Patrzę się na ten cyrk z Trybunałem Konstytucyjnym, jego zawiłym orzeczeniem, które pozostawiają wiele miejsca na dowolne interpretacje, czyli mięso dla medialnej szczujni, i dziwię się że nikt do tej pory. poza posłem Sasinem, nie uporządkował tego językowego galimatiasu. Do tego bowiem sprowadza się ostatnia decyzja TK.
Przedmiotem rozprawy była ustawa z czerwca 25, a nie sposób wyboru kandydatów na sędziów. Jednym słowem chodziło o zgodność z konstytucją przepisów ustawy, co do procesu rozpoczęcia wyboru, a nie o konstytucyjności procedury samego wyboru, co regulują uchwały i regulamin Sejmu – te nie podlegają ocenie, bo to wewnętrzna sprawa Sejmu.
TK stwierdził jedynie, że rozpoczęcie procesu wyboru trzech sędziów były zgodne z konstytucją, a kolejnych dwóch, których kadencje upływają w grudniu – nie. PO złamała konstytucję nie tylko zgłaszając do wyboru tych dwóch dodatkowych, ale także poprzez zignorowanie ustawy, która nakazuje, że prawo do zgłaszania kandydatów ma Prezydium Sejmu oraz 50 posłów, i przeskoczenie do regulaminu Sejmu, który mówi jedynie o Prezydium Sejmu, co sprawiło, że cały proces wyboru stał się nieważny. Dalej władza TK nie sięga, bo od tego momentu do głosu dochodzi sam Sejm. I tyle.
Stąd PiS może spokojnie uszanować wyrok TK i zgodzić się, że ustawa była niezgodna z konstytucją, i robić swoje, bo TK nie ma prawa wypowiadać się w sprawie samego wyboru sędziów, który był nieważny. Jednym słowem żaden zamach, ale przywrócenie prawu właściwej rangi, czego medialne prostytutki nie chcą zrozumieć. Znaczy rozumieją, tylko nie chcą się z tym pogodzić ciągle wierząc, że manipulacja zwycięży, w co wpisał się również TK w uzasadnieniu decyzji poplątanymi wypowiedziami sędziów Zubika i Kieresa
Prościej wytłumaczyć już nie chcę, choć mogę.
Wystarczy poprosić...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka