Pamiętam pewną lekcję w ogólniaku w latach osiemdziesiątych, polonistka omawiała nam wtedy modę na spirytyzm i przepowiednie w okresie Międzywojnia. Jedna z uczennic wówczas powiedziała, że wg. Przepowiedni Sybillli Żółta Rasa będzie poiła swoje konie w Wiśle. Nauczycielka się uśmiechnęła i wyjaśniła: No jak ich konie napiją się wody z Wisły i te konie na szczęście daleko nie zajdą! Problem zanieczyszczenia rzek polskich jest bardzo stary. Pamiętam, że już w latach siedemdziesiątych ostrzegano we Wrocławiu, by nie pić wody nieprzegotowanej. Wrocław wtedy czerpał wodę w Odry i słynął, że miał najgorszą wodę w kranach. Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, pamiętam, we Wrocławiu z kranów płynęła żółta ciecz. Naukowcy już wtedy alarmowali, że stan polskich rzek jest katastrofalny i jak nic nie zrobimy grozi nam katastrofa ekologiczna. Tymczasem w 1986r doszło do katastrofy ekologicznej... W Związku Radzieckim doszło do największej w historii awarii elektrowni w Czarnobylu. Rosjanie by to ukryli i... byśmy nigdy nie wiedzieli, dlaczego nastąpił wzrost chorób nowotworowych, ale chmura radioaktywna poszła na Szwecję i Szwedzi podnieśli larum. Dziś choć już upłynęło wiele lat i zbliżamy się do magicznego pięćdziesięciolecia pół rozpadu atomu, tereny wokół elektrowni w Czarnobylu są nadal oznaczone strefami, a w strefie zero nie ma życia i nie mogą osiedlać się ludzie. Ktoś powiedział, że aby się zniszczyć nie trzeba wojny światowej, człowiek sam swoją bezmyślnością w sprawie ekologii i własnego środowiska kopie sobie grób. Czy tracimy instynkt samozachowawczy?
Przez Lubin / woj. dolnośląskie, stolica Polskiej Miedzi/ płyną dwie niewielkie rzeczki, które w Ścinawie wpadają do Odry, To Zimnica i Baczynka, w Lubinie łączą się ze sobą. Dziś już nikt w Lubinie nie wierzy, że przed 1956r rokiem w Zimnicy była tak czysta woda, że żyły w niej pstrągi. Ja odkąd pamiętam, czyli od lat siedemdziesiątych, znam lubińskie rzeczki jako ściek, który przykro woniał. Ludzie zawsze się zastanawiali, kto zanieczyścił rzeczki. Za głównego winowajcę uznano kopalnie miedzi. Kombinat jednak miał zawsze oczyszczalnię. Chodziła też plotka, że to PGR w Krzeczynie spuszczał ścieki do rzeczki, tym bardziej, że smród z Zimnicy, to nie był smród ścieków przemysłowych, to smród fekalii. Od lat siedemdziesiątych zapaleńcy - ekolodzy walczyli o odnowę biologiczną Zimnicy - niestety, grochem o ścianę. W 2010r. odkryłam, że rzeczka została zanieczyszczona, bo kanalizacja została podłączona do rzeczki. Walczyliśmy wtedy z moim tatą o zamurowanie rury spuszczającej ścieki. I wygraliśmy! przez kilka lat fetor z rzeczki znikł, a Zimnica zaczęła się biologicznie odnawiać, pojawiły się nawet ryby. Niestety, od zeszłego roku Zimnica znowu śmierdzi fekaliami. W parku na wysokości Przedsiębiorstwa Wodno - Kanalizacyjnego jest zasypane wielkie szambo, które niegdyś obsługiwało miasto. Pojawiły się pogłoski, że się rozszczelniło i podcieka do rzeczki. Nie jest to jednak przyczyna! W Parku Wrocławskim Zimmica bowiem nie śmierdzi, śmierdzi najbardziej na wysokości galerii handlowej. Po prostu ludzie budując nowe domu idą na łatwiznę i najtańszymi kosztami i podłączają kanalizację do lubińskich rzeczek. A wokół Lubina buduje się dużo. Niestety, nikt tego nie kontroluje, stan wody w rzeczkach lubińskim władzom wisi.
Jakiś czas temu w Lubinie była wielka społeczna awantura, ludzie się buntowali przeciwko budowie spalarni odpadów. Protestowali szczególnie działkowicze, którzy podnosili, że szkodliwy dym ze spalarni zatruje im warzywa i owoce rosnące na działkach. Władza Miejska postawiła jednak na swoim. Powiedzieli, że spalarnia jest finansowana ze środków Unii i będzie miała najnowocześniejsze filtry. Spalarnia Stoi! Potem ludzie protestowali, że wypala się śmietnisko i w mieście zwłaszcza w centrum które leży w niecce unosi się śmierdzący smog. Sprawa była głośna i miasto zobowiązało się przestać wypalać śmieci. Od czasu do czasu jednak w mieście czuć woń spalanych odpadów. Ludzie mówią, że to wypalane są dzikie śmietniska. Czy nikt jednak nie jest w stanie tego skontrolować? Straży Miejskiej nie ma, a... Policja jest nie od tego.
Od miesiąca cały kraj żyje awarią w warszawskiej oczyszczalni ścieków Czajka. Rządząca w kraju władza zobaczyła w tej awarii szansę na zniszczenie opozycyjnej partii Platformy Obywatelskiej, której przedstawiciel rządzi teraz w Warszawie i zrobiła z tego wielką aferę polityczną i... wielką katastrofę ekologiczną. O co w tym wszystkim chodzi?
Oczyszczalnia Ścieków Czajka położona w warszawskiej dzielnicy Białołęka przy ul. Czajki 4/6 jest największą i najnowocześniejszą oczyszczalnią ścieków w Polsce i oczyszcza wodę w całej Warszawie. Inwestycja ta nie miała szczęścia, budowano ją... 40 lat. Zaprojektowano ją w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a budowę rozpoczęto w 1976r Działalność rozpoczęła w 1991r, a potem, na skutek zaostrzenia przepisów o ochronie środowiska w 2008r rozpoczęto jej modernizację. Oddano ją do użytku z wielką pompą i udziałem ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz - Waltz w 2012r. Koszty modernizacji były najwyższe w w tego typach inwestycjach w całej Europie i wyniosły 3,7 mld zł. Współfinansowała ją Unia. I... w dniach 27 28 sierpnia 2019r, czyli po ... siedmiu latach funkcjonowania doszło w niej do awarii obu kolektorów znajdujących się pod dnem Wisły. Podjęto decyzję o spuszczaniu ścieków do Wisły. Wojsko zbudowało most pontonowy na Wiśle i po nim puszczono awaryjny rurociąg przez który mają przepływać ścieki. To dobry pomysł na przesyłanie ścieków, ale tylko tymczasowy. Co będzie, jak przyjdzie ostra zima i Wisła zamarznie? Naprawa kolektorów pod dnem Wisły jest bardzo utrudnione, a ... miasto nie ma jeszcze pomysłu na naprawę tych kolektorów. A ścieki płyną Wisłą?
Czy grozi nam katastrofa ekologiczna na Wiśle taka jaka była z zatruciem ściekami lubińskiej rzeczki Zimnicy, kiedy to w niej całkowicie życie wymarło? Partia rządząca wieści taką katastrofę. Władze Warszawy się bronią i powołują ekipy naukowe, które uspokajają i twierdza, że kontrolowany wypust ścieków do Wisły nie jest grożny dla przyrody i ... nie ma wpływu na wodę pitną w Warszawie. Tymczasem abstrahując od tego, czy grozi nam katastrofa ekologiczna czy nie zaznaczyć należy, że... to dziwne, że tak nowoczesna, budowana tak wielkim nakładem pieniężnym oczyszczalnia ścieków bezawaryjnie funkcjonowała tylko siedem lat. Siłą rzeczy nasuwa się wniosek, że... wtopiono miliardy środków w bubla. Pocztą pantoflową w Warszawie chodzi, czy przypadkiem podczas przetargów na tę inwestycję ktoś nie wziął w łapę.
Tymczasem afera polityczna jest i to szczęśliwie w okresie kampanii wyborczej, PiS oskarża Platformę, Platforma się broni i odbija piłeczkę, a fekalie Wisłą płyną. Czy znajdą się winni? Oj, coś guanem zalatuje! Wydaje mi się, że szambo polityczne jeszcze wybije, choć nie jest to katastrofa ekologiczna tylko... zwykła awaria. Awaria zawsze się zdarza - złośliwość przedmiotów martwych - taką opinię zwolenników Platformy czytałam w grupie dyskusyjnej na facebooku. Oby tylko Wisła wyszła z tego obronną ręką, bo już wcześniej nie była " rzeką ekologiczną". Zwierzyny nie interesuje czy u władzy jest pis czy platforma, ale... guano jej bardzo przeszkadza!
Inne tematy w dziale Rozmaitości