Nie lubię tej rocznicy, nie lubię ludzi szczekających tego dnia o bohaterstwie, by podwyższyć cokolik, na którym stoją. Obchodzona jest w wakacje, kiedy nie mam zwyczaju wytężać się patriotycznie...
Kiedyś byłem młody i głupi i też wydawało mi się, że powstanie w Warszawie w sierpniu 1944r. było wielkim, wspaniałym sukcesem Polaków... Nie było. Nie było też klęską... Było błędem, a to znacznie coś gorszego.
Na ten jeden wielki błąd złożyły się trzy mniejsze:
1/ brak rozeznania w sytuacji na froncie. Ponad trzydzieści lat temu, po 1984r. przeczytałem tekst jakiegoś profesora rzucający nieco światła na to zagadnienie. Otóż, ponoć zwiadowcy AK na Pradze spotkali chłopa, który wiózł do miasta kartofle... Chłopina zapytany jak daleko są Ruskie odpowiedział, że tuż tuż za nim. Chłop kłamał, bo może chodziło mu, by szybciej sprzedać kartofle. Istotne jest tu, że także chłopskie gadanie robiło u AK-owców za solidne rozpoznanie sytuacji. Później wielokrotnie słyszałem brednie, że Ruskie 1 sierpnia 1944r stali na Pradze nad Wisłą i patrzyli jak Warszawa walczy. To bzdura. Pragę zajęli w połowie września, kiedy już było po powstaniu warszawskich gówniarzy...
2/ drugi błąd wynikał z niepanowania dowództwa AK nad sytuacją w Warszawie, nad roznamiętnionym patriotycznie gówniarstwem... Lewica mająca /PAL/ rozpowszechniała informacje, że oni uciekli, a wojsko jest bezczynne. By to zdezawuować, podjęto decyzję o rozpoczęciu powstania.
3/ Trzeci błąd to ignorowanie przrz AK informacji o wzmacnianiu przez Niemców swoich sił. Oni nie przygotowywalu się do ewakuacji, do opuszczenia Warszawy ale do walki w niej z armią sowiecką...
Błędów tych można wyliczać więcej ale mi się nie chce...
Czym innym jest natomiast znaczenie mitu powstania warszawskiego przez czasy peerelowskie. Ta samo bowiem jak powstanie styczniowe dało nawóz użyźniający glebę, na której rosło drzewo świadomości narodowej w XIXw. tak samo powstanie warszawskie dało taki nawóz 80 lat później...
I jeszcze jedno... Powstanie w Warszawie obrosło mitem, jakoby sowieci stali na drugim brzegu i patrzyli co się dzieje za Wisłą... To jeszcze jedna bzdura czylu mit...
”Sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, a tak się pomyślnie dla nich składało, że dla tego zniszczenia nie trzeba było używać sowieckich armat, ani pocisków. ” napisał S. Cat-Mackiewicz... - bzdura... gdyby sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, to operacja Bagration kończyłaby się długotrwałym obstrzałem artyleryjskim... Rosjanie nie chcieli zniszczyć Warszawy tak samo jak i nie chcieli zniszczyć Krakowa. I sowieci absolutnie nie zyskali. Zainstalowany przez nich rząd musiał przystąpić do odbudowy... zamiast robić coś innego - jest to jeden z niewielu fragmentów w którym z Catem nie zgadzam się...
Inne tematy w dziale Kultura