Monika Zbrojewska 1972 - 2015
Monika Zbrojewska 1972 - 2015
Jakelo Jakelo
1097
BLOG

Monika Zbrojewska. Tak mało ją znałem....

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 0
Tak mało znałem panią Monikę, bo osobiście chyba nawet jej nie spotkałem... Tak mało ją znałem ale dzięki temu tym łatwiej przyjdzie mi napisać kilka słów pożegnania... Nie będę przytaczał stopni i tytułów naukowych i zawodowych ani też tytułów jej licznych publikacji naukowych; tym z pewnością zajmą się inni, a poza tym jakie to ma dziś znaczenie. Kiedy powierzono jej stanowisko w Ministerstwie Sprawiedliwości przyjąłem to z zadowoleniem widząc w niej odpowiednią osobę na stanowisku wiceministra sprawiedliwości. Tak wielu było bowiem jej poprzedników, których powołanie na to stanowisko było nieporozumieniem... ale nie powołanie pani Moniki. A teraz jest mi bardzo przykro, że gwiazda jej życia tak szybko spadła i zgasła całkowicie. Tak mało dziś trzeba by pozytywna gwiazda życia spolecznego stała się antygwiazdą, tak mało... Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że liczne centra decyzyjne, w tym także media - ta czwarta władza, nie tyle nastawione są na kreowanie nowych gwiazd, co na intensywne poszukiwania antygwiazd i nawet na ich kreowanie. Tak niewiele i potrzeba, by cel osiągnąć... Nie tyle ten, by wywindować kogoś w górę ale raczej by strącić w dół, w przepaść, przy czym to ostatnie może nastąpić z błahego powodu. Tak mało było tych, którzy odważyli się krzyknąć "ciszej nad tą Toyotą!" . Tak wielu krzyczało coś zupełnie przeciwnego i wskazywało swoim brudnym paluchem na wysiadającą z niej kobietę. Tak wielu skazało ją na ostracyzm, na wykluczenie, na odrzucenie... Wymieniać? Chyba nie trzeba... Przyszło mi zastanawiać się dziś, wędrując cmentarnymi alejami łódzkich nekropolii, z błąkającym się w głowie rocksongiem o poszukiwaniu przyjaciela, który odszedł bo był słaby, nad przyczyną tak szybkiego odejścia pani Moniki ale zarazem nad przyczynami postaw ostacyzujacych, wykluczajacych, odrzucających, wyrzucających, strącających kogoś w przepaść niebytu. Balicki, jeden z ideologów narodowej demokracji, w swojej książce wskazującej model działań społecznych wskazał na dwa przeciwstawne modele etyki społecznej. Pierwszy z nich chce człowieka-ideału, drugi natomiast nie żąda by człowiek był ideałem ale by służył i zarazem kierował się szczytnymi, pozytywnymi ideami. By nie rozpisywać się długo, wskazuje on, że pierwszy model etyki społecznej jest szalenie niebezpieczny dla człowieka. Negatywna diagnoza dokonana przez czynniki przywłaszczające sobie władzę oceniania człowieka pod kątem przystawania do jakiegoś wydumanego ideału prowadzi niechybnie do ostracyzmu, odrzucenia, wykluczenia, strącenia... Negatywna autodiagnoza, stwierdzajaca, że podmiotowi dokonującemu samooceny daleko do ideału prowadzi do autodeprecjacji poczucia własnej wartości i godności, a ostatecznie do autodestrukcji. Nic z tych rzeczy nie zdarza się w modelu etyki społecznej żądającym od człowieka służby na rzecz idei... Zakłada ona, że choć konkretny podmiot sam w sobie ideałem nie jest, to jednak może służyć realizaji danej idei. Zapewne było tak, że wielu widziało w pani Monice ideał, wzorzec nieskazitelnej prawniczki, adwokata, dydaktyka i naukowca, wreszcie wiceministra sprawiedliwości. Zapewne i ona sama siebie taką postrzegała. I nagle trach... szast-prast i wszystko skończyło się. Szef resortu, szef rządu byli pierwszymi, którzy od niej odwrócili się po tym jak policja i media podniosły wrzask nad głupim incydentem z tą jej Toyotą Yaris. W kolejce do piętnowania jej ustawili się wszyscy możliwi rzecznicy dyscyplinarni. Załamała się, bo chowana dotychczas w cieplarnianych warunkach zapewne nie czuła się na tyle silna by zaśmiać się im wszystkim w nos... Powiedzieć "nie macie poważniejszych spraw, większych problemów niż moje dwa promile". Zabrakło na to sił wewnętrznych i nie trzeba było długo czekać, by przyszło przekonanie, że daleko jej do ideału. Być może było tak silne, że doprowadziło do autodestrukcji... Na cmentarnej kwaterze, pod rozłożystym dębem ustawiono ołtarz. Kapłan odprawia mszę. Spoglądam w górę. Na tle niespotykanie lazurowego o tej porze roku nieba, koronę dębu oblepiają jeszcze liczne, żółto-brązowe, a chwilami w promieniach słońca żłociejące liście... Piękne, a zarazem słabe, jak w rockowym songu. Byle podmuch wiatru i spadają ludziom na głowy, na groby, na cmentarne alejki, na ziemię... Niezadługo ktoś je zgarnie i spakuje do kontenera... Zastanawiam się nad sensem życia i śmierci pani Moniki. Czyż nie było to życie i śmierć o której pisał św. Paweł Apostoł: "Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana." Jeśli tak, to z pewnością Pan wybaczy jej wszystkie winy...
Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka