Jan Bodakowski
W kinach - Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Rabuś z pociągu – świetny szwedzki film dla dzieci bez tęczowych, wielokulturowych i socjaldemokratycznych klimatów
Słysząc hasło ''szwedzki film dla dzieci'' można byłoby spodziewać się socjaldemokratycznej agitki indoktrynującej dzieci w duchu wielokulturowości i tęczowej demoralizacji. Na szczęście takie założenie okazuje się fałszywe i są szwedzkie filmy dla dzieci, na które można bezpiecznie wybrać się do kina z dziećmi.
Na ekranach kin w całej Polsce, w tym i w warszawskiej Kinotece, dzieci z opiekunami mają okazję zobaczyć bardzo fajny film kryminalny „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Rabuś z pociągu” (scenarzystami obrazu są Henrik Engström i Mattias Grosin, reżyserem Moa Gammel – w role głównych bohaterów wcieli się Nils Kendle, Polly Stjärne, Rani Pyne).
„Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Rabuś z pociągu” to kolejny film z serii o przygodach młodych detektywów – moim zdaniem lepszy od wcześniejszej części (odmiennie od np. drugiej części polskich ''Tarapatów'', która okazała się dużo gorsza od pierwszej).
Tym razem Maja i jej kolega Lasse ścigają zbiegłego z więzienia rabusia, który ukradł pieniądze z kolejowego transportu. O niewinności zbiega przekonana jest jego córka Klara.
Film ewidentnie docenią wszyscy prawicowcy. Aparat państwa (policja czy służba więzienna) jest sprzecznie z dogmatami socjaldemokracji ukazany jako absolutnie nieefektywny na tle prywatnej inicjatywy (biura detektywistycznego dzieciaków). Karykaturalną postacią (co sprzeczne jest nie tylko z socjaldemokratyczną narracją, ale i feminizmem) jest brzydka i tępa szefowa policji.
Wolnościowa krytyka państwa przejawia się w filmie nie tylko w tym, że urzędnicy państwa ukazani są jako banda przygłupich nierobów nie dorastających do pięt prywatnej inicjatywie, ale też w ukazaniu tego, że państwo zamyka w więzieniach niewinnych ludzi, bo policja jest zbyt leniwa i głupia, by złapać rzeczywistych przestępców (co robi prywatna inicjatywa).
Film odmiennie od produkcji amerykańskich nie wywołuje przeciążenia sensorycznego (wynikającego z nadmiernej ilości bodźców u dzieci) i nie epatuje erotyzmem absolutnie niestosownym dla młodego widza. Świat ukazany w filmie sprzecznie z wielokulturową polityczną poprawnością jest światem białych (jedyną kolorową postacią jest strażnik więzienny, który śpi na służbie).
Umowność efektów specjalnych doskonale pokazuje, że można robić dobre kino, opierając się na scenariuszu, a nie na kosztownej komputerowej animacji. Na film autentycznie zainteresowana akcją młoda widownia reaguje bardzo żywiołowo, na bieżąco komentując wydarzenia. Dorosły widz też na filmie się nie nudzi, tylko zdecydowanie odpoczywa. Narracja filmu jest spokojna i pozbawiona ekscesów. Pozytywnym elementem filmu jest ukazanie jako czegoś cennego miłości córki i ojca.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Kultura