Z ministra prezydent.
Sam pomysł kandydowania Kropiwnickiego na prezydenta miasta Łodzi powstał po klęsce AWSP w 2001r. kiedy jego otoczenie zastanawiało się co by tu „począć” w polityce. Wymyślono wtedy zaangażowanie się w wybory samorządowe z Kropiwnickim jako kandydatem na prezydenta miasta. Podkreślić trzeba, że środowisko Kropiwnickiego startowało wtedy jako trzecia prawica, rywalizująca z LPR oraz z POPiS-em (tak, tak była taka koalicja wyborcza w Łodzi, całkowicie nieudana zresztą). Udało się wprowadzić około 10 radnych no i wygrać wybory prezydenckie z eseldowskim Jagiełłą…
Z prezydenta senator?
Od początku minionego siedmiolecia widać było, że Kropiwnicki, jako były poseł i minister przerasta urząd prezydenta miasta, że nie czuje się na nim dobrze i wielu wydawało się, że funkcja ta jest dla niego tylko przechowalnią do następnych wyborów parlamentarnych, w których mógłby ubiegać się o mandat senatora. Jako senator, a może nawet marszałek senatu czułby się wyśmienicie, tym bardziej, że stanowisko to daje możliwości częstych wyjazdów zagranicznych i nie byłoby przeciwwskazań, by były to podróże do Ziemi Świętej. Niestety, ani w 2005r. ani też w 2007 roku Kropiwnicki nie zdecydował się powrócić do sfery parlamentarnej. Gdyby to uczynił, dziś byłby szanowanym przez Łodzian senatorem z okręgu łódzkiego.
Z PiS-em i nie z PiS-em. .
Jednocześnie, wykorzystując swoją pozycję, niestety nieudolnie, usiłował stworzyć ogólnokrajowe ugrupowanie polityczne (ChRS), jako że obca mu stawała się katolicko-narodowa LPR, jak i PiS, a szczególnie PiS okręgu łódzkiego. Ten, wobec Kropiwnickiego zajmował wyjątkowo wredne stanowisko, co ujawniło się w roku 2007, kiedy to PiS „zrobił” z Kropiwnickiego swojego kandydata na prezydenta miasta, a jednocześnie nie dopuścił ludzi Kropiwnickiego (skupionych w ŁPO) na swoje listy wyborcze do Rady Miejskiej. Kropiwnicki popadł w swoistą schizofrenię: był z Pis-em (osobiście) i jednocześnie był przeciwko PiS-owi (organizacyjnie).
Wypłukiwanie oblicza.
Stopniowo malało oblicze chrześcijańsko-narodowe Kropiwnickiego, przestał on działać w myśl zasad narodowo-demokratycznych, zbliżył się do środowisk wykazujących czołobitność wobec Piłsudskiego, co uniemożliwiło porozumienie się z LPR. Wzrastał natomiast poziom filosemityzmu, co umożliwiało zaangażowanie się w utworzenie ruchu obchodów upamiętniających likwidację żydowskiego getta.
Co pięć lat obchody.
O tym, że takie getto w Łodzi istniało pamiętało już niewielu i niewielu w Łodzi chciało pamiętać. Tablica upamiętniająca tamte wydarzenia została na Bałutach odsłonięta w latach 50-tych XXw. i niewielu wie o jej istnieniu. Ale Kropiwnicki i jego otoczenie lansowali ten temat opętani taką oto ideą: w XIXw. Łódź rozwijała się, bo przyjechali i osiedlili się w niej Żydzi. Obecnie ich nie ma i Łódź się nie rozwija, sprowadźmy ponownie Żydów do Łodzi, a ponownie nastąpi rozwój. Ta niedorzeczna teoria, lansowana przez jednego z totumfackich Kropiwnickiego – Chądzyńskiego opętała mózgi tych ludzi i usilnie usiłowano ją wcielać w życie. Huczne obchody rocznic likwidacji żydowskiego getta miały temu służyć. Mieszkańcy miasta Łodzi patrzyli na to bądź z obojętnością, bądź z odrazą. Nikt o tym głośno nie mówił, bardziej o tym szeptano, ale Łodzianie byli zgodni w negatywnej ocenie tej zwariowanej koncepcji. Stawało się to dla Łodzian uciążliwe, chociażby z tego powodu, że już np. w listopadzie 2008r. słyszeli oni zapowiedzi hucznych obchodów rocznicy likwidacji gett żydowskiego i cygańskiego i informacje o intensywnych przygotowaniach do wydarzenia, które miało nastąpić w sierpniu 2009r. Życie miasta zostało niejako podporządkowane temu wydarzeniu. Samo wydarzenie, okazało się mało uciążliwe dla Łodzian, a to z racji sezonu urlopowego, w którym nastąpiło i w związku z tym dla wielu mieszkańców Łodzi przeszło bez echa.
Plac Dąbrowskiego i fontanna.
Pozostała po nim tylko jedna zadra na tkance miasta. Jest to fontanna na pl. Dąbrowskiego, w centralnym punkcie miasta, przez frontonem Teatru Wielkiego. Jest to również swego rodzaju pomnika ku pamięci likwidacji getta. Urządzenie to należy uznać za całkowity niewypał psujący wygląd reprezentacyjnego placu w mieście Łodzi. Od sierpnia 2009 r. Łodzianie szeptali między sobą, że jest to „koszmarek”. Bryła Teatru Wielkiego na dość klasyczne kształty, dominują w niej linie proste, prostopadłe, nie ma w niej nieregularnych elips, krzywizn, itp. Taki sam wygląd ma gmach Sądu Apelacyjnego i Okręgowego w Łodzi, położony prostopadle do Teatru. Natomiast na ul. Narutowicza dominują secesyjne kamienice i zupełnie do tych budynków nie pasuje zainstalowana tam fontanna w kształcie fali morskiej, która zresztą u wielu budzi różne frywolne skojarzenia, nie licujące z reprezentacyjnym i oficjalnych charakterem placu Dąbrowskiego. Budowla taka mogłaby powstać w parku, ogrodzie botanicznym, deptaku nadmorskim, innym miejscu rekreacyjno-rozrywkowym, ale nie w centrum miasta. Wybór fontanny o takich, a nie innych kształtach w takim, a nie innym miejscu świadczy o niskim wyrobieniu architektonicznym decydentów miasta.
Przykrywka 6 stycznia.
Dla przykrycia swojego ultra filosemityzmu Kropiwnicki podejmuje akcję przywrócenia dnia 6 stycznia jako dnia świątecznego. Wymaganą liczbę podpisów udało mu się zebrać, ale ludzie udzielający poparcia czynili to z mieszanymi uczuciami wobec jednoczesnego filosemityzmu, a także wobec wątpliwości, czy to prezydent miasta powinien angażować się w taka akcję. Dlaczego Kropiwnicki nie zgłaszał takiego postulatu będąc posłem i ministrem? Wszystko to nadawało akcji przywrócenia Święta Objawienia Pańskiego posmak braku autentyczności.
Dell, Philips, Hilton.
W mieście starano się stworzyć pewne pozory rozwoju. Świadczą o tym ściągnięci do Łodzi inwestorzy. Najlepszym przykładem jest Dell, sprowadzony do miasta na potrzeby kampanii wyborczej w 2006 roku. Odkąd uruchomiono linię produkcyjną po mieście krążyły pogłoski, że Dell nosi się z zamiarem wyprowadzenia się z Łodzi, co nastąpiło w 2009r. a nowa fabryka została sprzedana innemu inwestorowi w branży elektronicznej. Podobnie wyglądała historia obecności w mieście Łodzi innego inwestora o głośnej nazwie – Philipsa. Natomiast Hilton Hotel jeszcze się do Łodzi nie sprowadził, a jak się sprowadzi to nie wiadomo na jak długo.
Bo wszystko to jest następstwem polityki Kropiwnickiego i jego podejściem do nowych inwestycji. Nie miały to być inwestycje i inwestorzy realni, mający w Łodzi poważne zamierzenia i przynoszący Miastu korzyści w długim okresie, ale inwestorzy o znanych nazwach, lecz doraźni, mający przysporzyć Kropiwnickiemu chwilowe korzyści. W przypadku Della były to korzyści wyborcze. Społeczeństwo powinno o tym pamiętać i ostrożnie podchodzić do sprowadzenia do Łodzi kolejnych inwestorów o głośnych nazwach.
Utrudnienia komunikacyjne.
Przez cały czas w różnych punktach miasta ustawicznie gotowano Łodzianom koszmarne utrudnienia komunikacyjne. Przeprowadzano remonty nawierzchni śródmiejskich ulic, co trzeba ocenić pozytywnie. Nie zabezpieczano przy tym bezpiecznych objazdów, co więcej, na ulicach, stanowiących alternatywny dla remontowanych ulic pas drogowy, prowadzono innego rodzaju inwestycje – roboty wodociągowe, co utrudniało przejazd tymi ulicami. Łodzianie musieli to ścierpieć, kumulując w sobie niechęć do władz miasta.
Szumna inwestycja komunikacyjna – budowa Łódzkiego Tramwaju Regionalnego także spowodowała paraliż komunikacyjny w Łodzi, a w zasadzie, poza modernizacją przystanków (budowa peronów tramwajowych), nie poprawiła jakości komunikacji miejskiej. Wymyślona przez obecnego ministra sprawiedliwości, a kiedyś zastępcę prezydenta Zgierza K. Kwiatkowskiego inwestycja miała na celu de facto remont zaniedbanej nawierzchni ulic wraz z torowiskiem tramwajowym w tym mieście. W inny sposób władze Zgierza nie uporałyby się z tym problemem. A łączny czas pokonania tramwajem odległości pomiędzy Zgierzem a Łodzią (kilkunastu kilometrów) nie uległ zmianie i sięga godziny.
Stosunek do miasta i jego mieszkańców.
Przez minione siedmiolecie zastanawiałem się jaki jest stosunek prezydenta Kropiwnickiego do Łodzi i jego mieszkańców. Czy on i jego ekipa jest rzeczywiście oddana sprawom Łodzi i Łodzian. Jak to jest naprawdę, miałem dość nieoczekiwanie przekonać się podczas kampanii wyborczej do Europarlamentu w maju-czerwcu 2009r. Zapytany na jednej z debat przedwyborczych co chciałbym pozyskać z Unii dla Łodzi odpowiedziałem, że środki finansowe na budowę metra, czyli szybkiej, bezkolizyjnej kolei miejskiej, dzięki której przejazd z jednego krańca miasta na drugi (ok. 30 km) nie trwałby dłużej nie 30 minut. Wówczas jeden z kandydatów, a był nim wieloletni zastępca prezydenta Kropiwnickiego w rozmowach kuluarowych zdradził mi stosunek tej ekipy do Łodzi i jej mieszkańców. Łódź – usłyszałem – jest miastem o stale zmniejszającej się liczbie mieszkańców, praktycznie jest to miasto na wymarciu i z tego powodu, żadna poważna inwestycja komunikacyjna w samym mieście nie ma tu najmniejszego sensu. Także metro, jego projektowanie, budowanie nie miałoby racji bytu, bo nawet gdyby je wybudowano, to wkrótce nie miałby nim kto jeździć. Zdębiałem wtedy i każdy, komu sprawy Łodzi są bliskie zareagowałby tak samo. Niestety, nosicielami takiej wizji Łodzi i jej upadku była ekipa Kropiwnickiego.
Nowa historia miasta.
Historia miasta Łodzi, według Kropiwnickiego, dzielił na dwa okresy: pierwszym okresem był okres do likwidacji żydowskiego getta, a drugi po likwidacji tej instytucji.
Jego ekipa wykazała się niezwykłą znajomością historii w dwóch zagadnieniach. Pierwszym z nich było uczczenie rocznicy rewolucji 1905r. w taki sam sposób, jak w czasach peerelu uczyniłaby pezetpeeria. Stulecie tamtych wydarzeń uczczono wmurowaniem na frontonie łódzkiego ratusza pamiątkowej tablicy. Przez chwilę miałem wrażenie, że do Łodzi wróciły czasy peerelu, a prezydentem miasta nie jest człowiek prawicy, ale np. Leszek Miller.
Drugą fatalną tablicą pamiątkową, jest odsłonięta w listopadzie 2008r. przez L. Kaczyńskiego – Prezydenta RP tablica upamiętniająca zasługi dla Łodzi L. Skulskiego. Człowiek ten, z zawodu aptekarz był prezydentem Łodzi za okupacji niemieckiej do 1918r. i wówczas zasłynął z ugodowości wobec Niemiec. W latach dwudziestych przez krótki okres był premierem, a po odejściu z polityki stał się ni mniej nie więcej tylko ówczesnym „aferałem”. Zasłynął bowiem tym, że bardzo nowoczesną łódzką elektrownię, która pozostawała w zarządzie państwowym, a powinna zostać skomunalizowana, „sprywatyzował” oddając w ręce zachodnioeuropejskiego inwestora. Łódź straciła wtedy, za sprawą L. Skulskiego, majątek wart grube miliony i dochody z tego przedsiębiorstwa w przyszłości. I takiego oto człowieka uhonorowano tablicą pamiątkową na frontonie łódzkiego ratusza. On sam, zbiwszy na Łodzi fortunę, wyjechał na stałe na kresy, by udawać zacnego ziemianina. Taką oto personę postanowiła uhonorować ekipa Kropiwnickiego, nie wykazując, przy badaniu życiorysu tej postaci aptekarskiej dokładności.
Polityka kulturalna.
Jej głównym wektorem miało być uzyskanie przez Łódź tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016r. Sprzyjać miała temu awantura z aktorami Teatru Nowego juz na samym początku siedmiolatki Kropiwnickiego. ESK to jest to powiedział Kropiwnicki, deklarując jednocześnie że nie widzi potrzeb ubiegania się przez Łódź o status miasta gosdzczącego Euro 2012. Wydawało mu się, że robi wszystko by Łódź przybliżyć do tytułu ESK. Niestety było wręcz przeciwnie.
Taki piękny Sylwester.
Władztwo Kropiwnickiego zakończyło się w trzy tygodnie po imprezie sylwestrowej na pl. Wolności w Łodzi. Znana całej Polsce, dzięki transmisji w TvP 2 huczna impreza ze znakomitą konferansjerką, występami Maryli Rodowicz z Dodą i solo i w duecie, i innych czołowych wykonawców i zespołów rozrywkowych. Tu pojawiają się dwojakie skojarzenia. Pierwsze skojarzenie to z interpretacją takiej wypasionej imprezy. Na jednym z filmów Barei (z pytaniem w tytule) dyrektor firmy urządził nasiadówkę zakończoną sutą imprezą. Wytrawny pracownik interpretował to jednoznacznie – dyrektor jest na wylocie, jego koniec na tym stanowisku jest bliski… I oczywiście nie mylił się. Drugie skojarzenie, to skojarzenie z pewnym liniowcem brytyjskim, któremu w myśl buńczucznych zapowiedzi nie zniszczyłaby żadna siła. I kiedy orkiestra na nim grała aż do utraty tchu, siły te przystąpiły do ataku. I zatonął, a był ponoć niezatapialny…
Inne tematy w dziale Polityka