej znakomicie. Wiedzieli, po co podchodzą do ołtarza. Jestem Jej za to wdzięczny.
Ale obserwowałem różne uroczystości. Słyszę od znajomych, że maja bardzo różne doświadczenia w szkołąch. Jakie są Wasze doświadczenia z lekcji religii w szkołach, do których chodzą Wasze dzieci? Czy katecheci uczą ich tego, co jest istotą religii, czy skupiają się na barwnych historyjkach pomijając ich głębszy sens?
Czy nie jest tak, że sam Kościół i jego członkowie też przyczyniają się do tego, że Don Brown sprzedaje się u nas tak świetnie?
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka