Na blogu Braciamokwe opublikował list do blogerów Salonu 24 mieszkających za granicą. Istotnie zawrzało, jakby otwierało się nowe pole bitwy polsko-polskiej. Bez sensu. Tekst notki Braciamokwe nie jest atakiem na Emigrację, raczej wyrazem naszej bezradności. Bezradności generalnej, także w sposobie komunikowania się kraju z polską diasporą. Blogi i wypowiedzi Polaków mieszkających za granicą odbieram jako wyraz bliskości, potrzebę utrzymania związków z krajem. Nawet jeśli ich opinie sa krytyczne, czasem nietrafione czy niesprawiedliwe, to jednak świadczą, że ich Polska interesuje, że im na kraju zależy. Nie odbierajmy tego jako pouczanie, bo wpadamy w jakiś śmieszny kompleks. Dyskutujmy. Nie ma też sensu wytykać sobie, że wyjechali, by polepszyć swój byt. Mieli prawo. Nam i państwu powinno zależeć, by z tymi Polakami nie tracić kontaktu. Znam wielu (wybitnych) którzy są gotowi bez zysku coś dla tego tego państwa i jego mieszkańców, zrobić. Znam też wiele przykładów kompletnego braku zainteresowania ze strony polskich władz na tego rodzaju propozycje. Od lat 90-ych to się nie zmienia. Możnaby na ten temat pisać księgi. Polacy, którzy osiągnęli pozycję czy wysokie umiejętności za granicą są wielkim kapitałem dla Polski. Warto pomyśleć, jak ten kapitał dla ich satysfakcji i naszego dobra wykorzystać. Nie dajmy się skłócić.
Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka