Teatr telewizji pokazał bajkę o starym i chorym Dziadku, by w ten sposób obejść 150 urodziny Marszałka.
Fizjonimia Bonaszewskiego idealnie nadaje się do odtworzenia tej postaci, postaci starego i schorowanego Dziadka. Nowotwór, z którego powodu zmarł prawdopodobnie rozwijał się znacznie wcześniej, niż stwierdzili go różni znakomici medycy, a jego rozwój w organiźmie ludzkim powoduje nieubłagane następstwa. Przede wszystkim fizjonomia Marszałka była fizjonomią człowieka o wiele starszego, niż to wynikało z metryki sporządzonej w 1867r. w Zułowie na Wileńszczyźnie. Jakby miał ze 20 lat więcej. Także i Syberia, konspira, więzienie carskie, wojna i okopy i znów więzienie zrobiły swoje.
Marszałek z portretu to postać z zupełnie innej bajki.
Tematem spektaklu była political fiction polityki zagranicznej ll RP, czyli pomysł tzw. wojny prewencyjnej z Niemcami, do której rozpętania Ziuk rzekomo przymierzał się w 1933r. po tym jak usłyszał przez radio wrzaskliwy, jazgoczący głos Hitlera. Zwołuje spotkanie czterech byłych sanacyjnych premierów, a on sam był piątym, by przedstawić im ten pomysł. Pomysł ten dla nich chybiony, bo oni o niczym nie marzyli jak o pokoju.
Piłsudski polecił przeczytać Świtalskiemu kawałek Mein Kampf. Nie wiem, czy oni aż tak dobrze znali j. niemiecki. Ksiażka ta nie byla wtedy przetłumaczona na j. polski, a sądy jesienią 1933 zakazały jej rozpowszechniać. Był to fragment o odkreśleniu gruba kresą kaiserowskiej polityki zagranicznej, tj. nacechowanej walką o kolonie, co niepotrzebnie antagonizowało Niemcy z Anglią, a wytyczeniu nowej, tj. polityki szukania przestrzeni życiowej na wschodzie. Piłsudski pyta, czy jest tam coś o Polsce. Odpowiedź jest przeczaca, co nie oznacza, że o Polsce nie ma w książce Hitlera nic. Najpierw współczuje Polakom, że kaiser ich gnębił, a później napomknął o konieczności odzyskania utraconych ziem "niemieckich", co było rownoznaczne z groźbą utraty przez Polskę co najmniej Pomorza. Piłsudski kwituje przeczytany fragment: jeżeli o Polsce nie ma nic, to znaczy, że w ich głowach Polski już nie ma. Czy słusznie? Nie do końca. Polska była w łepetynie malarza z Wiednia jako jego sojusznik, wasal w zdobywaniu przestrzeni życiowej na wschodzie.
Uprzednio wysłał do Paryża Wieniawę, by wysondował, czy Francja Polsce pomoże, jeżeliby tak istotnie było, to już od 1933r. było wiadome dla Becka, że Francja w wojnie z Niemcami nam nie pomoże. Czy warto było zwracać się po pomoc do Anglii? Nie, bo Mein Kampf wyraźnie wskazywało na konieczność sojuszu z Wyspiarzami.
Cóż było robić, by zachować pokój i to nieco dłużej, niż go zachowano tj. przez lat sześć. Pilsudski podpisał z Hitlerem pakt o nieagresjii. To było mało.
Tak samo jak Piłsudski czytał Mein Kampf, tak samo czytał wypociny malarza z Wiednia Stalin. Po przeczytaniu zamknął to w sejfie i nikt w Sowietach legalnie nie mógł tego kupić i czytać. Stalin wiedział, że czeka go wojna z Hitlerem. Przygotowywał kraj do tej wojny, aczkolwiek źle, bo nie do działań obronnych, lecz do wojny napastniczej. To go chwilowo zgubiło.
Ale skoro i Stalin i Piłsudski wiedzieli to samo, tj. że Hiter na nich napadnie, to dlaczego nie zawarli sojuszu? Tym, którzy nie znają historii polskiego miedzywojnia uświadomię, że stosunki polsko-rosyjskie były wtedy wiecej niż poprawne, co np. podkreślał w wileńskim Słowie S. Cat-Mackiewicz. Od 1938 Zachód oczekiwał od Becka takiego sojuszu, bo przecież sam, w świetle Mein Kampf nie miał czego się obawiać. Jego brak kosztował naród polski i narody związku sowieckiego po kilka milionów istnień ludzkich. Brak tego sojuszu w obliczu wspólnego zagrożenia obciąża Piłsudskiego i cały obóz sanacyjny. Tyle wynika z tej telewizyjnej political fiction.
Inne tematy w dziale Kultura