Jan Bodakowski
Według lewicy „chrzest powinien być dozwolony najwcześniej od szesnastego roku życia”, spowiedź to dręczenie dzieci, nie wolno zakazywać święceń kobiet, katolickie nauczanie prowadzi do samobójstw gejów, zbrodnią Kościoła jest wzbudzanie poczucia winy
Lewica od wieków zwalcza nie tylko katolicyzm, ale i samą ideę religii. Tradycja bezbożnictwa ma się dobrze i we współczesnej Polsce. Na łamach lewicowego portalu „Krytyka Polityczna” ukazał się wywiad „Bóg niszczy demokrację” przeprowadzony przez Patrycę Wieczorkiewicz (publicystkę „Gazety Wyborczej”, „Wysokich obcasów”, „Codziennika Feministycznego”, „Krytyki Politycznej”) z Piotrem Szumlewiczem (liderem związku zawodowego Związkowa Alternatywa, redaktorem naczelnym magazynu gospodarczego „Fakty”, redaktorem kwartalnika „Bez Dogmatu” i portalu lewica.pl, felietonistą portalu strajk.eu, komentatorem w „Krytyce Politycznej”, autorem książki „Bezbożnik. Przeciw władzy religii” wydanej przez wydawnictwo Czarna Owca).
Zdaniem Piotra Szumlewicza „władza, wykluczenie i przemoc, […] tkwią w dogmatach religijnych i w konstrukcji najpotężniejszych wierzeń świata”. Zdaniem lewicowego publicysty „najbardziej przemocowa i szkodliwa społecznie jest katolicka wizja winy, dająca Kościołowi władzę nad naszymi sumieniami”. Katolicka koncepcja winny ma, jak można dowiedzieć się z lewicowego portalu, poprzez wpędzanie kobiet w poczucie winy pacyfikować kobiece protesty, przypisywać kobietom „rolę matki i posłusznej żony”, sprzeciwiać się rozwodom, wpędzać w poczucie winny tych, którzy chcą się wyzwolić od małżonki.
Według Piotra Szumlewicza kolejną zbrodnią Kościoła jest wzbudzanie poczucia winny u osób, które poddają się aborcji lub aborcje przeprowadzają. Lewicowy publicysta uważa, że „syndrom poaborcyjny” to wymysł Kościoła, narzucany ludziom by czuli się winni, mieli wyrzuty sumienia i żałowali swoich czynów. W opinii Piotra Szumlewicz formą agresji katolickiej jest koncepcja „sumienia i grzechu pierworodnego”.
Lewicy publicysta narzeka, że rodzice zniewalają dzieci religią, wychowując je zgodnie ze swoim światopoglądem — bez zgody dziecka zapisują je do Kościoła i indoktrynacja w duchu religijnym. Lewicowemu publicyście nie podoba się też to, że z Kościoła nie można się wypisać.
Piotr Szumlewicz uważa, że „chrzest powinien być dozwolony najwcześniej od szesnastego roku życia”. Lewicowiec postuluje takie zakaz chrzczenia, bo dziś „kilkumiesięcznych, a nawet kilkutygodniowych dzieci używa się do umocnienia pozycji Kościoła katolickiego, którego władza jest tak silna właśnie dzięki temu”, że Kościół rości sobie prawa z faktu, że 90% dzieci zostało ochrzczonych.
Dla Piotra Szumlewicza „instytucja spowiedzi jest potwornie przemocowa – przede wszystkim wobec dzieci – bo opiera się na wtłaczaniu poczucia winy i kontrolowaniu sumienia. Dzieci mają opowiadać o swoich najbardziej wstydliwych, osobistych doświadczeniach [...]. W tym sensie spowiedź bywa formą brutalnej przemocy psychicznej, która zresztą niekiedy prowadzi też do przemocy fizycznej”.
Z wywiadu na „Krytyce Politycznej” można się dowiedzieć, że Piotr Szumlewicz uważa, że Kościół interesował się” nim, obserwował go i piętnował jego „wybory i działania”. Lewicy publicysta uważa, że „systemy religijne zawierają wiele elementów, które na wielu poziomach są głęboko krzywdzące”
Piotra Szumlewicza przerażało „już w dzieciństwie […] przeświadczenie większości ludzi [...], że do boga należy się modlić i może nam pomóc, ale nie musi, jesteśmy zdani na jego łaskę”. Lewicowemu publicyście przeszkadza „przekonanie duchownych, że nie ma żadnego innego sensu życia poza religijnym. Jeśli chcesz nadać swojej egzystencji inne, poza religijne znaczenie, zostajesz uznany za nihilistę”.
Lewicowy publicysta uważa, że religia jest niepotrzebna, bo „transcendencji można również doświadczać w seksie, jedności z drugą osobą, głębokiej refleksji na temat wszechświata, wyobrażeniu nieskończoności, heglowskiej całości, panteizmie racjonalistycznym Spinozy, jaskini platońskiej czy innych wizjach inspirowanych filozofią, sztuką czy nauką”. Lewicy publicysta nie może się więc pogodzić z tym, że „wielkie religie roszczą sobie prawo do decydowania, czym dokładnie jest transcendencja i jak ją realizować, by nadać życiu znaczenie”.
Dla Piotra Szumlewicza problemem nie jest tylko Kościół, jest nim samo zjawisko religii. Lewicowy publicysta uważa, że „sama konstrukcja religii jest opresyjna. […] Autorytaryzm, dogmatyzm, represyjna wizja rodziny i społeczeństwa to integralne części religijnego myślenia o świecie”.
Piotr Szumlewicz twierdzi, że „historia religii jest historią krzywdy, wykluczenia, mordów, okrucieństwa, hamowania postępu nauki, w tym medycyny, walki o władzę. Najbardziej bulwersujące w religijnej wizji relacji międzyludzkich jest to, że nie ma większego znaczenia, czy swoim zachowaniem krzywdzę innych, przyczyniam się do zwiększania sumy cierpienia w świecie – kluczowe jest to, czy moje relacje emocjonalne, seksualne, społeczne są zgodne z tym, co mówi na ten temat święta księga i osoby zatrudnione do jej interpretowania”.
Według Piotra Szumlewicza Bóg katolicki, „który funkcjonuje w polskich relacjach społecznych, jest okrutnym, prawicowym tyranem”. Lewicowy publicysta uważa, że z takim bogiem trzeba „zrobić [...] porządek”. Lewicowy publicysta apeluje do wierzących o odrzucenie „koncepcję boga, który powoduje zbędne cierpienie” np. samobójstwa homoseksualnych dzieci „w wyniku kościelnej propagandy, przenikającej do domów, szkół i na ulice”.
Piotr Szumlewicz uważa, że bezbożnictwo, walkę z ideą Boga, należy realizować „kampaniami społecznymi i billboardowymi”, bo 70% młodych homoseksualistów w wyniku propagandy kościelnej myśli o samobójstwie.
Dla Piotra Szumlewicza „obowiązująca w naszym kraju religia ma fatalne konsekwencje społeczne”. Lewicowy publicysta chciałby by związek, w którym działa, „oparty był na zasadzie świeckości w tym znaczeniu, aby odrzucać represyjne treści płynące z dominującego modelu religii: określoną wizję rodziny, męskości i kobiecości, polityki społecznej”. Według Piotra Szumlewicza „Biblia jest zbiorem niespójnych, przeczących sobie nawzajem, często okrutnych treści”.
Piotr Szumlewicz uważa, że Kościół powinien być traktowany tak samo, jak inne organizacje pozarządowe, finanse kleru (także te z tacy) powinny być jawne, kościół powinien być pozbawiony wszelkich ulg podatkowych – wszystko to doprowadziłoby do pożądanej przez lewicowego publicystę laicyzacji.
Zdaniem Piotra Szumlewicza „Kościół powinien skupić się na teologii, możliwie wyczyszczonej z represyjnych treści, a nie na bieżącej działalności polityczne”. Lewicowy publicysta uważa, że należy skończyć z dyskryminacją kobiet w Kościele, bo uniemożliwianie kobietom święceń kapłańskich jest sprzeczne z Kodeksem Pracy i Konstytucją – dla lewicowego publicysty „bycie księdzem jest profesją jak każda inna. Jeśli osoba nie zostaje zatrudniona w dowolnym zakładzie ze względu na swoją płeć, to idzie do sądu pracy i wygrywa”.
Zdaniem Piotra Szumlewicza „głównym wymiernym sukcesem Strajku Kobiet jest dołożenie cegiełki do postępującej laicyzacji, odwaga użycia ostrzejszego niż dotąd języka, artykulacja nagromadzonej frustracji społecznej, bezkompromisowa krytyka Kościoła”.
Piotr Szumlewicz uważa, że Jan Paweł II „na masową skalę ukrywał zbrodniarzy, pozwalając im na krzywdzenie kolejnych osób”. Lewicy publicysta uważa, też, że nie wolno akceptować konserwatywnych poglądów klasy pracującej, oraz że antyszczepionkowcy „sieją śmierć i zniszczenie”.
By wyzwolić klasę pracującą z jej konserwatywnych przekonań, Piotr Szumlewicz chce proletariatowi zaproponować daleko idącą alternatywę - „powinna ona objąć przede wszystkim modernizację wsi, rozbicie tamtejszych tradycyjnych struktur, powiązań księdza ze starostą i lokalnym biznesmenem” - lewicowa wizja „skoku cywilizacyjnego dla terenów wiejskich […] nieuchronnie doprowadzi do laicyzacji”.
Piotr Szumlewicz uważa, że „Bóg niszczy demokrację”, bo „kościół katolicki przez setki lat zwalczał ruchy demokratyczne, wolnościowe, emancypacyjne, sprzeciwiał się prawom człowieka, był wrogiem równości, pluralizmu, emancypacji opresjonowanych grup, walczył z oświeceniem i nauką, wspierał autorytaryzm, cenzurę”. Dla lewicowego publicysty „katolicka wizja boga kłóci się z modelem demokratycznej wspólnoty – to stojący ponad wiernymi despota, który ma nieskończoną i w żaden sposób niekontrolowaną władzę. Trzeba go bezrefleksyjnie słuchać i nie wolno przeciwko niemu się buntować. To wyobrażenie głęboko sprzeczne z funkcjonowaniem współczesnych, pluralistycznych społeczeństw, w których władza musi uzasadniać swoje decyzje i przekonywać do ich ludzi”.
Piotr Szumlewicz uważa, że „Franciszek prezentuje dość postępowe podejście, jeśli chodzi o środowisko i klimat, wpisując się w światowe trendy i tuszując tym fakt, że w innych obszarach jest niewiele mniej konserwatywny od swoich poprzedników. Jest niezłym showmanem, ma dobry pijar. Jednak jego stosunek do kobiet jest głęboko patriarchalny, a wizja polityki społecznej opiera się na zasadzie subsydiarności, będącej kluczowym elementem katolickiej nauki społecznej. W tym ujęciu państwo może odpowiadać tylko na te zapotrzebowania, których nie jest w stanie zaspokoić patriarchalna rodzina. […] Franciszek to w niewielkim stopniu unowocześniona wersja Jana Pawła II. Wykonuje wiele pozornych, efekciarskich ruchów, ale główne przyczyny patologii pozostają niezmienne. Robi wrażenie sympatycznego człowieka, czym zjednuje sobie ludzi, a to czyni go bardziej niebezpiecznym – łagodny uśmiech skrywa zamordystyczne poglądy”.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Polityka