Jan Bodakowski Jan Bodakowski
120
BLOG

Życie codzienne warszawskiej bezpieki

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Kultura Obserwuj notkę 0
W normalnym demokratycznym państwie organy bezpieczeństwa zajmowałyby się rozpoznawaniem zagrożeń terrorystycznych i zapobiegania aktom terroru. W krajach, w których reżim odrzuca demokracje i praworządność organy bezpieczeństwa, zamiast ścigać terrorystów, odstawiają szopki medialne, prześladując opozycje. Nie dość, że jest to sprzeczne z praworządnością i demokracją, to jeszcze pokazuje gigantyczną skalę marnowania pieniędzy publicznych.

Jan Bodakowski
Życie codzienne warszawskiej bezpieki

W normalnym demokratycznym państwie organy bezpieczeństwa zajmowałyby się rozpoznawaniem zagrożeń terrorystycznych i zapobiegania aktom terroru. W krajach, w których reżim odrzuca demokracje i praworządność organy bezpieczeństwa, zamiast ścigać terrorystów, odstawiają szopki medialne, prześladując opozycje. Nie dość, że jest to sprzeczne z praworządnością i demokracją, to jeszcze pokazuje gigantyczną skalę marnowania pieniędzy publicznych.

Taką patologiczną działalność polegającą na marnowaniu pieniędzy podatników na prześladowanie opozycji prowadziły organa bezpieczeństwa w PRL. Jedną z wielu książek wydanych przez Instytut Pamięci Narodowej, które ukazują, jak marnowano publiczne środki na terroryzowanie społeczeństwa, jest praca „Między urzędem a służbą. Urząd do spraw Bezpieczeństwa Publicznego m.st. Warszawy 1954–1956” autorstwa Tadeusza Ruzikowskiego.

Był to okres przejściowy pomiędzy istnienie Urzędu Bezpieczeństwa a Służbą Bezpieczeństwa. Po wojnie ziemie polskie znalazły się pod faktyczną okupacją rosyjską. Rosja komunistyczna na nadzorców zniewolonej polskiej ludności wyznaczyła polskojęzycznych komunistów, wśród których nadreprezentowani byli komuniści żydowskiego pochodzenia. Terrorem wobec polskich patriotów zajmował się od 1944 do 1954 między innymi Resort, a potem Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, któremu podlegał UB (w organach bezpieczeństwa nadreprezentacja komunistów żydowskiego pochodzenia była szczególnie widoczna).

Po śmierci rosyjskiego dyktatora Stalina w 1953 roku, z pewnym naturalnym opóźnieniem, i po audycjach Światły w RWE ujawniających kulisty partii i bezpieki, w 1954 roku, rozpoczęła się transformacja organów bezpieczeństwa (zmiany organizacji bezpieki były wzorowane na transformacji rosyjskiej bezpieki w ZSRR). Organy bezpieczeństwa wyłączono z resortu bezpieczeństwa i podporządkowano rządowi. Wyrazem tego było powstanie Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, który istniał od 1954 do 1956 roku. KdsBP miał zredukowaną kadrę. Po 1956 do 1990 bezpieka działała pod szyldem Służby Bezpieczeństwa. Placówki bezpieki wojewódzkie i miejskie znajdowały się w tych samych budynkach co komendy Milicji Obywatelskiej.

Komuniści okupujący Polskę marnowali pieniądze publiczne na to, by organy bezpieczeństwa inwigilowały (szpiegowały) cudzoziemców, zachodnie ambasady, Polaków mających kontakt z zachodem, podejrzewanych o szpiegostwo, przedwojennych i powojennych polskich patriotów kontestujących komunistyczne zabobony, byłych żołnierzy Armii Krajowej, robotników, którzy krytykowali władze, oraz Kościół katolicki, który był wrogiem numer 1 dla komunistów.

Bezpieka w ramach zwalczania Kościoła katolickiego inwigilowała księży, zakonników, zakonnice, aktywnych parafian, seminaria, katechizację w parafiach. Kościół katolicki był przez komunistów niszczony terrorem podatkowym. Katolicy byli wyszukiwani wśród pracowników instytucji państwowych (komuniści dyskryminowali katolików w dostępie do pracy). Komunistów interesowało to, co duchowni sądzą o życiu publicznym. Inwigilowane były również i inne wyznania, takie jak Świadkowie Jehowy, lecz ich, odmiennie od Kościoła katolickiego, komuniści nie uznawali za wroga.

Pieniądze publiczne były przez komunistów marnowane, też na to by bezpieka inwigilowała życie kulturalne, w tym i w 1955 Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Gościom z zagranicy zabroniono wwozu błon fotograficznych, by nie mogli robić zdjęć z PRL.

Bezpieka interesowała się też wszelkimi protestami społecznymi jak te w Poznaniu w 1956 roku. Organy bezpieczeństwa ścigały też za krytykę władzy, w tym i za: napisy na ścianach (za co wsadzano do więzienia), pisanie anonimów do władz, druk antyrządowych ulotek (na zabawce drukarence po kilkaset sztuk), ustną krytykę władz (zwaną szeptaną propagandą).

Urząd do spraw Bezpieczeństwa Publicznego kierowany był przez funkcjonariuszy będących jednocześnie członkami Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (w bezpiece kwitło życie partyjne, organizowano spotkania partyjne). Poziom ubeków był bardzo niski, 90% z nich nie miała nawet średniego wykształcenia. Choć palcówki bezpieki oficjalnie pracowały od 8.00 do 16.00, to praca musiała wykonywana również poza godzinami urzędowania. Funkcjonariuszy motywowano nagrodami, a za niewywiązywanie się z pracy karano. Praca była zaplanowana z wyprzedzeniem.

Bezpieczniacy mieli doskonałe zabezpieczenie socjalne, niedostępne dla polskich robotników. Przełożeni organizowali im wycieczki zakładowe – funkcjonariusze szczególnie lubili te w godzinach pracy, zapewniali możliwość uprawiania sportu, wizyt w teatrach i kinach. Był nawet w urzędzie dla funkcjonariuszy zespół taneczny i biblioteka. Praca w bezpiece zapewniała szybszą możliwość uzyskania mieszkania czy samochodu.

Jan Bodakowski
image


Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura