Przez dekady komunistom nie udawało się zdobyć poparcia wśród Polaków. Dziś można odnieść wrażenie, że pod nowymi fałszywymi flagami, komuna zdobywa coraz większe poparcie wśród mieszkańców kraju nad Wisłą.
Jan Bodakowski
Ludzie Kremla nad Wisłą
Przez dekady komunistom nie udawało się zdobyć poparcia wśród Polaków. Dziś można odnieść wrażenie, że pod nowymi fałszywymi flagami, komuna zdobywa coraz większe poparcie wśród mieszkańców kraju nad Wisłą.
Różni celebryci z ideowej prawicy, którzy legendowali się przez dekady na katolików, konserwatystów, czy prawicowców, zaufanie, jakie zdobyli, wykorzystują do wspierania prorosyjskich i prokomunistycznych patostreamerów, czy powielania propagandy chińskich komunistów albo ich sojuszników z Moskwy.
Ich rzekomi konkurencji z lewicy i od pseudo liberałów niekłamaną ekscytacją zachwycają się działaniami, odwołującej się do dziedzictwa komunizmu (np. Altiero Spinelliego), Unii Europejskiej, która niczym sowieci, likwiduje państwa narodowe, demokracje, wolność słowa, i prowadzi politykę opartą na zabobonach, które skończy się powszechną nędzą.
O tym, jak to z komuną nad Wisłą się zaczęło, można się dowiedzieć z wydanej przez Wydawnictwo Literackie pracy „Ludzie Kremla nad Wisłą. Ideowcy czy zdrajcy?” autorstwa Nikołaja Iwanowa. Praca przybliża czytelnikom: udział komunistów z kraju nad Wisłą w rewolucji bolszewickiej, motywy, jakie nimi kierowali, ludobójstwo Polaków dokonane przez Rosjan w ramach operacji polskiej, likwidacje KPP, narzucenie komunistycznej tyrani nad Wisłą po II wojnie światowej.
W pracy Nikołaja Iwanowa czytelnicy znajdą też życiorysy bolszewików z kraju nad Wisłą: Romana Malinowskiego, Feliksa Dzierżyńskiego, Feliksa Kona, Juliana Marchlewskiego, Andrzeja Wyszyńskiego, Stanisława Kosiora, Bolesława Mołojca, Wandy Wasilewskiej, Konstantego Rokossowskiego, Romualda Muklewicza, Józefa Unszlichta, Tomasza Dąbala, Zygmunta Lewoniewskiego, Stanisława Redensa, Bolesława Bieruta i Władysława Gomułki.
W opublikowanej na portalu Dzieje pl rozmowie „Prof. Nikołaj Iwanow: ludzie Kremla nad Wisłą byli fanatykami idei komunistycznej”, jaką Anna Kruszyńska przeprowadziła z profesorem Nikołajem Iwanowowem, stwierdził on, że „od samego początku jedną z głównych cech ideologii komunistycznej była demagogia społeczna. Czołowe hasło rewolucji bolszewickiej "Ziemia dla chłopów, fabryki dla robotników" nigdy nie zostało zrealizowano. Chłopów zapędzono do kołchozów, gdzie skazano ich na wegetację i nawet głód. Robotników natomiast w tych fabrykach sprowadzono do pozycji edukowanych niewolników, pozbawionych nawet związków zawodowych, tego, co oni z takim trudem wywalczyli za czasów caratu”.
Zdaniem autora książki „Ludzie Kremla nad Wisłą" naród polski po odzyskaniu niepodległości w swojej zdecydowanej większości odrzucił ideę komunistyczną, natomiast zdecydowana mniejszość tego narodu (można nawet powiedzieć marginalna mniejszość Polaków) fanatycznie przychylnie przyjęła ideę komunistyczną i odegrała niezmiernie ważną rolę w samej rewolucji bolszewickiej.
Nikołaj Iwanow, mówiąc o przyczynach operacji polskiej, czyli etnicznego ludobójstwa dokonanego na Polakach przez Rosjan, stwierdził, że „Polaków wybrano na swoisty "straszak". Całą polską mniejszość narodową — z komunistami włącznie — ogłoszono zdrajcami, wrogami ludu i szpiegami. Zginęło w tym potwornym terrorze prawie 200 tys. Polaków. Było to niewątpliwie ludobójstwo. Polacy na zawsze weszli do historii tego kraju jako "pierwszy naród ukarany". Mówiono nawet, że najlepszych schronieniem dla polskiego komunisty ze Związku Sowieckiego jest polskie więzienie. [...] Dla Stalina każdy Polak był wrogiem”.
Zdaniem Nikołaja Iwanowa „nie ma żadnej wątpliwości, że komunizm został Polsce narzucony. Polscy komuniści stanowili naprawdę margines narodu polskiego”. Historyk stwierdził, że „dla Stalina polski komunizm był komunizmem drugiej kategorii, gorszej jakości. Uważał, że Polacy przyjmują komunizm jedynie powierzchownie, bez przekonania, dlatego trzymał w Polsce zawsze prawie 300-tysięczną armię sowiecką. Nigdy do końca nie dowierzał również komunistom polskim, traktował ich jako potencjalnych zdrajców, mających źle ukrywane ciągoty do trockizmu. Był przekonany, że KPP była zakażona trockizmem i że PZPR nigdy do końca nie ukształtowała się jako partia leninowska’.
W przeprowadzonym przez Jarosława Tomczyka wywiadzie dla Kuriera Wileńskiego „»Operacja polska«, czyli zbrodnia zapomniana” Nikołaj Iwanow, mówiąc o ludobójstwie Polaków dokonanym przez Rosjan, przypomniał, że „na podstawie rozkazu ludowego komisarza spraw wewnętrznych Nikołaja Jeżowa nr 00485 o przeprowadzeniu »Operacji polskiej« trzeba było znaleźć w Związku Sowieckim polskich szpiegów i szkodników. I w takim np. Mińsku, gdzie 10 proc. ludności stanowili Polacy, szef tamtejszej NKWD dostał wytyczne, że musi w ciągu dwóch tygodni znaleźć 5 tys. „polskich wrogów”. Brał więc książkę telefoniczną i wyszukiwał polsko brzmiące nazwiska. Że telefonów było mało, to brał książki meldunkowe i tworzył listy. Potem jego podkomendni szli w nocy do mieszkań tych ludzi sprawdzić paszport. Jeśli byli Polakami, to ich zabierano”.
Według Nikołaja Iwanowa „taki człowiek [...] był katowany. Szantażowany, że albo się przyzna, albo wyrwą mu paznokcie czy zabiją żonę. I ludzie zaczynali się przyznawać, licząc, że dostaną 10 lat, które im obiecywano, albo chcąc szybciej umrzeć. W Mińsku 90 proc. aresztowanych Polaków rozstrzelano. Najokrutniejsze prześladowania były w obwodzie orenburskim, gdzie rozstrzelano 98 proc. aresztowanych Polaków. Akcja objęła cały ZSRS”.
Nikołaj Iwanow w wywiadzie stwierdził, „że ogólna liczba zabitych to 200 tys. Dokumenty mamy na 111 tys., ale Polacy ginęli też w tym czasie w operacji kułackiej i innych operacjach NKWD. Te 200 tys. to zgodna, zbiorowa opinia rosyjskich, ukraińskich, białoruskich i polskich naukowców”.
Zdaniem Nikołaja Iwanowa „bycie Polakiem w Związku Sowieckim było jak bycie Żydem w okupowanej przez Niemców Europie. […] narodowość. Polska wystarczała, by człowiek stawał się wrogiem ludu, szkodnikiem, szpiegiem, potencjalnym polskim partyzantem. Tak jak Niemcy mówili, że Żydzi zatruwają społeczeństwo, dokładnie tak samo mówiono w Związku Sowieckim o Polakach. […] W zakładach pracy odbywały się mityngi pod hasłami: „Śmierć Polakom!””.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Kultura