Jan Bodakowski Jan Bodakowski
347
BLOG

Wywiad Bartoszem Józwiakiem prezesem UPR i kandydatem Ruchu Naro

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Polityka Obserwuj notkę 0

 

Jan Bodakowski

Wywiad Bartoszem Józwiakiem prezesem UPR i kandydatem Ruchu Narodowego do europarlamentu

 

Dr Bartosz Józwiak - prezes Unii Polityki Realnej, członek Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego, lider listy wielkopolskiej KWW Ruch Narodowy do Parlamentu Europejskiego

 

Jakie są korzenie pańskiej aktywności Politycznej? Czy była to tradycja rodzina? Jak biegła dotychczasowa droga pańskiej działalności Politycznej? Czy jest coś, z czego jest Pan na tej drodze dumny, albo coś, czego się wstydzi?

 

Ze strony ojca raczej nikt politycznych aspiracji nie miał. Mój dziadek z tej linii raczej spełniał się na froncie wojskowym walcząc w I Wojnie Światowej na froncie niemiecko-francuskim (kończąc te zmagania z Żelaznym krzyżem), dalej broniąc Warszawy przed bolszewikami, za co otrzymał krzyż Virtutti Militari, dalej zaliczył też epizod wojny rosyjsko-fińskiej itd. W efekcie był szanowanym obywatelem w okresie międzywojennym oraz wrogiem systemu w PRL. Za to dziadek ze strony matki polityką się interesował. W okresie pierwszej Solidarności zaangażował się w jej działalność (podobnie jak moja mama). Radio Wolna Europa i ulotki były stale obecne w jego domu. Tam nauczyłem się o Katyniu i wielu innych rzeczach. W okresie przemian dziadek działał przy organizacji pierwszych wyborów i w organizowaniu początków demokracji w naszym regionie. Później z racji wieku i wielu zawiedzionych nadziei odsunął się raczej na pozycję rodzinnego komentowania wydarzeń politycznych. To mi pozwoliło jednak przesiąknąć polityką od najmłodszych lat. Już pod koniec szkoły podstawowej bawiłem się w takie domorosłe ulotki i brałem udział w przykościelnym życiu anty systemowym (oczywiście na zasadach, jakie mogło spełnić takie dziecko).

 

Sam zacząłem od członkostwa w Klubie Zachowawczo-Monarchistycznym (do którego należę do dziś), a więc od formacji ideowej. Z czasem zbliżyłem się do ZCHN, ale dokładnie w dniach, kiedy składałem deklaracje członkowska ta formacja się rozpadła. W efekcie stałem się członkiem UPR, z której programem sympatyzowałem od dawna. I tak już pozostałem jej wierny do dziś. Choć dopiero teraz czuję sercem, że po latach błądzenia na manowcach anarchizmu liberalnego wraca ona do swojego pierwotnego programu, do korzeni. I cieszę się, że przyłożyłem do tego rękę.

 

Czy się czegoś wstydzę? Nie, zawsze postępowałem zgodnie z sumieniem i zasadami, a wiec nie mam się czego wstydzić. A czy czegoś żałuję? Tak, zdecydowanie żałuję tego, że spotkałem na swojej drodze Janusza Korwin Mikke, człowieka, który uosabia wszystkie te cechy, którymi się brzydzę. Jak dla mnie chodzące zło. Ale wyciągnąłem z tego nauki i cieszę się, że nie mam z nim nic wspólnego.

 

Co do dumy to cieszę się, że już trzeci raz pod rząd wybrano mnie Prezesem UPR, bo zaufanie kolegów jest tu najważniejsze. Ale liczę, że powody do dumy dopiero nadejdą.

 

Czy istnieje potrzeba zmiany ordynacji wyborczych w wyborach parlamentarnych i samorządowych? Jeżeli tak, to jaka powinna być nowa ordynacja? Proporcjonalna bez progów, taka jak teraz, z podziałem na okręgi, czy bez podziału na okręgi? Czy należy zmniejszyć ilość mandatów, i w jakim stopniu?

 

Co do ordynacji to kiedyś byłem wielkim zwolennikiem JOW-ów. Ale wybory do Senatu przeprowadzone według jej zasad oraz analiza uświadomiły mi, że nie jest to rozwiązanie zmieniające układ sił na scenie politycznej. Ba, dla mniejszych ugrupowań jest wręcz zabójcze. Jednak w dłuższej perspektywie, kiedy system ten się dotrze, a świadomość jego zalet dla pojedynczego wyborcy stanie się jasna i zrozumiała dla ogółu, może on być niezwykle korzystny i pokazać wszystkie swoje zalety. Dlatego dziś powiem tak, docelowo moim zdaniem to może być rozwiązanie dobre. Ale w długiej perspektywie czasu.

 

Ale nie tyle ordynacja wyborcza jest gwarantem zabetonowania sceny politycznej w Polsce i jej patologizacji, ale system finansowania partii z budżetu państwa. To jest prawdziwa gangrena polskiej polityki i tu natychmiast należy całkowicie zlikwidować jakiekolwiek finansowanie partii politycznych z pieniędzy publicznych.

 

Zdecydowanie należy odchudzić parlament. Moim zdaniem Sejm powinien być zmniejszony minimum do 300 posłów (a najlepiej o połowę), zaś Senat albo zostanie wreszcie realnie wykorzystany w systemie sprawowania władzy ustawodawczej (np. izba nadrzędna wobec Sejmu, ale realnie nadrzędna lub izba reprezentantów samorządów z dużymi kompetencjami itp.), albo winien zostać zlikwidowany. Dziś, jako jakaś efemeryda, która dorabia sobie ideologią bycia izbą refleksji (ciekawe, nad czym skoro głównie zajmuje się klepaniem aktów przepychanych w Sejmie przez koalicję rządzącą) jest w zasadzie zbędnym balastem budżetowym stanowiąc duplikacje układu sejmowego.

 

Czy należy zachować obecny ustrój z dwu władzą wykonawczą, czy może wprowadzić ustrój prezydencki?

 

Zdecydowanie nie. Ja w duchu jestem monarchistą, ale na dziś oczywiście nie ma co dyskutować w tej materii i ustrój pozostanie republikański. Natomiast zdecydowanie opowiadam się za systemem prezydenckim (nawet z możliwością braku ograniczenia ilości kadencji prezydenckich i ich wydłużeniu do 10 lat). Musimy szukać stabilizacji w polityce długofalowej.

 

Czy państwo powinno tak jak do tej pory ingerować we wszystkie dziedziny życia Polaków, czy może państwo powinno ograniczyć swoje kompetencje do kilku najważniejszych dziedzin? Jeżeli tak jakie to powinny być dziedziny?

 

Państwo zdecydowanie powinno się ograniczać. Silne państwo to państwo minimum, a nie omnipotentny moloch. Albowiem państwo ingerujące w nadmierna ilość dziedzin staje się państwem wykonującym swoje obowiązki po łebka i w konsekwencji państwem słabym. Jak mało powinno być państwa to oczywiście kwestia do dyskusji oraz moim zdaniem wcale niedefiniowana raz na zawsze, bo warunki, w jakich przychodzi na funkcjonować są niezwykle dynamiczne. Jednoznacznie można natomiast wskazać, że domeną państwa powinna być polityka zagraniczna, obronność, porządek wewnętrzny, wymiar sprawiedliwości (ale z prawem wynikającym genetycznie ze zwyczaju) oraz infrastruktura drogowa, kolejowa, wodna i przesyłowa. Na dziś w dobie globalnego upolitycznienia gospodarki i wykorzystywania jej do gry politycznej należy także zgodzić się nad kontrolą państwa nad strategicznymi dziedzinami gospodarki, takimi jak energetyka, czy wydobycie kopalin (najlepiej w postaci akcyjnych pakietów kontrolnych czy zabezpieczeń interesów państwa rozumianego, jako wspólnota obywateli zawartych w jasnych i skutecznych przepisach). Należy też zostawić mu możliwości prawne dla ochrony rynku wewnętrznego.

 

Czy rolą parlamentu powinno być tworzenie nowych przepisów czy likwidowanie szkodliwych dotychczas istniejących? Jakie przepisy dziś krępujące życie gospodarcze i aktywność obywateli należy zlikwidować?

 

Parlament najpierw powinien dokonać kompleksowego resetu przepisów, ustaw, rozporządzeń itd. Jednak nie można funkcjonować bez ram warunkujących zasady funkcjonowania podmiotów państwo tworzących (także w aspekcie wolnego rynku). A więc nie można zakazać parlamentowi tworzenia przepisów. Chodzi tylko o to, aby były one jednoznaczne (likwidacja interpretacji urzędnika i w ogóle jego roli decyzyjnej), jasne (zrozumiałe dla wszystkich i wykluczające jakiekolwiek możliwości obchodzenia) i tworzone tylko w zakresie niezbędnego minimum (pakiet minimum, zapewniający sprawne funkcjonowanie państwa i jego elementów). Obecne przeregulowanie jest kamieniem u szyi narodu. Dzisiejsza plątanina przepisów zdaje się być węzłem gordyjskim, a więc trzeba tu zmienić wszystko od podstaw, poczynając od konstytucji.

 

Czy wysokie podatki i liczne przepisy uniemożliwiają rozwój przedsiębiorczości a w konsekwencji odpowiadają za pauperyzacje Polaków i powszechne bezrobocie? Jeżeli tak to jak powinien się zmienić system podatkowy, wysokość i formy podatków?

 

Zdecydowanie tak. Ja jestem zwolennikiem podjęcia najpierw kroków mających na celu wydatki, tak, aby szybko doprowadzić najpierw do zbilansowania budżetu, a dalej do ograniczania jego wielkości w ogóle. Dalej należy zlikwidować niewydolny CIT oraz męczący PIT. Pozostać przy podatku VAT, ale sukcesywnie obniżanym wraz ze zmniejszaniem wydatków budżetowych, aż do poziomu minimalnego wymaganego przez UE oraz wprowadzić 1-1,5% podatek obrotowy. Należy szczególnie przypilnować opodatkowania sektora bankowego i międzynarodowych korporacji oraz sieci. Jeśli wprowadzamy emeryturę socjalna to oczywiście musimy, przynajmniej początkowo zostawić jakąś formę składki minimalnej (forma podatku), najlepiej płaconą przez pracodawcę, bo to spowoduje zdecydowanie bardziej klarowną sytuację w jego poborze. Z czasem przy odpowiednich dochodach z VAT i podatku obrotowego można by i tą daninę zlikwidować.

Pamiętajmy jednak, że tak nakreślony obraz cięć podatkowych warunkowany jest jak napisałem bardzo dużymi cięciami budżetowymi i wycofaniem się państwa z wielu dziedzin. Może więc na drodze do tego systemu idealnego należy ustanowić rozwiązania pośrednie, każdorazowo jednak oparte na cięciu wydatków i zmniejszaniu fiskalizmu. Kierunek musi być jeden.

 

Czy państwo powinno objąć wszystkich Polaków prawem do świadczeń zdrowotnych finansowanych z budżetu? Jaki powinien być model lecznictwa? Czy świadczeniodawcy powinni być państwowi czy prywatni? Czy świadczenia powinny być finansowane z podatków czy przez samych pacjentów?

 

Najprościej jest powiedzieć nie, niech każdy sobie radzi sam, a państwo niech mu odda jego pieniądze. I to jest system uczciwy i skuteczny. Problem w tym, że dziś nie uzyska on niezbędnej akceptacji społecznej, a co za tym idzie skazany jest na niewprowadzalność. Dlatego należy zmierzać do celu skokowo. Na dziś realnym wydaje się pomysł OZZL z bonem zdrowotnym oraz koszykiem usług podstawowych, jakie państwo ma obowiązek finansować obywatelowi. To rozwiązanie powoduje, że po pierwsze pieniądze idą dokładnie za pacjentem (czyli lepsze szpitale, lepsze przychodnie zyskują, a słabsze tracą), a po drugie zmniejsza daninę zabierana obywatelowi na świadczenia zdrowotne (koszyk podstawowy to niezbędne minimum). Reszta pieniędzy zostaje nam w portfelu, a jaką formę i zakres ubezpieczenia poza podstawowego wykupimy, decydujemy sami. Wydaje mi się, że to dobry kierunek, nad którym trzeba jeszcze popracować. Ważne, aby iść w kierunku coraz większego oddawania tej sfery pod decyzję obywatela.

 

Czy decyzja o objęciu wszystkich Polaków prawem do świadczeń zdrowotnych finansowanych z budżetu pozwoliła by na likwidacje urzędów pracy, których dzisiejsza rola realnie ogranicza się do zapewnienia bezrobotnym prawa do bezpłatnych świadczeń lekarskich? Czy może jest to zły pomysł i funkcjonowanie urzędów pracy jest potrzebne dla obywateli?

 

Urzędy pracy to zbędny balast budżetowy. W prawidłowo funkcjonującym państwie chroniącym własny rynek i własnych przedsiębiorców oraz z wolną gospodarką zdecydowanie nie są potrzebne. I nie ma tu co kombinować, albowiem te urzędy najmniej zajmują się potrzebującymi, a najwięcej kumulacją etatów dla kliki z układów powiatowych (to jeden z najwyraźniejszych symptomów zgnilizny, jaką ja nazywam „mafią powiatową”)

 

Czy państwo powinno utrzymywać biurokracje pomocy społecznej czy zlikwidować ją, i pozostawić ten zakres spraw samym obywatelom?

 

Zdecydowanie należy ją zlikwidować. Pomoc społeczną winny świadczyć instytucje społeczne i prywatne oraz instytucje publiczne (niestety w dzisiejszej Polsce nie da się zupełnie ich wyeliminować bez szkody dla ludzi potrzebujących), ale funkcjonujące na poziomie gminy i korzystające z gminnych środków (tylko na takim poziomie, blisko ludzi i problemów, da się zminimalizować koszty aparatu obsługi i wyeliminować wyłudzanie pomocy, co maksymalizuje szansę realnej pomocy potrzebującym). Z drugiej strony za tym musi iść zaraz poważna decentralizacja, ograniczanie wydatków aparatu centralnego i pozostawianie jak największej puli pieniędzy w gminach. Wtedy one będą mogły także konkurować między sobą. A więc redystrybucja środków z gmin przez centralę musi zostać definitywnie zakończona (centrala pobiera niezbędne minimum do realizacji swoich, ograniczonych wcześniej, zadań i nic już nie redystrybuuje; reszta zostaje w gminach).

 

Jak rozwiązać problem ubezpieczeń emerytalnych? Czy należy zaprzestać poboru składek by nie zaciągać nowych zobowiązań, i dotychczasowe zobowiązania spłać z budżetu, a decyzje o dobrowolnym prywatnym ubezpieczeniu pozostawić samym obywatelom?

 

Zdecydowanie należy iść w tym kierunku. Postuluję emeryturę socjalną na poziomie minimum socjalnego przysługującą każdemu obywatelowi, a resztę decyzji, co do emerytury należy pozostawić każdemu z nas. To spowoduje możliwość likwidacji ZUS oraz zakończenia emerytalnej katastrofy. A jednocześnie pozwoli zabezpieczyć obywateli przed wypadkami losowymi (nie zostaną nigdy bez środków zapewniających przeżyciowe minimum; tu w jego dopełnienie mogą się właśnie w uzasadnionych przypadkach włączać dodatkowo prywatne i społeczne instytucje charytatywne oraz wyznaczone do tego instytucje gminne).

 

Państwo musi jednocześnie dopełnić swoich zobowiązań wobec tych, którzy idą jeszcze w ramach starego systemu emerytalnego. Te zobowiązania należy pokrywać ze środków pochodzących z końcowej fazy prywatyzacji (niewiele już tego zostało) oraz z budżetu (dlatego wyżej pisałem o powolnym cięciu jego wydatków, gdyż właśnie takie zobowiązania muszą jeszcze być załatwione). W razie braku środków na ten cel nie wykluczam także wprowadzenia czasowo celowego, malejącego z czasem (wraz z liczbą objętych tym systemem emerytów) podatku solidarnościowego (pomysł to nie nowy, bo kiedyś mówił już o nim np. Stanisław Michalkiewicz; zresztą jak najbardziej mieści się on w pewnej formule wewnętrznych zobowiązań wzajemnych narodu czy obywateli jednego państwa – ci emerycie nie są winni utracie swoich pieniędzy). To pozwoli wyjść na prostą z matni emerytalnego bankructwa

 

Czy należy odebrać przywileje emerytalne wszystkim byłym pracownikom aparatu represji, władzy i propagandy reżimu komunistycznego?

 

Tak. Polacy nie mogą pokrywać przywilejów swoim okupantom i katom. Może Moskwa zechce im wyrównać straty?

 

Jak powinno wyglądać rozliczenie się z dziedzictwem reżimu komunistycznego?

 

Zdecydowanie pełna lustracja i dekomunizacja. Obie w maksymalnym możliwym dziś zakresie (pamiętajmy, że najlepszy czas już przegapiliśmy i wielu winnych kary nie poniesie). W konsekwencji zakaz pełnienia ważnych funkcji przez prominentnych członków aparatu władzy PRL oraz ich służb. Pełna transparentność życiorysów wszystkich osób publicznych oraz naukowców i nauczycieli

 

Czy w jakiś sposób system edukacji powinien być zmieniony? Czy należałoby zlikwidować MEN, kuratoria i państwowe programy nauczania?

 

Także i tu musimy iść w kierunku oddania tej sfer przez państwo osobom prywatnym i organizacjom społecznym oraz instytucjom religijnym. Oczywiście znów stopniowo, aby uzyskać niezbędną akceptację społeczna oraz zminimalizować koszty ludzkie. A więc może na początek coraz większe uwalnianie szkolnictwa spod kurateli państwa, bon oświatowy, który pozwoli iść pieniądzom za konkretnym uczniem powodując konkurencji, jeśli nawet a rynku edukacyjnym oraz (szczególnie w początkowej fazie) system stypendialny, którego spłata winna następować albo ratalni po zakończeniu nauki, albo nawet umarzana w przypadku podjęcia pracy w rodzimym przedsiębiorstwie. Z czasem, w raz z kolejnymi etapami reformy państwa, oczywiście należy ograniczać bon edukacyjny i zastępować go przechodzeniem na odpłatne szkolnictwo oraz likwidacją pobierania na nie opłat przez państwo (najszybciej zalecam to w przypadku uczelni wyższych, które w obecnym systemie niebywale się pauperyzują i stoją na granicy ostatecznego intelektualnego upadku; jeśli się za coś płaci to się to szanuje i stara się nie marnować własnych pieniędzy; studenci to już ludzie dorośli i winni mieć możliwość rozumienia tej zasad, albowiem w życiu zawodowym nie będzie już czasu na jej przyswajanie). Docelowo państwo wycofałoby się ze sfery edukacyjnej od poziomu szkolnictwa średniego. Co do formuły edukacji podstawowej to tu etap odpaństwowienia winien być najwolniejszy.

 

Przedszkola winny być dobrowolne i niepaństwowe.

 

Czy Polska powinna pozostać członkiem Unii Europejskiej? Czy bilans polskiej obeciności w UE był korzystny dla Polski? Czy fundusze europejskie zmodernizowały Polskę czy zostały zmarnowane na propagandę, niepotrzebne inwestycje i zadłużanie Polski?

 

Bilans moralno etyczny jest fatalnie niekorzystny. Bilans w innych dziedzinach jest bardzo różny. Polska dziś nie ma możliwości wyjścia z UE, albowiem konsekwencje gospodarcze byłyby dla nas tragiczne. Jednak powinniśmy rozbić dwie rzeczy. Z jednej strony maksymalizować wysiłki w kierunku budowy silnego bloku reformatorskiego w ramach UE (może najpierw w Europie Środkowej), a dalej zwielokrotnić wysiłki w celu zreformowania Unii, w kierunku je korzeni (wspólnota gospodarcza, wspólnota handlowa suwerennych państw, które w ramach zawartych wzajemnych sojuszy są w stanie wspólnie reprezentować swoje interesy w negocjacjach zewnętrznych np. negocjacje energetyczne z Rosją). Z drugiej zaś już dziś musimy budować alternatywne kierunki dla eksportu naszych towarów, dywersyfikować układy i kierunki handlowe, aby być gotowym na rozpad niechcącej się reformować Unii, bądź też po fiasku prób reformowania tego tworu na spokojne wyjście z niej, bez dotkliwych konsekwencji gospodarczych (dziś było by to dla nas tragiczne, bo ani nie mamy przygotowanych alternatyw, ani szans na to, że nie dotkną na reperkusje ze strony dotychczasowych partnerów gospodarczych – Niemcy np. to jeden z rynków, z którym jesteśmy bardzo mocno powiązani).

 

Reasumując wszelkie bajania politycznych szarlatanów, że w tydzień rozwalą Unię albo z niej wyjdą to wytwory chorych umysłów. My mamy obowiązek na wszystko patrzeć przez pryzmat dobra Polski, a nie realizacji teoretycznych założeń ideologicznych, które mają się do realiów jak pięść do nosa. A więc nie teoria, a praktyka i zawsze z dobrem Polski, jako celem. Jeśli będziemy gotowi i alternatywa po za unią da nam gwarancję lepszego funkcjonowania wtedy jak najbardziej winniśmy wyjść. Ale robienie tego tylko, aby zaspokoić ego lub głupotę teorie politycznych klaunów to nieodpowiedzialność i skok na główkę do pustego basenu. Czyli najpierw przygotowane miękkie lądowanie, później rachunek zysków i strat, a na końcu decyzja.

 

Jak usprawnić pracę sądownictwa?

 

Po pierwsze deregulacja zawodów prawniczych, po drugie uproszczenie przepisów, po trzecie uszczelnienie prawa, pop czwarte zwiększenie odpowiedzialności za decyzje, po czwarte pełna lustracja i wyeliminowanie wszystkich ludzi z byłego systemu, po piąte skrócenie procedur i czasu maksymalnego na rozpatrywanie spraw itd. Jest tego dużo, ale droga i rozwiązania są proste. Tylko opór materii jest wielki. Ale jeśli skończymy z sędziokracją, a więc systemem gdzie sędzia jest w zasadzie bogiem (a tak jest dziś, bo nawet rząd musi ostatecznie poddawać się ocenie sądu), opór zniknie.

 

Czy powinno przywrócić się w Polsce karę śmierci za morderstwo? Czy kara śmierci powinna dotyczyć innych przestępstw np. pedofilii czy sprzedaży narkotyków nieletnim?

 

Tak. Należy ją niezwłocznie przywrócić, a obok niej doprowadzić w ogóle do sytuacji, w której kara ma charakter nieuchronny. Nie jak dziś, kiedy to przestępca ma duże szanse jej uniknąć. Moim zdaniem kara śmierci musi obowiązywać, za zdradę państwa, zabójstwo, pedofilię, brutalne gwałty, handel ludźmi.

 

A może należałoby zalegalizować handel narkotykami?

 

Tam gdzie to zrobiono w pierwszym momencie skutki były obiecujące. Ale przykład Holandii pokazuje, że im dalej w las tym sytuacja wcale nie jest taka różowa. Z jednej strony wolność człowieka polega na tym, że może robić ze swoim życiem, co chce, byle by nie naruszał wolności innych ludzi. A więc „chcącemu nie dzieje się krzywda”. Z drugiej jednak strony konsekwencja wolności każdorazowo musi być odpowiedzialność (inaczej mamy anarchię). A więc skoro mam prawo zażywać narkotyki to sam ponoszę konsekwencje tego procederu. A więc albo sam płacę sobie prywatne ubezpieczenie zdrowotne na poczet leczenia tych konsekwencji, albo nie jestem leczony. W dzisiejszym systemie ten warunek spełniony nie jest i to my wszyscy płacimy za fanaberie takiej osoby. I na to zgody być nie może. Czyli najpierw kilka istotnych zmian systemowych (w tym w systemie ochrony zdrowia) a później debata o zakresie wolności. Dziś to jest temat zastępczy. Mamy naprawdę tyle wolności, jakich nas pozbawiono, a które są dla nas o niebo ważniejsze niż narkotyzowanie się, ba co chwila znikają nam kolejne obszary tych wolności, że naprawdę nie czas o tym debatować. Jeśli uporamy się ze sprawami najistotniejszymi (w tym i skutecznością ścigania przestępstw narkotykowych), porozmawiamy o „przyjemnościach”. I tu może jeszcze jedna uwaga. Powinniśmy skończyć z tryumfalnym łapaniem kierowców przekraczających 70km/h na drodze dwupasmowej oraz radością za złapania kolejnego studenta ze skrętem z marihuany, bo to tego typu akcje nas ośmieszają, a zając się skutecznym ściganiem prawdziwych przestępców. Konkludując powiem tak: kiedyś byłem zdecydowanym zwolennikiem legalizacji narkotyków (przy zachowaniu powyższych założeń wstępnych – trujesz się, lecz się sam), ale kiedy usłyszałem, że Donald Tusk przyznał się do popalania marihuany w młodości i zestawiłem to z jego czynami, jako polityka, to już nie mam takiej pewności czy to popalanie nie wpływa negatywnie na pracę mózgu. Nabrałem więc dużych wątpliwości.

 

Czy powinno się ograniczyć ustawowo dostęp nieletnich do pornografii?

 

Jeśli chodzi o nieletnich to należy jak najszybciej dokonać takich działań legislacyjnych. Jeśli chodzi o dorosłych to oczywiście musi pozostać w sferze ich wyborów indywidualnych.

 

Czy należy zakazać wszelkich form aborcji?

 

Zdecydowanie tak. I nie może myśleć inaczej nikt, kto ma poglądy konserwatywne, czy wolnościowe. Moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Dla własnego widzimisię nie wolno mi zabijać drugiego człowieka. Koniec i kropka. Biologia w kwestii momentu powstania człowieka jest jednoznaczna, a człowiek szanujący wolność nie może przyzwalać na deptanie wolnego prawa do życia drugiego człowieka. Aborcja jest wyjątkowo brutalną formą ordynarnego zabójstwa.

 

Czy procedury in vitro powinny być zabronione, legalne, czy legalne i finansowane przez państwo?

 

Jestem przeciwnikiem płacenia za in vitro z pieniędzy publicznych. Do tego, w sytuacji, kiedy nie ma gwarancji poszanowania życia i godności człowieka w stosunku do życia poczętego (a to jest bardzo ważki problem tej metody), powinna być ona niedopuszczalna. Najpierw poszanowanie życia (osoby ludzkiej) później zaspokajanie pragnień (nawet i słusznych, jak chęć posiadania dzieci) innych osób.

 

Czy należy opodatkować prostytucje i zalegalizować stręczycielstwo? A może należy zakazać świadczenia prostytucji i karać usługobiorców?

 

Jestem przeciwnikiem galopującego fiskalizmu, a więc z zasady mówię nie tego typu pomysłom. Z drugiej strony tak naprawdę to prostytucja, pomijając aspekt fiskalno-księgowy, funkcjonuje w tym kraju bez przeszkód, a więc ma generalnie charakter quasilegalności. To jest oczywiście duża doza obłudy ze strony społeczeństwa, ale z drugiej strony dorosła osoba ma prawo robić ze swoim życiem, co chce, byle później sama ponosiła konsekwencje swoich czynów. Zresztą moim zdaniem zakazy niczego tu nie dadzą (a opodatkowanie to już w ogóle nie ma nic wspólnego z walką o godność kobiety czy moralność). Prostytucja może zniknąć lub ograniczyć się do minimum tylko w wyniku edukacji moralnej, która realizuje się w rodzinie i Kościele, a wypływa z przekonania o jej słuszności. Tylko tą drogą można ograniczyć popyt na prostytucję i chęć jej uprawiania. Tak więc to raczej pole do popisu dla edukacji moralnej niż dla prawodawstwa, które jeśli nie wynika z przekonań i tradycji, nie daje pozytywnych efektów. Inną zaś sprawą jest stręczycielstwo, zmuszanie do prostytucji itp. Te elementy winny być ścigane i bardzo surowo karane.

 

Czy należy wprowadzić zakaz propagowania zachowań szkodliwych dla zdrowia, homoseksualizmu, nikotynizmu czy hazardu?

 

To pytanie zawiera bardzo swobodną zbitkę. Mieszamy w nim dwie sprawy: zachowania dewianckie i prawo do używania używek. Muszę więc odpowiedzieć na nie osobno. Jakakolwiek propaganda homoseksualizmu winna być zakazana. Nie powinniśmy promować zachowań nienormalnych, sprzecznych z biologią oraz w zasadzie chorobowych. Jednak znów, nie ma szans, aby prawnie wyeliminować homoseksualizm, bo jest to (po za oczywiście przypadkami kulturowymi wynikającymi z mody i głupoty) element wady biologicznej. Dlatego prawny zakaz może i ograniczy tą sferę, ale jej nie wyeliminuje. Dlatego jeszcze raz powiem, że dwie dorosłe osoby z własnej i nieprzymuszonej woli mogą robić w zaciszu swojej alkowy, co tam sobie ustalą. Jednak jakiekolwiek propagowanie tego typu zachowań bądź nazywanie ich normalnymi musi być prawnie zakazane. Jednocześnie, jako katolik oczywiście opowiadam się za nieustannym uświadamianiem, jakim złem jest homoseksualizm. Ale tu znów jest rola bardziej dla nauczania i napominania niż dla prawa. Prawo musi chronić przestrzeń publiczną przed homoseksualizmem, ale nie powinno stać za firaną w sypialni (bo z czasem może stanąć i za naszą). Tu już sam Bóg widzi nasze czyny i nas z nich rozliczy. Ważne, aby nie gorszono, nie bałamucono innych. Szczególnie dzieci, do czego dziś brutalnie zmierzają hordy lewackich Hunów spod sztandarów gender itd.

 

Czy lichwa powinna być zakazana?

 

Tak. Wprawdzie powinna istnieć swoboda umów i każdy w zasadzie miałby prawo podpisać umowę skrajnie niekorzystną dla siebie, ale jednak często nasza wiedza nie pozwala nam na skuteczne zabezpieczenie się przed specjalistami – cwaniakami z różnych biur, firm i towarzystw. Dlatego trzeba postawić tamę graniczną dla ochrony przed tego typu formo kradzieży.

 

Czy państwo powinno z budżetu finansować edukacje historyczną obywateli?

 

Do czasu dopóki z ustawodawstwa i konstytucji wynika obowiązek zapewnienia przez państwo darmowej edukacji, to jak najbardziej tak. Podobnie jest zresztą w dziedzinie szeroko rozumianej kultury. Jeśli jednak byśmy się przesuwali w kierunku uspołecznienia i szkolnictwa i kultury, to ta rola państwa będzie musiała siłą rzeczy maleć. Przy czym ustalając jasną podstawę programową dla poszczególnych etapów edukacji oraz zminimalizowaną formę mecenatu w sferze kultury (bez tego się nie obejdzie, albowiem jakikolwiek proces transformacji tego sektora będzie długotrwały) to właśnie edukacja historyczna winna być priorytetem, gdyż ona kształtuje Naród, bez którego nie ma podmiotowości.

 

Czy należy zlikwidować publiczne media i zaprzestać poboru abonamentu?

 

Tak

 

Czu ubój rytualny i inne okrutne praktyki innowiercze powinny być zakazane?

 

Tak. Najpierw etyka, moralność zasady chrześcijańskie, a dopiero później gospodarka i zyski. Rozumiem straty polskiej branży mięsnej, ale gospodarka nie jest priorytetowa wobec zasad moralno-etycznych. Polska tradycja takiego uboju nie potrzebuje i jest on z nasza tradycją sprzeczny.

 

Czy Polska powinna wspierać na forum międzynarodowym interesy społeczności żydowskiej, Izraela, i imperialną politykę USA? Z jakimi krajami Polska powinna współpracować na forum międzynarodowym?

 

Polska powinna reprezentować swój własny interes. Cynicznie i brutalnie. Uczmy się tego od Brytyjczyków. W polityce międzynarodowej nie ma żadnych honorów, trwałych sojuszy, niezmiennych zobowiązań. Są tylko brutalne interesy. I my musimy się wreszcie tego nauczyć, bo inaczej ciągle będziemy umierać za nie swoją wolność i brać w tyłek za nie swoje interesy. A więc mamy współpracować w danym momencie z tymi, których interes jest zbieżny z naszym. Tylko tyle i aż tyle (aż, bo ciągle jakoś nie potrafimy tego zrozumieć). Romantyzm jest w polityce międzynarodowej zabójczy.

 

Czy powinna powstać partia narodowa? Jeżeli tak to, jakie powinna mieć oblicze ideowe? Czy w ramach swej działalności powinna ona współpracować z nie lewicowymi partiami z zagranicy nawet, gdy w pewnych sprawach partie te mają odmienne poglądy o Polaków?

 

Chyba będzie. Wymusza to specyfika wyborów do Sejmu. Jaki winna mieć profil ideowy? Winna się oprzeć na tradycji ideowej Romana Dmowskiego i polskiego republikanizmu I RP (obu przeformułowanych do współczesnych wymagań i geopolitycznych odniesień) oraz w sferze gospodarczej na syntezie myśli Heydla, Taylora, Rybarskiego, Dzielskiego i Dzierżawskiego. A jaka będzie w rzeczywistości to zobaczymy. Będzie to zapewne konsekwencja szeregu rozmów i kompromisów. Może, co nawet mi się podoba, będzie to formacja dwu nurtowa? Zobaczymy.

 

Współpracować musimy z różnymi ugrupowaniami, w różnych sytuacjach i przy okazji różnych interesów. Pamiętajmy, że samo sedno idei narodowej wyklucza w zasadzie sojusze po wsze czasy (one się zmieniają tak jak zmieniają się interesy poszczególnych państw). I ważna, a kompletnie nierozumiana przez polityków innych opcji zasada współpracy narodowców (trochę taka feudalna) sojusznik mojego sojusznika nie musi być moim sojusznikiem (ostatnio kompletnym brakiem jej zrozumienia wykazał się w jednej z debat poseł Marek Siwiec).

 

Jak powinno się oceniać PiS, decyzje Lecha Kaczyńskiego o sfinansowaniu przez polskich podatników Muzeum Historii Żydów Polskich, podpisanie przez prezydenta Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego, popieranie przez PiS integracji z Unią Europejską?

 

Negatywnie. Przy czym w przypadku Muzeum problemem nie tyle jest jego dofinansowanie, gdyż to państwo w przypadku wielu muzeów, ale to, że zrobił z tego priorytet nad innymi muzealnymi inwestycjami znacznie ważniejszymi z punktu widzenia naszej historii. W obu kolejnych przypadkach były to decyzje fatalne i tragiczne w skutkach. Trzeba to podkreślać i jasno nazywać.

 

Jak powinno się oceniać poszczególne środowiska odwołujące się do tradycji polskiego patriotyzmu – Obóz Narodowo Radykalny, Młodzież Wszechpolską, Ruch Narodowy, Narodowe Odrodzenie Polski, autonomicznych nacjonalistów, środowisko PPN i inne pomniejsze grupy? Czy możliwa jest współpraca tych środowisk?

 

Wydaje mi się, że na kanwie politycznej w zasadzie współpracę już prowadzą te środowiska, które mogą to robić. Obóz narodowy jest bardzo zróżnicowany i na 100% nie ma możliwości zbudowania na jego bazie jednego ugrupowania. Ruch Narodowy to chyba wyczerpująca te możliwości formuła. Ale w części interesów narodowych możemy współpracować w znacznie szerzej.

 

Jakie inne kwestie są dla Polski i Polaków ważne?

 

Takich kwestii jest jeszcze mnóstwo. Dziś bowiem polityka ogarnęła wszelkie aspekty naszego życia społecznego. Nie mamy tu miejsca na ich wymienianie, a co dopiero rozważanie. Ale wydaje się, że Polscy chcą po prostu żyć normalnie w swoim, normalnym kraju. I my mamy obowiązek oraz wolę im to zapewnić.

 

Jan Bodakowski

Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka